Temu zaś, który mocą działającą w nas może uczynić nieskończenie więcej niż to, o co my prosimy czy rozumiemy, Jemu chwała…(Ef 3, 21)
Dał mi nieskończenie więcej niż prosiłem. Żonę, rodzinę, mieszkanie. pracę, wspólnotę, pasje… Widzę to po latach. Jako nastolatek marzyłem o tym, by pracować „w słowie”, a na krużgankach przy ul. Stolarskiej w Krakowie czułem się jak w domu. Podpatrywałem o. Badeniego i braci w białych habitach, nie wyobrażając sobie, że po latach będziemy ramię w ramię głosili Słowo. Po cichu zazdrościłem znajomym dominikanom, którzy ruszali w świat.
Kończyłem prawo i nie sądziłem, że jako dziennikarz objadę Polskę wzdłuż i wszerz. I wówczas ukazała się książka „Radykalni”, która okazała się początkiem mojej dziennikarskiej przygody.
Pamiętam o tym. I jestem wdzięczny. „Wiele z tego, czego wymaga Biblia, można zawrzeć w jednym słowie: «Pamiętaj!»” – przypominał chasydzki filozof Joshua Abraham Heschel. Dlaczego Żydzi przetrwali przez dwa tysiące lat diaspory? Co połączyło po 1947 roku na spalonej słońcem ziemi Izraela ludzi z innych „planet”: wiedeńskiego filharmonika, krawca z Nowosybirska, biedaka z zapadłego sztetł z kresów Rzeczpospolitej i czarnoskórego Etiopczyka? Mieli wspólne wspomnienia. Każdego tygodnia przy zapalonych przez matkę domu świecach opowiadali wyjściu z egipskiej niewoli tak, jakby zdarzyła się wczoraj.