Nowy numer 19/2024 Archiwum

Film familijny niezbyt dobry na rodzinny wypad do kina

Pierwszy film o komiksowym bohaterze Deadpoolu, zrobił furorę. Czy jego kontynuacji udało się powtórzyć sukces?

Jeszcze przed sukcesem "Avengersów" ścieżkę dla filmów opartych na komiksach przetarła seria o grupie X-Men. Filmy o mutantach otworzyły drzwi do światowej kariery chociażby Hugh Jackmanowi. A ich zamysł był dosyć prosty. Ludzie, którzy dzięki mutacjom genetycznym posiedli specjalne umiejętności, byli nieakceptowani przez resztę ludzkości. Ci zmutowani osobnicy mieli do wyboru dwie opcje: albo walczyć z resztą społeczeństwa, albo znaleźć model działania na jego obrzeżach. Konflikt tych dwóch postaw ciągnął fabuły kolejnych filmów.

W swoim założeniu perypetie filmowych mutantów miały być zobrazowaniem problemów przedstawicieli mniejszości. Motyw ten zaczął jednak szybko się wyczerpywać. No bo jeśli ktoś potrafi czytać w myślach lub podnosić ciężarówki siłą woli, to czy musi przejmować się opiniami reszty społeczeństwa? Trzeba było pokazać coś nowego. I wtedy pojawił się film "Deadpool", który najzwyczajniej w świecie wyśmiał motywy filmu superbohaterskiego.

Oczywiście samo wyśmianie to nie wszystko. Trzeba było stworzyć jeszcze dobrą fabułę. I dlatego zdecydowano się na zrobienie... komedii romantycznej. Tak, "Deadpool" można przy odrobinie dystansu uznać za komedię romantyczną. Co prawda, w towarzystwie stalowych olbrzymów, hektolitrów krwi i całej masy żartów poniżej pasa, ale jednak film ten przedstawił historię miłości dwojga ludzi. I to ona, a nie ratowanie świata przed kosmitami, walka zwaśnionych frakcji superludzi czy przygoda w obcej galaktyce była głównym motywem tego obrazu

Widzowie pokochali pierwszy film o Deadpoolu, nieśmiertelnym śmieszku, który jednak poważnie kocha swoją kobietę. Jego twórcy postanowili więc pójść za ciosem. "Deadpool 2" był reklamowany jako… komedia familijna. No i wydaje się to logiczne. Po wielkiej miłości powinien przyjść czas na założenie rodziny. Ale we współczesnym kinie popularnym nie jest to takie proste. Ostatecznie motyw rodziny sprowadza się po prostu do relacji grupy przyjaciół.

Co lubimy w postaci Deadpoola? Głównie jego poczucie humoru. Wyśmiewanie motywów popkultury. W drugiej części jego przygód zabrakło jednak czegoś więcej. Ale wynika to chyba jednak z pewnego braku odwagi. Pojawiają się żarty z poprawności politycznej, ale są one bardzo delikatne. Pojawia się motyw przemocy wobec dzieci i trudności wychowawczych, ale giną one w komiksowej otoczce. Ostatecznie film, który w nieco nieprzyzwoity sposób, mógł powiedzieć coś ważnego, pozostał, co prawda zabawną, ale jednak hollywoodzką zwyczajnością.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Bartosz Bartczak

Redaktor serwisu gosc.pl

Ekonomista, doktorant na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach specjalizujący się w tematyce historii gospodarczej i polityki ekonomicznej państwa. Współpracował z Instytutem Globalizacji i portalem fronda.pl. Zaangażowany w działalność międzynarodową, szczególnie w obszarze integracji europejskiej i współpracy z krajami Europy Wschodniej. Zainteresowania: ekonomia, stosunki międzynarodowe, fantastyka naukowa, podróże. Jego obszar specjalizacji to gospodarka, Unia Europejska, stosunki międzynarodowe.

Kontakt:
bartosz.bartczak@gosc.pl
Więcej artykułów Bartosza Bartczaka