Słowa Najważniejsze

« » Październik 2025
N P W Ś C P S
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8

Niedziela 5 października 2025

Czytania »

Andrzej Macura W I Czytaniu

|

05.10.2025 00:00 GN 40/2025

Sprawiedliwy żyć będzie

Piękne imię nosił prorok, z którego księgi wzięte jest pierwsze czytanie tej niedzieli – Habakuk. Księga to krótka, zawiera jedynie trzy rozdziały, z których ostatni jest modlitwą. Na dwa pierwsze składają się skargi proroka i odpowiedzi Boga na nie oraz pięciokrotne „biada”. Czytanie, które słyszymy w czasie liturgii, zostało złożone z dwóch różnych fragmentów księgi proroka Habakuka. Dlatego mimo że jego przekaz wydaje się spójny, taki do końca nie jest.

Swoje proroctwo Habakuk głosił przed pierwszym zdobyciem Jerozolimy przez Babilończyków (597 r. przed Chr.). Przypuszcza się, że było to na przełomie VII i VI wieku przed Chrystusem. Kontekst historyczny tych słów jest więc podobny do tego, który lepiej znamy z Księgi Jeremiasza: naród wybrany nie słucha Boga, zbliża się chwila, w której Babilończycy, swoisty bicz w ręku Pana, zniszczą państwowość Judy i zburzą chlubę narodu – jerozolimską świątynię. W tych okolicznościach prorok skarży się przed Bogiem na naród wybrany. Narzekając na uciemiężenie i zarzucając Stwórcy, że bezczynnie patrzy na nieprawość, ma na myśli grzechy narodu wybranego. „Tak więc straciła Tora moc swoją, sprawiedliwego sądu już nie ma; bezbożny bowiem gnębi uczciwego, dlatego wyrok sądowy ulega wypaczeniu” – czytamy w kolejnym, nieujętym w liturgicznym czytaniu wierszu. Jak Bóg odpowiada na skargę Habakuka? Pan przyznaje, że zsyła karę na Judę, ale zauważa, że Babilończycy są jeszcze gorsi od Judejczyków. I właśnie w tym kontekście pada Boże zapewnienie, że gdy przyjdzie stosowny czas, „zginie ten, co jest ducha nieprawego, a sprawiedliwy żyć będzie dzięki swej wierności”.

Przekaz czytania jest więc spójny: Bóg pozwala, by działo się zło, dopuszcza niesprawiedliwość, ale tylko przez pewien czas. Przyjdzie chwila, gdy nieprawość zostanie ukarana. Z całą pewnością taki czas nadejdzie…

Proroctwo Habakuka jest odpowiedzią także na wątpliwości chrześcijan XXI wieku. Nieraz i my pytamy, dlaczego Pan pozwala na krzywdy, wojny, niesprawiedliwość wśród ludzi? Dlaczego nie reaguje? Spokojnie, w stosownej chwili okaże swoją moc i „zginie ten, co jest ducha nieprawego, a sprawiedliwy żyć będzie dzięki swej wierności”.

Czytania »

Ks. Tomasz Jaklewicz W II czytaniu

|

05.10.2025 00:00 GN 40/2025

Rozpalaj ogień, strzeż depozytu

1. Święty Paweł prosi swojego ucznia, aby „rozpalił na nowo charyzmat Boży”, który otrzymał przez nałożenie rąk, czyli święcenia. Jest tutaj ukryta idea aktualizacji „uśpionej” łaski sakramentalnej. Wezwanie do ożywienia daru Bożego można odnieść nie tylko do kapłaństwa, ale także do chrztu, bierzmowania czy małżeństwa. W chwili gdy przyjmujemy dany sakrament, nie zawsze jesteśmy gotowi, aby uruchomić w pełni ukryte w nim możliwości. Sakrament zawsze daje nam więcej, niż potrafimy wykorzystać. Dar Boży domaga się współpracy człowieka. Łaska nie zastępuje naszej wolności, ale ją udoskonala w kierunku dobra. Boży ogień często ledwo się w nas tli, ale dopóki się tli, może zainicjować wielki płomień. To trochę tak, jakby rozpakować prezent schowany od dawana głęboko w szafie, zacząć go używać i się nim cieszyć.

2. Dar Ducha Świętego pokonuje w nas lęk. To bojaźń przed decyzją, przed odważnym podjęciem działania, często skutecznie gasi w nas Boży zapał. Duch Boży usuwa ten lęk i daje moc, czyli męstwo do podjęcia Bożego zadania. Moc Ducha działa dwukierunkowo. Rozpala miłość. Cokolwiek robimy w imię Boże i z łaski Bożej, nie może obyć się bez miłości. Ale ta miłość nie wyłącza rozumu. Nie jest ślepą namiętnością. Duch Święty daje „trzeźwy rozum”, czyli roztropność, samokontrolę, mądrość. Pasterz powinien działać z mocą, czyli odważnie, z miłością i mądrze. Połączenie tych trzech elementów jest ważne i dotyczy nie tylko działania pasterzy Kościoła, ale wszystkich chrześcijan angażujących się w dzieła Boże na mocy łaski chrztu i bierzmowania.

3. „Weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii”. Nie obędzie się bez cierpienia w imię Chrystusa. Paweł pisze swój list z więzienia. Jest to w pewnym sensie jego testament. Uświadamia Tymoteuszowi i nam, że nie można być wiernym Chrystusowi bez akceptacji cierpienia. Jeśli mamy iść do świata pod sztandarem krzyża, musimy zgodzić się na trudy i przeciwności. A tych w dzisiejszym świecie nie brakuje. Kard. Ratzinger uczył: „Kto nie potrafi cierpieć, ten nie potrafi również współcierpieć. A ten, kto nie potrafi współcierpieć, nie potrafi też współkochać”.

4. „Dobrego depozytu strzeż…” Depozyt to rzecz powierzona komuś w zaufaniu. Przymiotnik „dobry” (gr. kalos) można też przetłumaczyć jako „piękny”. Zadaniem apostołów i ich następców jest przekazywanie daru wiary z pokolenia na pokolenie. Ten proces przekazywania objawionej prawdy nazywa się w Kościele Tradycją. Przejawem Tradycji jest spisane słowo Boże w formie Pisma Świętego oraz nauczanie ustne, które wciąż ma miejsce w Kościele. Troska o depozyt nie oznacza przekazywania czegoś martwego. Sobór Watykański II mówi, że „tradycja rozwija się w Kościele”, „wzrasta jej rozumienie”. Ten rozwój przypomina rozkładanie dywanu lub wzrost drzewa. Sednem pozostaje jednak „strzeżenie depozytu”, czyli wierne trwanie przy tym, co zostało raz na zawsze przekazane, bez ciągłego gonienia za nowościami.

Czytania »

Ks. Robert Skrzypczak Ewangelia z komentarzem

|

05.10.2025 00:00 GN 40/2025

Pokora apostolatu

Apostołowie prosili Jezusa: „Przymnóż nam wiary” w kontekście rozmowy o zgorszeniach. On przestrzegał ich przed przyszłymi skandalami, które wstrząsną ich wiarą oraz wiarą tych maluczkich, którzy wcześniej im zaufali. Mówił nie tylko o zgorszeniach, które w wielu miejscach w przyszłości pogrzebią wiarygodność i autorytet Kościoła, ale też o potędze szyderstw i drwin, z jakimi odniosą się do nich stojący z boku faryzeusze. Najstraszniejszy jest ten skandal, który ogołaca duszę z wiary. Jest to prawdziwy zabójca wewnętrzny, gdyż dusza bez wiary jest zaciemniona, zmieszana, zrozpaczona i martwa. Czasami jeden mroczny epizod czy komentarz może wywołać zwątpienie, a dopuszczone do świadomości zwątpienie w prawdy wieczne może doprowadzić do zgonu wiary. Także szyderczy śmiech wrogów Kościoła nad grzechami niektórych jego synów lub córek, bolesna złośliwość i pogarda mogą zdezorientować duszę w kwestii pewności obranej w życiu drogi i doprowadzić ją do ruiny.

Wiara jest skarbem duszy, należy zatem zazdrośnie jej strzec we własnym sercu i w sercach bliźnich. Apostołowie, prosząc o wzrost wiary, pragnęli ujrzeć cudowne dzieła, które wprawiłyby w zakłopotanie bezlitosnych krytyków i zamknęły usta tępych faryzeuszów. Gdyby Pan zechciał wyposażyć ich w jakieś efekty specjalne, które odwróciłyby niekorzystny trend dla wiary w zobojętniałym społeczeństwie i powyciągały mocno w górę cherlawe statystyki. Gdyby jakimś niezwykłym zrządzeniem okoliczności dało się przywrócić powszechne zainteresowanie Dekalogiem i Ewangelią w mediach, polityce, na kampusach uniwersyteckich i w kulturze… Gdyby nagle Trump nawrócił się i zapisał do Odnowy w Duchu Świętym, zaś Bill Gates postanowił przeznaczyć cały swój majątek na budowę na całym świecie centrów duchowości benedyktyńskiej, powodując masowy napływ nowych powołań wśród młodych ludzi ogarniętych euforią ponownego zainteresowania postacią Chrystusa… Tymczasem Jezus odpowiedział im, iż gdyby mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, czyli maleńką, za to żywą i zdolną do wzrostu, potrafiliby za pomocą porywu ducha zasadzić drzewo morwy w morzu, czyli wprawić w ruch coś teoretycznie niemożliwego. Pan w swym miłosierdziu dokonuje rzeczy wielkich, używając najskromniejszych środków lub przez nieudolnych ludzi. Każdy misyjny czy duszpasterski sukces z pewnością wywołałby w niejednej duszy zarozumiałą satysfakcję i dumę z powodu wykonanej pracy. Mógłby też kusić apostoła do wysuwania roszczeń wobec Boga i wypinania piersi na medale od ludzi. Jezus natychmiast przywołuje nas do rzeczywistości, uznając, że wypełniliśmy jedynie nasz obowiązek i że jesteśmy sługami bezużytecznymi, bowiem autorem przemiany w głębi ludzkiej duszy i w świecie jest jedynie Bóg. On się tylko posługuje naszymi brudnymi ciałami i ciasnym umysłem, by tworzyć dzieła sztuki pośród słabości. Ten, kto ma choćby niewielkie doświadczenie prawdziwego apostolatu, wie, jak zabójcze jest dla niego zarozumiałe samozadowolenie, które wyraźnie zapowiada, że nie wyda on prawdziwych owoców życia wiecznego.

Czytania »

Radio eM Święty na dziś

Św. Faustyna Kowalska

Miejsce urodzenia: mała wioska pod Łodzią. Rodzina: rolnicza, wielodzietna, uboga. Wykształcenie: podstawowe niepełne. Doświadczenie zawodowe: służba u rodzin w Aleksandrowie, Łodzi, Ostrówku i Warszawie. Umiejętności: wszystkie tradycyjne kobiece prace domowe w stopniu biegłym. Cechy charakteru pomagające w pracy: cichość, wytrwałość, umiejętność słuchania. Idealne cv by na początku XX wieku stać się jedną z setek tysięcy dziewczyn, które zamieszkują służbówki kamienic, ciężko pracują od rana do wieczora i marzą o poznaniu porządnego chłopaka. Gdy już go znajdą, wychodzą za mąż, rodzą dzieci i łącząc koniec z końcem,  dożywają lub nie do późnej starości. Śladem, jaki po nich pozostaje dla potomnych, jest wpis w kościelnych księgach. Tymczasem legitymująca się takim właśnie życiorysem dziewczyna, stała się najbardziej znaną na świecie świętą pochodzącą z Polski. Jak to możliwe? Bo u Boga nie ma nic nie możliwego. Dość powiedzieć, że dostała posadę sekretarki... Bożego Miłosierdzia. Święta siostra Faustyna Kowalska, bo o niej dzisiaj mowa, była jednak do tej pracy przygotowywana. Już jako siedmiolatka po raz pierwszy usłyszała w duszy głos wzywający do doskonalszego życia. Jako nastolatka pragnęła wstąpić do klasztoru. Jako młoda panienka, idąc za głosem Jezusa, wbrew woli rodziców pojechała do Warszawy i zgłosiła się do Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia przy ul. Żytniej. Żeby zostać przyjęta w pocie czoła pracowała przez rok, odkładając pieniądze na skromną wyprawę. Po wstąpieniu wcale nie było łatwiej - zmagała się z ogromnymi wewnętrznymi trudnościami. Wszystko to trwało do Wielkiego Piątku 1927 roku, gdy jej zbolałą duszę ogarnął żar Bożej Miłości. Paradoksalnie doświadczenie ogromu cierpienia Jezusa uwolniło ją.  Uwolniło nie tylko od przywiązania do swoich własnych cierpień. Uwolniło także do pobożności i gorliwości, a zarazem wielkiej miłości, której była wzorem dla swoich współsióstr. Gdy 22 lutego 1931 roku po raz pierwszy ujrzała Jezusa Miłosiernego, była gotowa do rozpoczęcia swojej najważniejszej misji – bycia sekretarką Jego Miłosierdzia. I jako sekretarka stała się w sensie dosłownym tą, która nic nie dodając, nie poprawiając, wiernie podała Boże orędzie dalej. Ks. Michałowi Sopoćce, na początek. A poprzez niego całemu światu. Gdy wypełniła swoje zadanie odeszła. Zmarła w wieku 33 lat, 5 października 1938 roku. Za sprawą św. siostry Faustyny Kowalskiej mamy dziś aż pięć form czci Bożego Miłosierdzia. Najbardziej tradycyjną z nich jest litania, a pozostałe? Obraz Jezusa Miłosiernego ("Jezu, ufam Tobie"), koronka do Miłosierdzia Bożego, Godzina Miłosierdzia (godzina 15, w której Jezus umarł na krzyżu) oraz święto Miłosierdzia Bożego w II Niedzielę Wielkanocną.


 

Czytania »

Redakcja Na początku było Słowo

|

05.10.2025 00:00 GOSC.PL

Sprawiedliwy będzie żył
Ha 1, 2-3; 2, 2-4

Zobacz cykl audycji Radia eM:

Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.