„Co ty uczyniłeś?” – albowiem wiedzieli mężowie, że on ucieka przed Panem, bo im to powiedział (Jon 1,10)
Różnie można odczytywać dzisiejsze słowo z Księgi Jonasza. Jedni zwrócą uwagę na upór wybranego przez Boga proroka, sprzeciwiającego się powołaniu. Innych być może zbulwersuje „nachalność” Boga, który dosłownie ściga Jonasza i sprowadza burzę na okręt, którym poza nim podróżują jeszcze inni aktorzy tego dramatu. Być może ktoś przerwie lekturę na scenie, w której Pan posyła wielką rybę, by ta połknęła Jonasza…
A może ktoś dotrwa do końca tej sensacyjnej sceny, gdy ryba wyrzuca proroka na ląd. Proroka, który uciekał przed Bogiem, nie godząc się na prorocką misję w Niniwie, a ostatecznie musi uznać, że Bóg właśnie w nim zobaczył coś, co go do tej misji predestynuje. Co takiego Bóg widział w Jonaszu, że tak bardzo chciał o niego zawalczyć? Co takiego widzi Bóg w każdym z nas, że w bardziej lub mniej dramatycznych okolicznościach walczy o nasze „tak” dla Jego woli? Czego my nie dostrzegamy w Nim, że znajdujemy argumenty, by tę wolę tak długo odrzucać?
Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę, zapytał: «Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?»
Jezus mu odpowiedział: «Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?»
On rzekł: «Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego». Jezus rzekł do niego: «Dobrze odpowiedziałeś. To czyń, a będziesz żył».
Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: «A kto jest moim bliźnim?»
Jezus, nawiązując do tego, rzekł: «Pewien człowiek schodził z Jeruzalem do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął.
Pewien zaś Samarytanin, wędrując, przyszedł również na to miejsce. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: „Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał”. Kto z tych trzech okazał się według ciebie bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?» On odpowiedział: «Ten, który mu okazał miłosierdzie». Jezus mu rzekł: «Idź, i ty czyń podobnie!»
Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany. Łk 10,33-34
Można rozglądać się po świecie i zaglądać w najdalsze zakamarki ludzkiego życia, a jednocześnie odwracać wzrok od człowieka mijanego po drodze. Można zatrzymywać innych wielkimi słowami i ideami zmieniającymi świat, a nie zatrzymać się przy leżącym na drodze, po której idę. Można wiele mówić o miłości, współczuciu i empatii, posyłając na tę drogę innych, samemu zatrzymując się w bezpiecznej odległości. Jezus, opowiadając przypowieść o dobrym Samarytaninie, odsłania przed nami marzenie (nie tylko) Boga o człowieku: o nas, którzy we wszystkim możemy upodobnić się do Niego i do Jego miłości.
Stat crux dum volvitur orbis. Krzyż trwa, podczas gdy świat się zmienia. Tak brzmi dewiza tych zakonników. A oni są jej nieprzerwanie wierni od prawie 1000 lat, czyli od momentu, gdy założyciel tej wspólnoty, św. Brunon, po wielu latach kierowania katedralną szkołą w Reims, zrezygnował z wszystkich godności i udał się wraz z sześcioma towarzyszami na wędrówkę. Szukali dogodnego miejsca na pustelnię, gdzie możliwe byłoby spełnienie pragnienia ich serc – a pragnęli całkowicie odciąć się od zmieniającego się dynamicznie świata, by móc trwać przy krzyżu. Tak oto trafili w końcu do „desertum Cartusiae” pod Grenoble, gdzie w roku 1084 powstała Wielka Kartuzja, pierwsza siedziba Zakonu Kartuzów. Mijały wieki, przez Europę przetaczały się wojny, mody odmieniały oblicze świata, a chętni do pójścia drogą św. Brunona Kartuza niezmiennie godzili się na to, że ich życie upływać odtąd będzie w stałym milczeniu, na modlitwie, poście, pracy i samotności przerywanej tylko udziałem w Eucharystii oraz liturgii godzin. Do dzisiaj około 350 kartuzów i kartuzek na całym świecie żyje w ten sposób: bez telefonów komórkowych, radia, telewizji ani internetu. Wszystko bowiem, co naprawdę istotne, odkrywają nie w zmieniającym się świecie, tylko w niezmiennym trwaniu przy Bogu. Zupełnie jak dzisiejszy patron.
Zobacz cykl audycji Radia eM:
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.