Nowy numer 13/2024 Archiwum

Sądy jak "święte krowy"

Zamiast atakować tych, którzy krytykują sądy, Krajowa Rada Sądownictwa powinna dbać, aby ich działalność nie budziła zastrzeżeń.

Krajowa Rada Sadownictwa (KRS) wydała kuriozalny apel. Zwraca się w nim od mediów o „odpowiedzialne i rozważne relacjonowanie i komentowanie wypowiedzi niektórych polityków, dotyczących pracy sądów rozpoznających protesty wyborcze”. Dalej rzecznik KRS wyjaśnia, że chodzi o sugestie polityków, że sądy mogą rozstrzygać pod wpływem nacisków. Według KRS „sugerowanie stronniczości sędziów jest całkowitym brakiem odpowiedzialności za państwo. Działania takie zasługują na jednoznaczne potępienie”. I dalej mamy stwierdzenie: „Sądy stoją na straży demokracji, są niezależne, a sędziowie niezawiśli i niepodatni na jakiekolwiek naciski czy wpływy, w tym polityczne”.

Apel ten pokazuje mentalność naszych sędziów. Po pierwsze, jest próbą wpływania na niezależność mediów, bo jak inaczej odczytywać wezwanie o „odpowiedzialne i rozważne relacjonowanie i komentowanie”. Kto ma oceniać, co mieści się w tych kryteriach? Prawo takie przypisuje sobie KRS, insynuując, że media "nieodpowiedzialnie" pracują.

KRS nie podobają się także sugestie polityków, że sądy mogą orzekać pod wpływem nacisków. W takim razie dlaczego KRS nie wydała apelu do prezydenta i prezesów Trybunału Konstytucyjnego, Naczelnego Sądu Administracyjnego i Sądu Najwyższego, którzy z góry stwierdzili, że wybory były uczciwe, choć sądy okręgowe jeszcze w tej sprawie się nie wypowiedziały.

Dalej jest jeszcze gorzej. Według KRS sądy – niczym „święte krowy” - są wyjęte spod jakiejkolwiek krytyki. To kuriozum. Niezależność i niezawisłość nie polega na braku oceny. Gdyby przyjąć takie kryterium, sądy mogłyby wydawać dowolnie wyroki i nikt nie miałby prawa ich oceniać. Tymczasem wielokrotnie mamy do czynienia z bardzo kontrowersyjnym postępowanie sądów, chociażby w sprawie rozliczenia zbrodniarzy z okresu PRL. Nagminne jest zjawisko, że sądy w różnych regionach polski wydają inne wyroki za to samo przestępstwo. Czy takie działanie nie podlega krytyce?

KRS myli niezależność z nieomylnością. Przypomnijmy przypadek prezesa sądu okręgowego w Gdańsku sędziego Ryszarda Milewskiego, który był gotowy wykonywać polecenia rozmówcy, podającego się za pracownika kancelarii premiera Donalda Tuska. W kontekście tej sprawy stwierdzenie KRS, że „sądy są niezależne, a sędziowie niezawiśli i niepodatni na jakiekolwiek naciski czy wpływy, w tym polityczne” zakrawa na kpinę.

Panowie sędziowie z KRS, zamiast pouczać dziennikarzy i polityków popatrzcie na siebie. Zgodnie z art. 179 Konstytucji RP, podstawowym i najważniejszym zadaniem Krajowej Rady Sądownictwa jest przedstawianie prezydentowi RP wniosków o powołanie do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego. To właśnie KRS postawił wniosek o powołanie sędziego Milewskiego. W złożonej w Sejmie informacji z działalności KRS w 2013 r. czytamy, że do KRS wpłynęły sprawy dyscyplinarne dotyczące103 sędziów, z czego Rada postanowiła wystąpić do Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych z żądaniem podjęcia czynności dyscyplinarnych w stosunku do jednego sędziego.

Panowie sędziowie, zamiast atakować innych, zajmijcie się sobą.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Bogumił Łoziński

Zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Polska”.
Pracował m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej jako szef działu krajowego, oraz w „Dzienniku” jako dziennikarz i publicysta. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”. Hobby: piłka nożna, lekkoatletyka, żeglarstwo. Jego obszar specjalizacji to tematyka religijna, światopoglądowa i historyczna, a także społeczno-polityczna i ekologiczna.

Kontakt:
bogumil.lozinski@gosc.pl
Więcej artykułów Bogumiła Łozińskiego