Potem my, żywi, tak pozostawieni, wraz z nimi będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciw Pana, i w ten sposób na zawsze będziemy z Panem. Przeto wzajemnie się pocieszajcie tymi słowami.
To nie jest tanie pocieszenie z serii "nie martw się, będzie dobrze". Najczęściej dobrze nie będzie. W wymiarze tu i teraz. Tyle że ten wymiar nie interesuje dziś apostoła. Jest wręcz coś zuchwałego - po ludzku patrząc - w tym beztroskim przejściu autora Listu do porządku dziennego, a raczej wiecznego, nad wszystkimi realnymi nieszczęściami, które nadejdą. Ile jest w naszym głoszeniu w Kościele skupienia na zagrożeniach, walkach, które mamy podjąć, nieszczęściach, które w nas uderzają? A ile jest tej "beztroski" nowych ludzi, którzy nie mdleją ze strachu, gdy "to wszystko dziać się zacznie"?
Jezus przyszedł do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać.
Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę, znalazł miejsce, gdzie było napisane: «Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski Pana».
Zwinąwszy księgę, oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Niego utkwione.
Począł więc mówić do nich: «Dziś spełniły się te słowa Pisma, które słyszeliście». A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym łaski słowom, które płynęły z ust Jego. I mówili: «Czy nie jest to syn Józefa?»
Wtedy rzekł do nich: «Z pewnością powiecie Mi to przysłowie: Lekarzu, ulecz samego siebie; dokonajże i tu, w swojej ojczyźnie, tego, co wydarzyło się, jak słyszeliśmy, w Kafarnaum».
I dodał: «Zaprawdę, powiadam wam: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. Naprawdę, mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman».
Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwawszy się z miejsc, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na urwisko góry, na której zbudowane było ich miasto, aby Go strącić. On jednak, przeszedłszy pośród nich, oddalił się.
Ewangelia z komentarzem. Ewangelia wydarza się dziśDziś spełniły się te słowa Pisma, które słyszeliście. Łk 4,21
Ewangelia wydarza się dziś. Sięgając do tradycji Kościoła, trzeba powtarzać sobie i innym duchową mądrość pierwszych wieków: w naszym życiu istnieją tylko dwie chwile, w których możemy spotkać Boga – to chwila obecna i chwila naszej śmierci. Przeszłość zostawmy Bożemu miłosierdziu, a przyszłość – Bożej opatrzności. Mamy dla siebie tylko „dziś”. Tylko tu i teraz wydarza się nasze zbawienie. Gdy słyszymy Jezusowe słowa: „Dziś spełniły się te słowa Pisma, które słyszeliście”, to nie tylko wspominamy fragment historii zbawienia, ale w niej uczestniczymy. Chrystus staje dzisiaj przed nami jako Ten, który przyszedł głosić nam dobrą nowinę o zbawieniu.
Klasztor norbertanek na krakowskim Salwatorze, na początku XIII wieku, to była potężna wspólnota licząca kilkaset sióstr. Dla porównania cały ówczesny Kraków mógł mieć ledwie 20 tyś. mieszkańców. A najbardziej zaskakujące jest to, że ową rzeszą mniszek sprawnie kierowała ledwie 23-letnia Bronisława. Owszem, dobrze urodzona w zamożnej rodzinie Odrowążów z Kamienia Śląskiego - św. Jacek był jej kuzynem, a stryj Iwo krakowskim biskupem - to mogło sporo ułatwiać w średniowieczu. Ale na szczęście Bronisława postanowiła znaleźć do nieba własną ścieżkę, daleką od nepotyzmu, a pomogła jej w tym historia. Zaraza z roku 1224 roku sprawiła, że siostry norbertanki pod jej kierownictwem miały okazje dać świadectwo służby potrzebującym. Dzielnicowe walki o władzę nad Krakowem zmusiły Bronisławę i jej współsiostry z Salwatoru do zamieszkania w okolicznych lasach, gdzie pomagały ofiarom tego bratobójczego konfliktu. No i jeszcze pamiętajmy o najeździe Tatarów z roku 1241, który można było porównać tylko do stawienia czoła otwartym bramom piekieł. Wobec takich wyzwań epoki przełożona zakonnic z Salwatoru niejednokrotnie nie przesypiała nocy, spędzając je na modlitwie w pustelni na krakowskim Sikorniku. I to była jej duchowa twierdza, na której murach umarła w 1259 roku. Po latach miejsce to nazwano wzgórzem świętej Bronisławy, chociaż dzisiejsza patronka doczekała się tylko beatyfikacji.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.