• MichałObrębski
    03.11.2014 20:33

    Bardzo piękne słowa, bo prawdopodobnie bardzo piękne, święte życie.

    Od razu zastanowiło mnie jednak, czy Pani Małgorzata jest spokrewniona z ks. prof. Franciszkiem Longchapms de Bérier, kapłanem Kocioła katolickiego w Warszawie, na którego mszach miałem wielokrotnie przyjemność być.

    Podziękowania dla Autorki tekstu. Świadomość, że wciąż mamy ludzi naprawdę ponadprzeciętnych buduje.

    Michał Obrębski
    michalKROPKAobrebskiMAŁPKAyahooKROPKAcom

     

    • AS
      23.01.2015 00:21
      Ciocia
      • bratanek
        31.01.2015 19:49
        To pewnie jako ciocia, wstydzi się za swojego bratanka.
        doceń 3
        0
      • ole
        03.02.2015 17:41
        Szczęściarz, przynajmniej ma się kto za niego modlić.
        doceń 2
        0
  • rodzina zobowiązuje
    04.11.2014 08:42
    No tak wygląda, że ksiądz specjalista od bruzd genetycznych nie spadł nam prosto z nieba, a miał swoich poprzedników tu na ziemi. Świętość jest obowiązkowa dla każdego, kto chce się dostać do nieba. Ksiądz mając takich poprzedników w rodzinie też pewnie, pomimo krętej drogi po polach pokrytych bruzdami, tam trafi.
    doceń 4
  • gryzelda
    11.11.2014 01:29
    Miałam szczęście i honor poznać Małgosię w stanie wojennym.Byłam wtedy taka młodziutka,miałam zaledwie 20 lat-ale dla Niej byłam na "równym poziomie".Nie zapomnę jak z Blanką wygrzebały ze śmietnika antyczny stół na "lwich łapach" i tak się cieszyły,że takie cudo uchroniły przed spaleniem (wtedy wszystko nadawało się do ogrzania domu).Jaka była pyszna herbata "popularna" przy tym stole! A jakie rozmowy!(i knowania,i myślenie,i...).Ooch, smutne wspomnienia,bo Małgosia naprawdę cierpiała,a była taakaa dzielna-tak "oszukiwała",że ktoś kto Jej nie znał....Wszystko co pani pisze to prawda. Dziękuję.Bardzo przeżyliśmy jej odejście, bo miała przecież wyjechać do Paryża,na leczenie... Dziękuję Małgorzata(i Jacek) Jaśkiewicz(SW Wrocław)
    doceń 3
  • gryzelda
    11.11.2014 01:40
    Miałam szczęście i honor poznać Małgosię w stanie wojennym.Byłam wtedy taka młodziutka,miałam zaledwie 20 lat-ale dla Niej byłam na "równym poziomie".Nie zapomnę jak z Blanką wygrzebały ze śmietnika antyczny stół na "lwich łapach" i tak się cieszyły,że takie cudo uchroniły przed spaleniem (wtedy wszystko nadawało się do ogrzania domu).Jaka była pyszna herbata "popularna" przy tym stole! A jakie rozmowy!(i knowania,i myślenie,i...).Ooch, smutne wspomnienia,bo Małgosia naprawdę cierpiała,a była taakaa dzielna-tak "oszukiwała",że ktoś kto Jej nie znał....Wszystko co pani pisze to prawda. Dziękuję.Bardzo przeżyliśmy jej odejście, bo miała przecież wyjechać do Paryża,na leczenie... Dziękuję Małgorzata(i Jacek) Jaśkiewicz(SW Wrocław)
    doceń 0
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Reklama

Najnowszy numer

Nowy Numer 16/2024

21 kwietnia 2024

Godność nieskończona

Wszystkiemu winien Kant, można by żartobliwie podsumować, i nie, nie chodzi o mały palec u nogi, którego bolesne spotkanie z kantem szafy niejednego z nas już spotkało.

Więcej w Artykuł