Słowa Najważniejsze

« » Październik 2025
N P W Ś C P S
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8

Niedziela 19 października 2025

Czytania »

Andrzej Macura W I czytaniu

|

19.10.2025 00:00 GN 42/2025 Otwarte

Jak bardzo mi zależy?

W naszych kierowanych do Boga błaganiach trzeba być wytrwałym. To główna myśl pochodzącego z Księgi Wyjścia pierwszego czytania tej niedzieli. Historia, o której słyszymy, ma miejsce w czasie wędrówki Izraelitów z Egiptu do Ziemi Obiecanej. „Jeśli wiernie będziesz słuchał głosu Pana, twego Boga, i będziesz wykonywał to, co jest słuszne w Jego oczach; jeśli będziesz dawał posłuch Jego przykazaniom i strzegł wszystkich Jego praw, to nie ukarzę cię żadną z tych plag, jakie zesłałem na Egipt, bo Ja, Pan, chcę być twym lekarzem” – słyszy lud po cudownym przejściu przez Morze Czerwone i pierwszym cudzie na pustyni – uzdrowieniu gorzkich wód w Mara. I faktycznie, uciekinierzy z Egiptu zaczynają doświadczać na pustyni niezwykłych znaków Bożej opieki. Po tym wszystkim, co wydarzyło się w Egipcie, po tym, jak przeszli cudownie przez Morze Czerwone, po uzdrowieniu gorzkich wód mają miejsce kolejne wielkie cuda: Bóg karmi ich na pustyni manną i przepiórkami, a potem wyprowadza dla nich wodę ze skały. Spełnia obietnicę: jest lekarzem tego narodu. Leczy ich jednak nie z chorób, ale z braku wiary w Niego. Narzekają, skarżą się, że im źle, głośno podejrzewają Boga o złe intencje. A On przez kolejne cuda leczy ich z braku zaufania. Takie „terapeutyczne” znaczenie ma też pomoc Boga w zwycięstwie nad Amalekitami. Nie dzieje się to jednak bez udziału człowieka: przez całą bitwę Mojżesz musi trzymać ręce wzniesione ku górze. Wtedy Izrael ma przewagę. Gdy je opuszcza, szala zwycięstwa przechyla się na stronę Amalekitów. Dlaczego tak?

Bóg, uzależniając sytuację na polu bitwy od tego, czy Mojżesz trzyma ręce wzniesione, pokazuje, że faktycznie działa, że to nie ludzkie siły dają Izraelowi zwycięstwo. I że wytrwała modlitwa człowieka nie pozostaje bez odpowiedzi.

Bóg wysłuchuje, kogo chce i jak chce. Nie ma żadnego zaklęcia, które zmusiłoby Go do postąpienia zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Konieczność wytrwałej modlitwy jest jednak dla nas swoistą próbą: pokazuje nam samym, czy naprawdę zależy nam na tym, o co prosimy.

Czytania »

Ks. Tomasz Jaklewicz W II czytaniu

|

19.10.2025 00:00 GN 42/2025 Otwarte

Święte litery

1. Paweł w ciekawy sposób nazywa Pismo Święte, czego niestety nie dostrzegamy w tłumaczeniu. Dosłownie brzmi to tak: „od lat niemowlęcych znasz święte litery” (gr. grammata). Dziecko uczy się czytać, zaczynając od poznawania liter. Czesław Miłosz, wyjaśniając w wierszu swój zamiar tłumaczenia Biblii i uczenia się języków biblijnych, pisał: „Przystoi, abyśmy prowadzili palcem wzdłuż liter trwalszych niż kute w kamieniu”. Biblia jest czymś większym niż literatura, jest słowem Boga pisanym przez ludzi, ale zarazem pozostaje arcydziełem literackim. Życia braknie, aby zgłębić Pismo Święte, ale warto mozolnie, słowo po słowie, zdanie po zdaniu, prowadzić palcem wzdłuż liter trwalszych niż kute z kamienia.

2. Dlaczego warto? Aby „nauczyć się mądrości wiodącej ku zbawieniu przez wiarę w Chrystusie Jezusie”. W tym zdaniu wybrzmiewa triada wartości, których nie da nam żadna inna księga: mądrość, wiara i zbawienie. A wszystko to ma fundament w osobie Jezusa Chrystusa, Wcielonego Słowa. Apostoł po wskazaniu na ten najważniejszy „pożytek” ze spotkania z Biblią dodaje jeszcze inne korzyści, które można określić jako „duszpasterskie”. Pismo jest pożyteczne do „nauczania, przekonywania, poprawiania i wychowywania w sprawiedliwości”. Paweł ma na myśli Stary Testament, bo zręby Nowego dopiero powstawały, ale z perspektywy dzisiejszej możemy odnieść jego słowa do całej Biblii. Nauczanie – to pozytywny wykład nauki wiary, oświecenie umysłu prawdą Bożą. Przekonywanie – czyli polemika z fałszem, odpieranie zarzutów, apologia. Poprawianie – chodzi o naprostowanie moralne, odnowę etyczną. I wreszcie wychowanie, czyli paidea, prowadzenie uczniów Jezusa ku dojrzałości.

3. „Wszelkie Pismo jest przez Boga natchnione”. To zdanie jest podstawą przekonania Kościoła o natchnieniu Biblii. Sobór Watykański II w konstytucji Dei verbum stwierdza: „Prawdy przez Boga objawione, które są zawarte i wyrażone w Piśmie Świętym, spisane zostały pod natchnieniem Ducha Świętego. (…) Do sporządzenia Ksiąg świętych wybrał Bóg ludzi, którymi jako używającymi własnych zdolności i sił posłużył się, aby przy Jego działaniu w nich i przez nich, jako prawdziwi autorzy przekazali na piśmie to wszystko i tylko to, co On chciał. Ponieważ więc wszystko, co twierdzą autorzy natchnieni, winno być uważane za stwierdzone przez Ducha Świętego, należy uznawać, że Księgi biblijne w sposób pewny, wiernie i bez błędu uczą prawdy, jaka z woli Bożej miała być przez Pismo Święte utrwalona dla naszego zbawienia”.

4. Końcówka to mocne wezwanie, jakby testament Pawła, wzywający Tymoteusza i wszystkich pasterzy do gorliwości w głoszeniu słowa Bożego: „Głoś naukę, nastawaj w porę i nie w porę, wykazuj błąd, napominaj, podnoś na duchu z całą cierpliwością w każdym nauczaniu”. Niezbędne jest zarówno napominanie, piętnowanie błędów, jak i podnoszenie na duchu. Ta równowaga jest czymś bezcennym w głoszeniu nauki Ewangelii.

Czytania »

Ks. Robert Skrzypczak Ewangelia z komentarzem

|

19.10.2025 00:00 GN 42/2025 Otwarte

Walka o najwyższą stawkę

Czy możliwe jest „zawsze się modlić i nie ustawać”? I z jakiego powodu ktoś miałby się tego podejmować? Ci, którzy brali na siebie zobowiązanie do odmawiania Nowenny Pompejańskiej albo codziennej adoracji przed Najświętszym Sakramentem, wiedzą, jakie to trudne. Problem, według mnie, nie tkwi w metodzie, ale w motywacji. Ludzie, gdy odkryją zagrożenie, są gotowi szukać schronienia bez względu na warunki i bez kalkulowania czasu. To miał na myśli Jezus, opowiadając o wdowie, która znalazła się w tak opłakanej sytuacji, iż nie bacząc na charakter i obojętność sędziego, postanowiła szukać u niego ratunku za wszelką cenę. Powód jej nachalności i natręctwa był ewidentny: „Obroń mnie przed moim przeciwnikiem!”. W Piśmie Świętym jest tylko jedna postać nazywana wprost przeciwnikiem – szatan. Obok ciała i świata, Katechizm właśnie diabła wymienia wśród naczelnych wrogów naszej nadziei.

On jest prawdziwym przeciwnikiem ludzkości. Właśnie kimś takim jest czysty duch, który zdradził swojego Stwórcę i własną wielkość. Właśnie taki jest intelekt, który nienawidzi Wcielenia, ponieważ przez nie Bóg zaprasza stworzenia ulepione z gliny – nas, ludzi – do udziału w Jego własnej boskości. Szatan nie ma w sobie nic szlachetnego ani wzbudzającego litość. Jest w nim tylko rozpacz, poczucie przegranej i niesłabnąca, rozżarzona nienawiść. Lucyfer zarzucił na nas mocną, choć niewidzialną sieć iluzji. Zmusza nas do miłowania przemijającej chwili bardziej niż wieczności, wątpliwości bardziej niż prawdy. Przekonuje nas, że jedyny sposób, by kochać stworzenia, to uczynić je bogami. Usypia nas i interpretuje nasze sny. Zmusza nas do fanatyzmu działania. Przekonał wielu artystów i twórców, że jest ich niezbędnym, niezastąpionym współpracownikiem i stróżem ich wielkości. Jednocześnie usiłuje nas wszystkich przekonać, że chrześcijaństwo jest niewykonalne, a więc bezproduktywne. W ten sposób króluje na tym świecie. Istnienie diabła leży u podstaw zamętu, lęku, cierpienia i duchowych zmagań tego świata. Jest pierwszym autorem pychy i buntu oraz wielkim kusicielem człowieka. Od tej prostej prawdy nie ma ucieczki.

Świat wokół nas ma wyrwę w sercu i ta pustka sprawia mu ból. Tylko Pan może ją zapełnić. Pytania, od których zależy wszystko inne w naszym chrześcijańskim życiu, brzmią: czy naprawdę znam Boga? Czy naprawdę Go kocham? Czy szukam Go? Czy zgłębiam Jego słowo? Czy słucham Jego głosu? Czy oddaję Mu swoje serce? Czy naprawdę wierzę w to, że On istnieje? Walka trwa. Stawką jest nie tylko jakość życia naszego tu, na ziemi, ale i jaka będzie nasza przyszłość. Z kim zechcemy spędzić całą wieczność. Zmaganie zatem warte jest bezwzględnego, całkowitego zaangażowania. Jak tamta ewangeliczna wdowa z przypowieści Jezusowej. Leży to w naszym interesie. Lecz „czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?”.

Czytania »

Radio eM Święty na dziś

Św. Paweł od Krzyża

"Twoim przeznaczeniem jest inna walka - z samym sobą, i głoszenie ukrzyżowanego Chrystusa" – takie słowa usłyszał w kościele żarliwie modlący się o duchowe rozeznanie młody żołnierz. Zaciągnął się do wojska na wezwanie papieża, który wobec zagrożenia ze strony Turków ogłosił krucjatę. Opuścił dom i bliskich by odważnie bronić krzyża, a tu nagle, 20 lutego 1716 roku, cały jego plan na swoją chwalebną przyszłość legł w gruzach. Co ma teraz robić ze swoim życiem? Wrócić w rodzinne strony, pomagać rodzicom, ożenić się?

"Bądź posłuszny woli Bożej. Pozwól Bogu, aby wrósł w ciebie. (…) Czuwaj i módl się" – takiej rady po latach będzie udzielał swoim duchowym synom, gdy tak jak on, w wieku dwudziestu kilku lat stać będą na rozstaju życiowych dróg. Bo Paweł Franciszek Danei, a tak ów niedoszły krzyżowiec nazywał się z domu, dokładnie to zrobił. Wrócił skąd wyszedł i pozwolił Bogu wrosnąć w swoje serce. Trwało to kilka lat, ale przyniosło owoce.

22 listopada 1720 roku po rozeznaniu całej sprawy przez miejscowego biskupa nasz dzisiejszy patron otrzymuje czarny habit z napisem: Jesu Christi Passio  - Męka Jezusa Chrystusa. I pod znakiem tej męki, pod znakiem krzyża, Paweł Franciszek udaje się do Castellazzo, gdzie przy kościółku św. Karola i św. Anny zakłada pustelnię w ciasnej celi. Tu zanurza się w medytację Męki Pańskiej i odkrywa, że drogą do nieba jest krzyż.

"Wyobraź sobie rzeźbiarza, który zamawia kawałek drewna, z którego pragnie uformować piękny posąg." – tłumaczy swoim uczniom po latach to odkrycie – "Drwale przynoszą do jego pracowni nierówną i bezkształtną kłodę. Rzeźbiarz zaczyna ją wygładzać, używając najpierw siekierki, potem piły, potem hebla, a w końcu dłuta. Co robi drewno? Czy stawia jakiś opór? Nie, pozwala nad sobą pracować aż stanie się pięknym posągiem. Tak działa Boski Artysta. Mając na względzie oczyszczenie duszy z jej niedoskonałości (…) Jeśli (dusza) zniesie te próby z cierpliwością i wyrozumiałością, udoskonali się i stanie się pięknym posągiem, zasługującym na miejsce w galerii sztuki niebios".

Czas przebywania w pustelni w Castellazzo to doświadczenie fundamentalne dla Pawła. Pisze wtedy Diariusz, czyli "Dziennik duchowy" i zaczyna myśleć  o nowym zakonie, takim który zjednoczyłby się nie tylko w czystości, ubóstwie i posłuszeństwie, ale także we wspólnym trwaniu na Golgocie, przy cierpiącym Bogu. Za zezwoleniem biskupa Paweł zaczyna głosić kazania w okolicy, potem na terenie całych Włoch, nawołując do pokuty i umiłowania ukrzyżowanego Zbawiciela, by w tym krzyżu znaleźć także oparcie dla siebie.

"Cokolwiek by się nam przytrafiało, nie powinno nas to niepokoić." – będzie mówił z ambony do zebranych, bo jego kazania przyciągały tłumy wiernych – "Powiedzmy spokojnie i cicho: niech się dzieje wola Boża - zostawmy wszystko Bogu".

Z czasem dzisiejszy patron otrzymuje zezwolenie na gromadzenie uczniów i kapłańskie święcenia. Mija 20 lat od przyjęcia habitu, gdy powstaje w końcu pierwszy klasztor pasjonistów, czyli Zgromadzenia Męki Pana Naszego Jezusa Chrystusa, w którym nasz patron 11 czerwca 1741 roku składa śluby zakonne, przybierając imię Pawła od Krzyża. Świętego Pawła od Krzyża, choć do chwały ołtarzy zostanie wyniesiony niemal 100 lat po swojej śmierci, która zastanie go 18 października 1775 roku w Rzymie.

 

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Zapisane na później

Pobieranie listy