Potem my, żywi, tak pozostawieni, wraz z nimi będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciw Pana, i w ten sposób na zawsze będziemy z Panem. Przeto wzajemnie się pocieszajcie tymi słowami (1Tes 4, 17-18)
Potem my, żywi, tak pozostawieni, wraz z nimi będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciw Pana, i w ten sposób na zawsze będziemy z Panem. Przeto wzajemnie się pocieszajcie tymi słowami.
To nie jest tanie pocieszenie z serii "nie martw się, będzie dobrze". Najczęściej dobrze nie będzie. W wymiarze tu i teraz. Tyle że ten wymiar nie interesuje dziś apostoła. Jest wręcz coś zuchwałego - po ludzku patrząc - w tym beztroskim przejściu autora Listu do porządku dziennego, a raczej wiecznego, nad wszystkimi realnymi nieszczęściami, które nadejdą. Ile jest w naszym głoszeniu w Kościele skupienia na zagrożeniach, walkach, które mamy podjąć, nieszczęściach, które w nas uderzają? A ile jest tej "beztroski" nowych ludzi, którzy nie mdleją ze strachu, gdy "to wszystko dziać się zacznie"?
Dziś spełniły się te słowa Pisma, które słyszeliście. Łk 4,21
Jezus przyszedł do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać.
Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę, znalazł miejsce, gdzie było napisane: «Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski Pana».
Zwinąwszy księgę, oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Niego utkwione.
Począł więc mówić do nich: «Dziś spełniły się te słowa Pisma, które słyszeliście». A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym łaski słowom, które płynęły z ust Jego. I mówili: «Czy nie jest to syn Józefa?»
Wtedy rzekł do nich: «Z pewnością powiecie Mi to przysłowie: Lekarzu, ulecz samego siebie; dokonajże i tu, w swojej ojczyźnie, tego, co wydarzyło się, jak słyszeliśmy, w Kafarnaum».
I dodał: «Zaprawdę, powiadam wam: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. Naprawdę, mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman».
Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwawszy się z miejsc, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na urwisko góry, na której zbudowane było ich miasto, aby Go strącić. On jednak, przeszedłszy pośród nich, oddalił się.
Ewangelia z komentarzem. Ewangelia wydarza się dziśDziś spełniły się te słowa Pisma, które słyszeliście. Łk 4,21
Ewangelia wydarza się dziś. Sięgając do tradycji Kościoła, trzeba powtarzać sobie i innym duchową mądrość pierwszych wieków: w naszym życiu istnieją tylko dwie chwile, w których możemy spotkać Boga – to chwila obecna i chwila naszej śmierci. Przeszłość zostawmy Bożemu miłosierdziu, a przyszłość – Bożej opatrzności. Mamy dla siebie tylko „dziś”. Tylko tu i teraz wydarza się nasze zbawienie. Gdy słyszymy Jezusowe słowa: „Dziś spełniły się te słowa Pisma, które słyszeliście”, to nie tylko wspominamy fragment historii zbawienia, ale w niej uczestniczymy. Chrystus staje dzisiaj przed nami jako Ten, który przyszedł głosić nam dobrą nowinę o zbawieniu.
Klasztor norbertanek na krakowskim Salwatorze, na początku XIII wieku, to była potężna wspólnota licząca kilkaset sióstr.
Klasztor norbertanek na krakowskim Salwatorze, na początku XIII wieku, to była potężna wspólnota licząca kilkaset sióstr. Dla porównania cały ówczesny Kraków mógł mieć ledwie 20 tyś. mieszkańców. A najbardziej zaskakujące jest to, że ową rzeszą mniszek sprawnie kierowała ledwie 23-letnia Bronisława. Owszem, dobrze urodzona w zamożnej rodzinie Odrowążów z Kamienia Śląskiego - św. Jacek był jej kuzynem, a stryj Iwo krakowskim biskupem - to mogło sporo ułatwiać w średniowieczu. Ale na szczęście Bronisława postanowiła znaleźć do nieba własną ścieżkę, daleką od nepotyzmu, a pomogła jej w tym historia. Zaraza z roku 1224 roku sprawiła, że siostry norbertanki pod jej kierownictwem miały okazje dać świadectwo służby potrzebującym. Dzielnicowe walki o władzę nad Krakowem zmusiły Bronisławę i jej współsiostry z Salwatoru do zamieszkania w okolicznych lasach, gdzie pomagały ofiarom tego bratobójczego konfliktu. No i jeszcze pamiętajmy o najeździe Tatarów z roku 1241, który można było porównać tylko do stawienia czoła otwartym bramom piekieł. Wobec takich wyzwań epoki przełożona zakonnic z Salwatoru niejednokrotnie nie przesypiała nocy, spędzając je na modlitwie w pustelni na krakowskim Sikorniku. I to była jej duchowa twierdza, na której murach umarła w 1259 roku. Po latach miejsce to nazwano wzgórzem świętej Bronisławy, chociaż dzisiejsza patronka doczekała się tylko beatyfikacji.
Perły ukryte w liturgii słowa odkrywają księża: Szymon Kiera, Tomasz Kusz, Marcin Piasecki i Piotr Brząkalik. Słuchaj codziennie.