Kiedy fala migrantów i uchodźców ruszyła w kierunku Unii Europejskiej, wyraźne stanowisko wobec problemu zajęło dwoje przywódców: Orbán, premier Węgier, oraz Merkel, kanclerz Niemiec. Dzisiaj tylko Orbán może o sobie powiedzieć, że reagował na miarę wyzwań.
Wiosną stało się jasne, że Europa stoi wobec nowej odmiany wędrówki ludów. Gdy olbrzymie masy ludzkie ruszyły z Bliskiego Wschodu na zachód i północ, stało się oczywiste, że tylko solidarne, wspólne działanie krajów Unii Europejskiej może pozwolić uporać się z tym problemem. Tego jednak przez wiele miesięcy najbardziej Europie brakowało.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Dziennikarz „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Świat”
Doktor nauk politycznych, historyk. W redakcji „Gościa” pracuje od czerwca 1981. W latach 80. był działaczem podziemnych struktur „Solidarności” na Podbeskidziu. Jest autorem wielu publikacji książkowych, w tym: „Agca nie był sam”, „Trudne pojednanie. Stosunki czesko-niemieckie 1989–1999”, „Kompleks Judasza. Kościół zraniony. Chrześcijanie w Europie Środkowo-Wschodniej między oporem a kolaboracją”, „Wygnanie”. Odznaczony Krzyżem Pro Ecclesia et Pontifice, Krzyżem Wolności i Solidarności, Odznaką Honorową Bene Merito. Jego obszar specjalizacji to najnowsza historia Polski i Europy Środkowo-Wschodniej, historia Kościoła, Stolica Apostolska i jej aktywność w świecie współczesnym.
Kontakt:
andrzej.grajewski@gosc.pl
Więcej artykułów Andrzeja Grajewskiego