Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską (Dn 7,14)
Oskarżyciel braci naszych został strącony (Ap 12, 10)
Nie wiem, który z fragmentów będzie dziś czytany z poszczególnych parafiach. Kościół daje wybór – Księga Daniela lub Apokalipsa. Jednak każdy z tych fragmentów (drugi bardziej dosłownie, pierwszy „między wierszami”) mówi nam jedno: szatan, zło, potęgi tego świata nie są głównymi bohaterami w teatrze zmagań o moje i twoje zbawienie. Bardzo by chcieli za takich uchodzić, ale słowo mówi wyraźnie: nic z tego. Głównym bohaterem i centrum naszych marzeń, zmagań, pragnień i tęsknot jest Ten, któremu powierzono panowanie, chwałę i władzę (Dn); Ten , który strącił oskarżyciela (Ap). Zanim zaczniemy straszyć innych i siebie, zanim ulegniemy mentalności kultywującej zagrożenia, zanim – nie daj Boże – zaczniemy na tych lękach budować autorską wersję Ewangelii – sięgnijmy do dzisiejszych czytań. Nie ma mocnych dla tych, którzy „zwyciężyli dzięki krwi Baranka”.
Jezus ujrzał, jak Natanael zbliżał się do Niego, i powiedział o nim: „Patrz, to prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu”. Powiedział do Niego Natanael: „Skąd mnie znasz?” Odrzekł mu Jezus: „Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś pod drzewem figowym”. Odpowiedział Mu Natanael: „Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela!” Odparł mu Jezus: „Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci: «Widziałem cię pod drzewem figowym»? Zobaczysz jeszcze więcej niż to”. Potem powiedział do niego: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego”.
Zobaczysz jeszcze więcej niż to. J 1,50
W życiu słyszeliśmy już wiele obietnic. Dzisiejsza jest inna. Nie po raz pierwszy wypowiada ją Bóg: słyszał ją Abraham, usłyszał Jakub w Betel, a dziś słyszy ją Natanael i słyszymy my. Ujrzeć niebo i jego mieszkańców. Zobaczyć Boga takim, jakim jest. To obietnica widzenia i doświadczenia tego, czego nasze oczy nie widzą i czego zmysły nie ogarniają. Zobaczenia życia w prawdzie, jako oddawania Bogu chwały i uwielbienia. Aby tak się stało, musi najpierw paść z naszych ust jedno słowo: „Wierzę”.
Bł. Ludwik Monza
brewiarz.pl
Dzisiaj w liturgii mamy święto Archaniołów : Michała, Gabriela i Rafała. Bożego wojownika, Bożego posłańca, Bożego opiekuna. Czy jednak Boże działanie w naszym życiu zostaje wraz z nimi wyczerpane? Bynajmniej, czego dowodzi wspominany również dzisiaj patron. Gdy się urodził w 1898 roku we włoskim Cislago wszyscy, łącznie z jego ubogimi rodzicami, przekonani byli, że jeszcze tego samego dnia zasili grono aniołków. Dlatego zaraz po przyjściu na świat został ochrzczony, a mając ledwie półtora roku bierzmowany. Gdy szczęśliwie, na przekór słabemu zdrowiu, dożył do nastoletniości z aniołka, a właściwie z anioła, pozostało mu głębokie przekonanie, że jest na tej ziemi po coś. Dlatego w 1916 roku wstąpił do seminarium, a gdy 9 lat później przyjął kapłańskie święcenia ochoczo rzucił się w wir pracy. Jako wikary w parafii św. Maurycego w Vedano Olona, założył chór, amatorski zespół sportowy i szkołę języka francuskiego. Po co jego włoskim parafianom była ta ostatnia inicjatywa? Do pracy, bo zupełnie jak ma to miejsce dzisiaj, zatrudnienie większość z nich znajdowała za granicą. Ale to nie szkoła ani chór, tylko klub sportowy, a konkretnie sekcja piłki nożnej, wzbudzała wśród wiernych największe emocje. Tym większe, że "Viribus unitis", jak się nazwali, regularnie wygrywał z faszystowskim Związkiem Atletycznym. Gdy między zwolennikami obu drużyn doszło w końcu do otwartej walki poza boiskiem, gdy poszły w ruch ładunki wybuchowe, nasz dzisiejszy patron został aresztowany pod zarzutem usiłowania morderstwa i podżegania do rozruchów. Oskarżenia były wyssane z palca, ale miejscowy biskup dla bezpieczeństwa przeniósł młodego kapłana do sanktuarium w Saronno. Z perspektywy czasu okazało się to dla niego zbawienne. Dla niego i dla 30 dzieci, które tam spotkał i wziął pod swoje skrzydła. Bohater naszej dzisiejszej historii bowiem, tak jak z zapałem zaangażował się w życie parafian w Vedano, tak też i tutaj dał z siebie wszystko by pomóc potrzebującym. Rozpoczął tradycyjnie od założenia chóru i zbudowania oratorium, jednak wszystko zmieniło spotkanie z Klarą Cucchi, Teresą Pitteri i Tranquillą Airoldi. To po tym spotkaniu w roku 1936 zawiązał się bowiem jeden z pierwszych świeckich instytutów - Małe Apostołki Miłosierdzia. Tworzące go kobiety ubogim, chorym i niepełnosprawnym dzieciom udzielały pomocy zapewniając najlepszą opiekę medyczną i stosując najnowocześniejsze metody naukowe oraz pedagogiczne. Żadna tam prowizorka, czego wyrazem było powołanie zrzeszenia "Nasza Rodzina", zajmującego się profesjonalnie edukacją i pomocą lekarską dla dzieci. Nasz dzisiejszy patron tak bardzo zaangażował się w to dzieło, że mocno nadwyrężyło ono jego zdrowie. Ostatecznie anioł stróż chorych dzieci sam zmarł na zawał serca 29 września 1954 roku. Czy wiecie państwo kogo dzisiaj wspominamy? To bł. Ludwik Monza, kapłan wyniesiony do chwały ołtarzy przez papieża Benedykta XVI w 2006 roku.
Zobacz cykl audycji Radia eM:
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.