Następnej nocy ukazał mu się Pan. «Odwagi! - powiedział - trzeba bowiem, żebyś i w Rzymie zaświadczył o Mnie, tak jak dawałeś o Mnie świadectwo w Jeruzalem». Dz 23, 11
Gdy Bóg zdradził Apostołowi Narodów kierunek – stolicę potężnego Imperium Romanum, Paweł nie przypuszczał, że będzie ona kresem jego ziemskiej wędrówki, a w miejscu jego grobu po wiekach stanie gigantyczna, oblegana przez turystów bazylika. Zaryzykował i poszedł za głosem Najwyższego.
Wiele razy pisałem o tym, że gdyby Apostołowie debatowali na forum o zagrożeniach, które mogą ich spotkać w Grecji (Atena wyskakująca z głowy Zeusa) czy Wiecznym Mieście, gdzie cesarz był bogiem, nigdy nie wyszliby poza jerozolimski skansen im. „Jezusa z Nazaretu” (Uwaga! Nie dotykać eksponatów!).
„Ruszysz do Rzymu” – usłyszał Paweł. Czy zadrżał słysząc tę zapowiedź? Zerkam na mapę Imperium Rzymskiego, którą mieszkańcy Wiecznego Miasta z dumą pokazują na murze naprzeciwko stacji metra Colosseo. W leżącej nad Renem Germanii Rzymianie umacniali się na zasadzie „divide et impera” („dziel i rządź”), a ich gigantyczne państwo rozciągało się od Wysp Brytyjskich po dzisiejsze Niderlandy, Rumunię (ówczesną Dacię) szczelnie obejmowało ramionami Morze Śródziemne z całą południową Europą i Północną Afryką. Na wschodzie sięgało po Kapadocję, Syrię i sprawiającą wieczne problemy zamieszkiwaną przez Żydów prowincję Judei: ojczyznę Szawła z Tarsu.
Nie wiemy, jak Paweł zareagował na te profetyczne słowa Boga. Wiemy, że ostatecznie dotarł do Wiecznego Miasta, w którym oddał za Niego życie.
W czasie Ostatniej Wieczerzy Jezus, podniósłszy oczy ku niebu, modlił się tymi słowami:
«Ojcze Święty, nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, by świat uwierzył, że Ty Mnie posłałeś.
I także chwałę, którą mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, że Ty Mnie posłałeś i że Ty ich umiłowałeś, tak jak Mnie umiłowałeś.
Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata.
Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem, i oni poznali, że Ty Mnie posłałeś. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich».
Ewangelia z komentarzem. Jesteśmy Jego przyjaciółmiOjcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem. J 17,24
Dziwnie słucha się słów dzisiejszej Ewangelii. Trochę jakbyśmy podsłuchiwali. To przecież modlitwa, w której Jezus Chrystus, Syn Boży, zwraca się do Ojca. Czy godzi się czegoś tak świętego i intymnego słuchać? A jednak Jezus chciał, byśmy dzięki przekazowi Jana mogli ją usłyszeć. Dlaczego? Może po to, byśmy dopuszczeni tak blisko nie mieli wątpliwości co do Jego intencji wobec nas. Chrystusowi, choć zna nasze słabości, naprawdę na nas zależy. Jesteśmy Jego przyjaciółmi. Chce, byśmy znaleźli się kiedyś tam, dokąd odchodzi On – w niebie. Gdy wydaje się, że wola Boża wobec nas jest zbyt trudna, pamiętajmy o tym.
Św. Bonifacy
brewiarz.pl
Przy grobie dzisiejszego patrona, co roku zbierają się biskupi z całych Niemiec by obradować. Z jednej strony jest to zupełnie naturalne, bo ten człowiek był przecież biskupem, a pod koniec swojego życia nawet metropolitą-arcybiskupem z nadaną mu przez papieża, św. Grzegorza III, władzą mianowania i konsekrowania biskupów na terytorium Niemiec. Z drugiej wcale to takie oczywiste nie jest, bo mówimy o 100% Angliku. Nie był on jednak tym, kogo można by uznać za apostoła tych terenów, choć przez 3 lata pracował jako misjonarz pod kierunkiem samego św. Willibrorda i ochrzcił kilka tysięcy germańskich pogan. To jest oczywiście wielkie dzieło dzisiejszego patrona i z całą pewnością godne naśladowania we współczesnej Europie, ale nie z tego powodu niemiecki episkopat obraduje wokół jego grobu. Otóż prawdziwym charyzmatem wspominanego 5 czerwca świętego był dar organizacji. Oto w rzeczywistości VIII wieku, gdy tereny Bawarii, Turyngii, Hesji i Fryzji przyjmowały Dobrą Nowinę w sposób okazjonalny i chaotyczny, ten człowiek przeprowadził prawdziwą strukturalną rewolucję. A był zaledwie benedyktyńskim mnichem. W celu omówienia z papieżem organizacji stałej administracji kościelnej na terenie dzisiejszych Niemiec, bohater naszej historii udał się nawet do Rzymu. Tam nie dość, że uzyskał stosowne pełnomocnictwa i listy polecające do króla Franków, ale przede wszystkim został wyświęcony na biskupa i mianowany legatem. Z takimi uprawnieniami zabrał się tak energicznie do pracy, że wkrótce w Passawie, Freising, Ratyzbonie i w Eichstätt ustanowione zostały biskupstwa, a dla wszystkich tych diecezji w Bawarii został zwołany synod. Na swoją arcybiskupią stolicę dzisiejszy patron wybrał Fuldę. Gdy te wieści dotarły do papieża, ten z podobną misją – zreformowania struktury Kościoła – wysłał tego człowieka do Galii. I była to błogosławiona decyzja, która zaowocowała wielkim nawróceniem tamtejszego duchowieństwa i jego powrotem do łączności z Ojcem Świętym. Jednak tym, co przypieczętowało owo pasmo sukcesów dzisiejszego patrona była jego śmierć. Umarł bowiem nie jak kościelny administrator, ale misjonarz. Kiedy dotarł do miasta Dokkum, został napadnięty przez pogan i wraz z 52 Towarzyszami 5 czerwca 754 roku zamordowany. Czy wiecie państwo, kogo dzisiaj wspominamy? To św. Bonifacy, biskup i męczennik.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.