... aby w nadchodzących wiekach przeogromne bogactwo swej łaski okazać przez dobroć względem nas, w Chrystusie Jezusie (Ef 2,7)
Apostoł Paweł jeszcze nie wie, co wydarzy się w kolejnych wiekach. Nie wie jeszcze, ile kryzysów, rozłamów, alarmujących statystyk przeżyje Kościół w „nadchodzących wiekach”. A może wie, może słyszał już od uczniów Jezusa o Jego zaskakującym, retorycznym pytaniu: „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?”. A jednak rozumie, że uczestniczy w czymś, co zmieniło bieg historii, co przywróciło – choć statystyki i zdroworozsądkowy ogląd sytuacji temu przeczą – pierwotną harmonię.
Wie, że to, co wydarzyło się w Chrystusie Jezusie, nie może nie owocować wielką demonstracją „przeogromnego bogactwa” łaski i dobroci Boga; wie, że w „nadchodzących wiekach” świat stanie się sceną objawiania się wielkiej mocy Boga. Czy to nie brzmi – na pierwszy rzut ucha – jak najbardziej naiwna nadzieja, w sytuacji, gdy my już wiemy, ile zła i cierpienia przyniosły kolejne wieki, także za sprawą ludzi Kościoła? Prawdę o Bogu, który będzie okazywał „przeogromne bogactwo swej łaski” również w wiekach, które nastaną po nas, trzeba albo przyjąć z wiarą, albo możemy zapomnieć o chrześcijaństwie.