Nie dając nikomu sposobności do zgorszenia, aby nie wyszydzono naszej posługi (2 Kor 6,3)
Nigdy nie rozumiałem, dlaczego tak bardzo oberwało się ks. Józefowi Tischnerowi za jego słynne słowa: „Nie spotkałem w moim życiu nikogo, kto by stracił wiarę po przeczytaniu Marksa i Engelsa, natomiast spotkałem wielu, którzy ją stracili po spotkaniu ze swoim proboszczem”. Nie rozumiałem tego oburzenia, bo przecież oprócz proboszcza, wikarego, biskupa czy innego duchownego można by tu wstawić wielu innych wiernych - duchownych i świeckich, ojców i matki, uczniów i nauczycieli, pracowników i szefów… Kto z nas może powiedzieć, że nigdy nie był albo powodem zgorszenia dla innych, albo co najmniej przyczyną obojętności na prawdę Ewangelii? Ten fragment z dzisiejszego czytania („aby nie wyszydzono naszej posługi”) jest przecież echem innych słów św. Pawła z Listu do Rzymian: „Ty, który chlubisz się Prawem, przez przekraczanie Prawa znieważasz Boga. Z waszej to bowiem przyczyny - zgodnie z tym, jest napisane - poganie bluźnią imieniu Boga” (Rz 2,23-24).
„Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii” (1 Kor 9,16). Ale biada mi również wtedy, gdy głosząc, równolegle robię wszystko, by szydzono z Ewangelii, uznając ją za najmniej wiarygodną opowieść w historii.
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Słyszeliście, że powiedziano: „Oko za oko i ząb za ząb!” A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu: lecz jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz. Zmusza cię ktoś, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące. Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie».
Ewangelia z komentarzem. To styl sercaJa wam powiadam. Mt 5,39
Wielokrotnie w swoim życiu słyszałem pytania: jak reagować, gdy on mnie okłamuje? Co robić, gdy ona mnie obgaduje i oczernia? Jak mam postąpić, gdy w domu alkohol, przekleństwa i przemoc?
Zła i grzechu nie da się wytłumaczyć. Jezus też ich nie tłumaczy. Zamiast tego wskazuje drogę. Kolejny krok. Nie rozkazuje, nie pozostawia suchej, bezosobowej normy. Przedstawia propozycje, mówiąc: nadstaw, odstąp, idź, daj, nie odwracaj się. To nie strategia. To styl serca. Nie nauczymy się go z podręczników. Tu najlepszym nauczycielem jest kolejny dzień, kolejny człowiek.
Miała 12 lat, gdy zwyczajem średniowiecznym została oddana na wychowanie do klasztoru sióstr benedyktynek św. Katarzyny w okolicach Limburga. Uczyła się pilnie, ale zupełnie nie czuła, by jej powołaniem było życie zakonne. Co więc się stało, że jako 18-latka złożyła jednak profesję zakonną, a ledwie po kolejnych pięciu latach została przeoryszą? Otóż w życie naszej patronki po prostu wszedł Chrystus. Ale nie w przenośni czy też metaforycznie – wszedł jak najbardziej dosłownie, wywracając jej dotychczasowe myślenie o świecie i życiowych celach do góry nogami. Można śmiało powiedzieć, że w jej przypadku to nie tyle ona usilnie szukała Boga, co Bóg bardzo chciał, by została mistyczką. I na dowód potwierdzający tę tezę, mamy w Kościele po dziś dzień, to jest od ponad 800 lat, Modlitwę Dworu Niebieskiego. Modlitwa została dzisiejszej patronce dana w jednym z objawień przez samego Boga ze słowami: "Ja wyślę do chrześcijan modlitwę, która ma być odmawiana na moją cześć i której nagrodą będę Ja sam". Zainteresowanych odsyłam do internetu, bo modlitwa ta jest dość obszerna – to coś na kształt medytacji czy też litanii, w czasie której rozważane są te wszystkie wielkie dzieła Boże, które dokonały się w Jezusie Chrystusie, a których na co dzień nie dostrzegamy. Z tej też przyczyny padają w niej słowa: „Bardzo żałuję, że (...) rozeznawałem dotychczas bezmiaru Twojej miłości. Nie okazywałem wdzięczności za Twoje trudy i cierpienia. Ofiaruję Ci więc tę niegodną moją modlitwę, ażeby przez nią oddawać cześć Twojemu najświętszemu życiu, męce i śmierci, uczcić wszystkie Twe lata, dni i godziny, poświęcone wybawieniu zagubionej i grzesznej ludzkości. (...) Ofiaruję Ci tę modlitwę z miłości do Ciebie, jako Pana i Boga mojego, i z wdzięczności, że przez swoją męczeńską śmierć krzyżową otworzyłeś mi bramy niebios”. Owe bramy niebios nie padają w kontekście tej modlitwy i naszej dzisiejszej patronki przypadkowo – jako mistyczka wielokrotnie doznawała bowiem przez całe swoje życie licznych spotkań z Chrystusem, Maryją i duszami czyśćcowymi, o czym zaświadczył dominikanin, ojciec Tomasz z Cantimpré, który znał ją osobiście i spisał jej żywot. W owych spotkaniach w niczym nie przeszkodził jej nawet fakt, że przez ostatnie 11 lat życia była zupełnie pozbawiona wzroku, w końcu to, co naprawdę ważne dostrzegała sercem. To w nim także wypraszała liczne łaski uzdrawiania chorych i nawracania grzeszników. Była także prekursorką nabożeństwa do Najświętszego Serca Jezusowego. Gdy posty i umartwienia, które praktykowała w swoim macierzystym klasztorze benedyktynek uznała za zbyt lekkie, przeniosła się do mających surowszą regułę cystersek w Aywières w pobliżu Brukseli. Tam też zmarła 16 czerwca 1246 roku. Kto taki? Św. Lutgarda z Tongern, najstarszego miasta w Belgii, w którym przyszła na świat 64 lata wcześniej.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.