Ale w niewoli naszej nie opuścił nas Bóg nasz (Ezd 9, 9)
Chciałabym móc zapytać "królów naszych, kapłanów naszych", czy wstydzą się przed Bogiem swoich złych uczynków. Czy modlą się przed Nim jak Ezdrasz wołający "Boże mój! Bardzo się wstydzę, Boże mój, podnieść twarz do Ciebie". Czy potrafią swój wstyd, jeśli go doświadczają, zanurzyć w Bożym zmiłowaniu i usłyszeć wezwanie do podniesienia oczu i spojrzenia Mu w twarz.
Ale wolę dziś myśleć o Bogu, który nie męczy się przebaczaniem. O Tym, który mój wstyd otula swoją miłością i rozjaśnia moje spojrzenie, bym zobaczyła, że On jest ze mną w każdej sytuacji - nawet wtedy, gdy bezmyślnie trwonię Jego miłość, gdy marnuję ją i rozmieniam na drobne.
Bo przyznać się do winy, to jedno. Ale zrozumieć, że Jego miłość jest większa niż mój grzech, zgodzić się na to, że życie to ciągłe nawracanie i nie męczyć się wołaniem: "Boże mój, wstydzę się!" - to już zupełnie inna historia.
Jezus zwołał Dwunastu, dał im moc i władzę nad wszystkimi złymi duchami oraz władzę leczenia chorób. I wysłał ich, aby głosili królestwo Boże i uzdrawiali chorych.
Mówił do nich: «Nie bierzcie nic na drogę: ani laski, ani torby podróżnej, ani chleba, ani pieniędzy; nie miejcie też po dwie suknie. Gdy do jakiegoś domu wejdziecie, pozostańcie tam i stamtąd będziecie wychodzić. Jeśliby was gdzieś nie przyjęli, wychodząc z tego miasta, strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo przeciwko nim!» Wyszli więc i chodzili po wsiach, głosząc Ewangelię i uzdrawiając wszędzie.
Nie bierzcie nic na drogę: ani laski, ani torby podróżnej, ani chleba, ani pieniędzy, nie miejcie też po dwie suknie. Łk 9,3
Kiedyś księżna Renata Habsburg, podczas spotkania z przyrodnim bratem o. Joachimem Badenim OP, patrząc na jego znoszone buty, zaproponowała, że kupi mu nowe. Odmówił. Przed wstąpieniem do zakonu był właścicielem wielu posiadłości. Miał nie tylko wiele par butów, najmodniejsze garnitury, ale też rolls-royce'a. Kiedy został zakonnikiem, nigdy nie interesował się możliwością odzyskania dawnych dóbr. Gdy odchodził, w jego małej celi nie było prawie nic poza krzyżem, Biblią, habitem i bardzo skromnym zestawem ubrań. W znoszonych butach, w znoszonym habicie, trafiał do dziesiątek tysięcy ludzi, których przez świadectwo prowadził do Boga.
Urodził się w Altshausen jako syn hrabiego, ale pod jego rodowym imieniem go nie znajdziemy. Będzie za to wzmianka o tym, że w tamtym miejscu, w roku 1013, na świat przyszedł Herman Kaleka. Przyszedł i już jako dziecko został wysłany 60 km dalej pod opiekę opata klasztoru Reichenau nad Jeziorem Bodeńskim. Ten zaś widząc, że chłopiec ma rozszczepione podniebienie i postępujący niedowład kończyn nawet nie pomyślał, że oto trafił do niego kandydat na benedyktyna. Raczej potraktował Hermana jako kukułcze jajo, którym trzeba się zaopiekować z uwagi na dobre stosunki z hrabią. I tu zdarzył się cud. Nie, nie... chłopiec nie ozdrowiał, spokojnie, jednak pod maską jego kłopotów z mówieniem i poruszaniem się nieoczekiwanie dla wszystkich zabłysnął diament intelektu. Szlifowany przez kolejne 30 lat w klasztornej bibliotece wydał fizycznie niepełnosprawnego zakonnika, który za to biegle czytał w kilku językach, był niekwestionowanym ekspertem w zakresie historii, muzyki, matematyki oraz astronomii, autorem kroniki historii świata od narodzin Jezusa Chrystusa do roku 1054, a od roku 1863 błogosławionym Kościoła katolickiego. Całkiem sporo jak na kogoś, kto przy urodzeniu był tylko Hermanem Kaleką.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.