Nowy numer 11/2024 Archiwum

Czy Polska była państwem kolonialnym?

W noblowskiej laudacji na cześć Olgi Tokarczuk pojawiły się słowa o polskim kolonializmie. Tylko, że Polska w swojej historii nigdy kolonii nie miała.

”Olga Tokarczuk odkrywa historię Polski jako kraju będącego ofiarą spustoszenia dokonanego przez wielkie siły, lecz również posiadającego swoją własną historię kolonializmu i antysemityzmu” – mówił w laudacji na część polskiej noblistki, Olgi Tokarczuk, Per Westerberg z Akademii Szwedzkiej. Tylko o jaki kolonializm chodziło Szwedowi, skoro Polska żadnych kolonii nie miała?

Kiedy mówimy o kolonializmie, przychodzą nam na myśli imperia brytyjskie, francuskie, hiszpańskie, portugalskie, holenderskie, belgijskie, niemieckie, a nawet włoskie. Nikt jednak nie słyszał o imperium polskim. Jeśli Polacy pojawiali się na odległych lądach, to raczej w roli naukowców i inżynierów, a nie kolonizatorów. No chyba, że za „polskie imperium kolonialne” uzna się faktorie handlowe zakładane przez polskiego lennika – Kurlandię, w Gambii i na Tobago. To jednak za mało, aby mówić o „polskim kolonializmie”.

Może mówiąc o polskim kolonializmie Per Westerberg miał na myśli Rzeczpospolitą Obojga Narodów. W tej konstrukcji polskimi koloniami miałyby być chyba Białoruś i Ukraina. Ale wygląda na to, że przedstawiciel Akademii Szwedzkiej nie zapoznał się dokładnie z historią naszego kraju. O Pierwszej Rzeczypospolitej trudno mówić jako o państwie kolonialnym.  

Imperia kolonialne powstawały w wyniku podbojów. Tak było w wypadku Indii, które podbili Brytyjczycy czy Meksyku, który podbili Hiszpanie. Po dokonanym podboju kolonizatorzy instalowali w podbitym kraju władze kolonialne. Najwyżsi urzędnicy w brytyjskich Indiach czy hiszpańskiej Ameryce pochodzili z Europy.

Jeśli chodzi o tereny dzisiejszej Białorusi czy Ukrainy, to weszły one w skład Rzeczypospolitej dobrowolnie. Najpierw do Polski przyłączyły się województwa wołyńskie, kijowskie i bracławskie, potem, w wyniku Unii Lubelskiej, nasz kraj stworzył z Wielkim Księstwem Litewskim federację pod nazwą Rzeczypospolitej Obojga Narodów.

W Pierwszej Rzeczypospolitej nie było też mowy o narzucaniu kolonialnej administracji. Władze we wschodnich województwach sprawowała miejscowa szlachta. Jeszcze w XVII w. językiem urzędowym Wielkiego Księstwa Litewskiego był język ruski. Co więcej, to właśnie szlachta ze wschodu często zdobywała najwyższe urzędy w całym kraju. Potomek ukraińskiej szlachty, Michał Korybut Wiśniowiecki, został nawet królem polskim.

Być może Szwedowi chodziło o los ukraińskich chłopów, który miał mu przypominać los ludów Afryki czy Azji uciskanych przez Europejczyków. Tylko, że los ukraińskiego chłopa nie różnił się mocno od losu chłopa polskiego. A upadek Pierwszej Rzeczypospolitej nic w tej materii nie zmienił. Ucisk ten miał charakter klasowy, nie narodowościowy i wynikał z feudalizmu, nie kolonializmu.

To prawda, że antagonizm między szlachtą a chłopami na Białorusi i Ukrainie zaczynał z czasem nabierać cech antagonizmu narodowego. Ale wynika to z faktu, że szlachta ruska szybko się polonizowała. Chłopi ukraińscy i białoruscy pozostawali zaś przy swoim języku i wierze. Jednak ich sytuacja niewiele się zmieniła, kiedy w miejsce Polaków władzę nad ich ziemiami przejęli bliscy im przecież kulturowo Rosjanie.

Dlaczego w czasie honorowania polskiej noblistki pojawiają się więc słowa o polskim kolonializmie? Być może próbuje się nas przekonać, że mamy taką samą odpowiedzialność za historię kolonialną jak Brytyjczycy czy Francuzi. Ale co ma z tej odpowiedzialności wynikać? Brytyjczycy i Francuzi przyjęli masy imigrantów z Pakistanu czy Algierii. Idąc tropem myślenia Pera Westerberga, może my również powinniśmy przyjąć imigrantów z „dawnych kolonii”. Tylko że Polska przyjęła w ostatnich latach wielu imigrantów z Ukrainy. Sprawa więc tak czy siak jest zamknięta.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Bartosz Bartczak

Redaktor serwisu gosc.pl

Ekonomista, doktorant na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach specjalizujący się w tematyce historii gospodarczej i polityki ekonomicznej państwa. Współpracował z Instytutem Globalizacji i portalem fronda.pl. Zaangażowany w działalność międzynarodową, szczególnie w obszarze integracji europejskiej i współpracy z krajami Europy Wschodniej. Zainteresowania: ekonomia, stosunki międzynarodowe, fantastyka naukowa, podróże. Jego obszar specjalizacji to gospodarka, Unia Europejska, stosunki międzynarodowe.

Kontakt:
bartosz.bartczak@gosc.pl
Więcej artykułów Bartosza Bartczaka