To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku, i opłukali swe szaty, i wybielili je we krwi Baranka (Ap 7, 14)
Chodzenie w brudnym ubraniu nie wszystkim przeszkadza. Najmniej tym, którzy się do tego przyzwyczaili. Wystarczy kilka dni deszczu na wycieczce w górach, żeby na zabłocone buty już nikt nie zwrócił uwagi. Ale i przesadne dbanie o brak najmniejszej plamki na kurtce może być oznaką nerwicy. Trochę podobnie jest w życiu duchowym. Święci, czyli ci, którzy „przychodzą z wielkiego ucisku, i opłukali swe szaty, i wybielili je we krwi Baranka”, nie są nieskazitelni sami z siebie. To krew Baranka uczyniła ich wyjątkowymi. Dotyczy to absolutnie każdego z nas. W dążeniu do świętości nie chodzi o neurotyczne pocieranie najmniejszej skazy na naszej duszy, a już bynajmniej na naszym wizerunku wobec innych. Raczej o jak największe zaufanie wobec Chrystusa, Którego krew obmywa nas z grzechów. Kilka wersetów dalej w tym Janowym objawieniu pojawi się zapowiedź otarcia każdej łzy z naszego oblicza. Czytam to: również łzy żalu nad moim własnym grzechem. Chyba warto o tym pamiętać w dzień Wszystkich Świętych. To w rzeczywistości święto naszego zbawienia.