Żółta kartka dla rządu, żółta dla duopolu – jak wpłynie to na wynik meczu? Wnioski po I turze wyborów

Wyniki wyborów wyglądają dla Karola Nawrockiego dużo lepiej, niż sugerowały sondaże. Ale prognozowanie wyników drugiej tury jest trudne, bo osi podziałów w tych wyborach jest kilka i nie zawsze się pokrywają. Jakie wnioski możemy wyciągnąć z wyników I tury?

Pisząc ten tekst, mam przed sobą sondażowe wyniki late poll z I tury wyborów oraz informację PKW o podliczeniu 23 procent oddanych głosów. Zgodnie z tymi pierwszymi, opracowanymi przez Ipsos, zwyciężył Rafał Trzaskowski z wynikiem 31,1 proc. poparcia przed Karolem Nawrockim, który otrzymał 29,1 proc. głosów. Trzeci wynik wywalczył Sławomir Mentzen (14,8 proc.), a kolejne miejsca zajęli: Grzegorz Braun (6,3 proc.), Adrian Zandberg (5,2 proc.), Szymon Hołownia (4,9 proc.), Magdalena Biejat (4,1 proc.), Joanna Senyszyn (1,4 proc.), Krzysztof Stanowski (1,3 proc.). Pozostali kandydaci nie przekroczyli granicy jednego procenta. Frekwencja była stosunkowo wysoka, ale niższa niż podczas wyborów parlamentarnych w 2023 r. i wyniosła 66,8 proc.

Wyniki te wielu obserwatorów co najmniej zaskoczyły, by nie powiedzieć, że zszokowały. Największe zdziwienie spowodował bardzo dobry wynik Grzegorza Brauna, zaskoczyły również niewielka strata Nawrockiego do Trzaskowskiego i wyraźnie wyższy niż w sondażach rezultat Sławomira Mentzena. Przynajmniej na pierwszy rzut oka zawiodły przedwyborcze sondaże. Przyjrzyjmy się kilku wnioskom, jakie już dziś możemy wyciągnąć z pierwszej rundy starcia o Pałac Prezydencki.

Czy sondaże rzeczywiście zawiodły?

To prawda, że w wynikach late poll widać kilka znacznych różnic w porównaniu z sondażami publikowanymi przed wyborami. Tradycyjnie już niedoszacowano kandydatów konserwatywnych, takich jak Nawrocki, Mentzen, ale przede wszystkim Grzegorz Braun. Ten ostatni zdobył poparcie niemal dwukrotnie wyższe, niż sugerowały badania. Ogłaszanie śmierci sondażowni jest jednak przedwczesne, ponieważ niemal wszystkie publikowane przed ciszą wyborczą sondaże mówiły o rekordowo dużej grupie wyborców niezdecydowanych. Jeśli do tego dodamy, że żadne z tych badań nie zdążyło uwzględnić afery z hejterskimi materiałami uderzającymi w Mentzena i Nawrockiego, w których produkcję zamieszani byli ludzie związani z Platformą Obywatelską, a nienawistne spoty udostępniali na swoich social mediach niektórzy członkowie rządu, wtedy różnica między przedwyborczymi sondażami a wynikami I tury nie wydaje się już taka zaskakująca i można przypuszczać, z czego się wzięła.

Dobry wynik prawicy sprawia, że Nawrocki może spać spokojnie? Nie tak prędko...

Nastroje w sztabie i wśród zwolenników Karola Nawrockiego po ogłoszeniu prognozowanych wyników I tury były bardzo dobre – nie tylko dlatego, że strata szefa IPN do głównego rywala nie była wielka, ale również z powodu łącznie ponad 20-procentowego poparcia konserwatystów Mentzena i Brauna oraz słabiutkich wyników kandydatów partii koalicji rządzącej – Magdaleny Biejat i Szymona Hołowni. Prosta matematyka ograniczająca się do zsumowania wyników kandydatów konserwatywnych i porównania tego wyniku z sumą poparcia kandydatów lewicowo-liberalnych stawiałaby Nawrockiego na pozycji faworyta II tury. Problem w tym, że taka prosta matematyka niekoniecznie musi przekładać się na rzeczywistość, i to z kilku powodów. Jednym z nich jest fakt, że zwolennicy Grzegorza Brauna są przecież na ogół nie tylko ostrymi krytykami Platformy Obywatelskiej, ale również nie pałają sympatią do Prawa i Sprawiedliwości. W przypadku wyborców Mentzena dominują ludzie między 18. a 39. rokiem życia. Ludzie młodzi, dla których PiS jest uosobieniem socjalistycznego dziaderstwa. Jedni i drudzy, choć niechętni Trzaskowskiemu, niekoniecznie muszą mieć ochotę głosować na jego rywala. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że 1 czerwca istotna część z nich zostanie w domu. I widać to w odpowiedziach na pytanie zadawane w ramach ankiety exit poll przez pracownię OGB, kogo głosujący chcą poprzeć w II turze. W tym badaniu przewaga Trzaskowskiego nad Nawrockim jest nadal wyraźna.

Trudno też nie zauważyć, że osie podziałów w tych wyborach nie przebiegały wyłącznie po linii sympatii do PiS czy PO. Bardzo duża grupa wyborców głosowała przeciwko duopolowi POPiSu. Głos oddany na innego kandydata nie musi więc oznaczać od razu udziału w drugiej turze.

W II turze wybierzemy prezydenta emerytów

Jeśli komuś wydaje się dziś, że obaj główni kandydaci, będący w gruncie rzeczy awatarami Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska, przyciągają uwagę całego społeczeństwa, to mocno się myli. Zarówno Trzaskowski, jak i Nawrocki większość swoich głosów zdobyli w grupie najstarszych wyborców, powyżej 60. roku życia. W tej grupie wiekowej Nawrockiego poparło 44,8 proc. głosujących, a Trzaskowskiego 42,6 proc. – łącznie zagospodarowali ponad 87 proc. najstarszych wyborców. Oznacza to tyle, że panowie, którzy zmierzą się w II turze, są w istocie kandydatami seniorów. W dwóch najmłodszych grupach wyborców dominują Mentzen i Zandberg.

Koalicja Obywatelska powtarza błędy Zjednoczonej Prawicy

Tuż po wyborach z października 2023 r., w wyniku których PiS straciło władzę, napisałem, że jednym z powodów takiego obrotu spraw może być m.in. przesada w propagandzie w mediach publicznych – takich jak TVP i ordynarne wykorzystywanie aparatu państwowego w kampanii wyborczej. Dziś w te buty wchodzi Koalicja Obywatelska. Widać to w sposobie prowadzenia TVP, ale mówi o tym także ostatnia afera NASK. A Polacy, poza twardymi elektoratami danych partii, nie lubią, kiedy robi się z nich idiotów i w podobnych sytuacjach na ogół głosują przeciwko partiom wprowadzającym taki sposób rządzenia. Tymczasem jeszcze nie podliczono oficjalnie wyników I tury, a już w sieci szaleje Roman Giertych domagający się przyspieszenia rozliczeń przed II turą, już słychać wypowiedzi polityków, że trzeba zaostrzyć kampanię (można to wyczytać choćby z wieczornego tweeta premiera). Koalicja Obywatelska idzie szlakiem wytyczonym przez Jacka Kurskiego. Pytanie, czy tą ścieżką również dotrze do porażki, jest póki co otwarte.

Szymon Hołownia – kandydat schizofreniczny

Gdy kilka tygodni temu, jeszcze przed debatą w Końskich, zdarzyła mi się okazja wymienienia kilku zdań z Szymonem Hołownią, zapytałem go, czy nie sądzi, że budowanie wizerunku bycia alternatywą dla POPiSu na ciągłym atakowaniu Sławomira Mentzena jest koncepcją karkołomną. Usłyszałem, że to właśnie lider Konfederacji podbiera Trzeciej Drodze wyborców. Niedzielne głosowanie pokazało jednak, że sprawa jest nieco bardziej skomplikowana, ponieważ w badaniu szczegółowych przepływów wyborców między partiami okazało się, że spośród wszystkich wyborców Trzeciej Drogi z 2023 r. tylko co trzeci oddał teraz głos na Hołownię. I chociaż 11 proc. elektoratu Hołowni przeszło na konfederatę, to jednak głównym podbierającym Hołowni wyborców był Rafał Trzaskowski (22 proc.). To dość logiczne – skoro mieli oryginał w postaci prezydenta Warszawy, jaki był sens głosować na kandydata najbardziej do Rafała Trzaskowskiego podobnego?

Hołownia osiągnął fatalny wynik i sądzę, że stało się tak dlatego, że przez półtora roku sejmowej przygody jemu samemu i ugrupowaniu, które prowadzi, udało się skutecznie sprawić wrażenie nie tyle alternatywy dla POPiSu, co asystentów premiera Tuska. Te schizofreniczne politycznie zachowania dały o sobie znać nawet na samym finiszu kampanii, gdy Hołownia z jednej strony wygłosił płomienną mowę o potrzebie odnowienia polityki i odsunięcia od władzy dwóch dominujących partii, a z drugiej, chwilę później, dodał, że przekazuje swoje poparcie dla Rafała Trzaskowskiego, co zrobił jako pierwszy z odpadających z wyścigu kandydatów. Zupełnie inaczej zachował się Adrian Zandberg, który wyraźnie dał do zrozumienia, że wyborcy to nie worki z ziemniakami, żeby je przerzucać do ogródka innych kandydatów. Sami potrafią zdecydować w oparciu o własne wnioski.

Niespełna 5–procentowe poparcie Hołowni i przegrana nie tylko z Mentzenem, ale i z Braunem, to potężne trzęsienie ziemi w Trzeciej Drodze. Trzęsienie, które może doprowadzić do rozbicia tego organizmu politycznego. Bez wątpienia to marszałek sejmu jest największym przegranym tych wyborów.

Wygranymi Braun, Zandberg, Mentzen i ich partie

Z całą pewnością wygranymi tych wyborów już teraz są Grzegorz Braun, Sławomir Mentzen i Adrian Zandberg. Chociaż żaden z nich nie zostanie prezydentem (przynajmniej w najbliższej kadencji), każdy zrealizował ważny cel. Braun pokazał, że przeżył poza strukturami Konfederacji i grono jego zwolenników jest nie tylko oddane, ale również liczne (ponad milion wyborców). Mentzen, ponieważ odbił się po ciągnącym się za nim od rozmowy w Kanale Zero spadku sondażowego poparcia i wywalczył bardzo dobry, około 15-procentowy wynik – najwyższy w historii swojego ugrupowania. To sprawi, że przez kolejne dwa tygodnie konfederaci będą bombardowani miłością ze strony obu sztabów po to, by Mentzen poparł jednego z nich. Wygrał też Adrian Zandberg, bo udało mu się zrobić to, czego nawet nie spróbował Hołownia – partia Razem nie tylko konsekwentnie sprzeciwia się wielu pomysłom PiS, ale również zdrowo dystansuje od rządu Donalda Tuska, będąc wraz z konfederatami prawdziwą trzecią drogą. Dzięki temu i spójnemu programowi Adriana Zandberga zdominował on rywalizację w podkategorii kandydatów lewicowych.

Premier zapowiada brutalne dwa tygodnie kampanii

Po wieczornym tweecie premiera Donalda Tuska raczej nie powinniśmy się spodziewać merytorycznej kampanii przed II turą. Zapowiedziane przez szefa rządu Ani kroku wsteczi twarda walka pozwalają przypuszczać, że przez kolejne dwa tygodnie kampania pogrąży się w bagnie mniej lub bardziej prawdziwych oskarżeń. Zobaczymy, czy równie twardą kampanią odpowie sztab Karola Nawrockiego. Sądzę jednak, że taki sposób prowadzenia kampanii raczej osłabi w dalszej perspektywie poparcie dla partii duopolu.

Miliony wyborców mogą nie zagłosować w II turze, inni mogą dołączyć do wyborów.

Choć frekwencja była całkiem wysoka (66,8 proc.) to jest jeszcze spora grupa wyborców, która zrezygnowała z głosowania w I turze. Jej ewentualna mobilizacja może sprzyjać raczej Rafałowi Trzaskowskiemu. Dość duża wydaje się również grupa osób, które w I turze zagłosowały, ale w drugiej nie będą w stanie poprzeć żadnego z kandydatów, więc albo zrezygnują z głosowania, albo wrzucą do urny nieważny głos. Skala tego zjawiska – podobnie jak znacznie niższy wynik łączny kandydatów PO i PiS w pierwszej turze, niż było to przed pięciu laty – pokazuje, że coraz większy odsetek wyborców stanowią osoby, dla których kandydaci obu zwalczających się od dwóch dekad partii są nie tylko nieakceptowalni, ale wręcz obciachowi. Coraz bardziej prawdopodobne wydaje się, że dopóki nie zmienią się prawdziwi liderzy tych ugrupowań, tak długo ten trend będzie się pogłębiał.

Kogo muszą zmobilizować kandydaci?

Przed II turą dla Karola Nawrockiego konieczne jest przede wszystkim zmobilizowanie elektoratu Mentzena i Brauna przy jednoczesnym unikaniu ostrych ataków, które mogłyby wzbudzić strach w elektoracie lewicowym. Zadanie Rafała Trzaskowskiego wydaje się nieco trudniejsze, ponieważ, o ile wyborcy Brauna i Mentzena nie zostaną masowo w domach, to kandydat partii rządzącej będzie musiał zachęcić część z nich do głosowania na siebie przy równoczesnym przekonaniu do tego samego wyborców lewicy. Jeszcze w wieczór wyborczy dwukrotnie zapowiadał, że gdy zwycięży, zliberalizuje prawo aborcyjne, czym zapewne przyciągnie wyborców bardziej progresywnych, ale konserwatystów może zachęcić do oddania głosu na Nawrockiego.

Przed nami dwa tygodnie, które raczej nie przejdą do historii jako najbardziej estetyczny okres polskiej polityki. Najdalej 2 czerwca dowiemy się, czy przez najbliższe lata będą nas czekały rządy premiera Tuska na sterydach, czy klincz w postaci ostrego sporu na linii prezydent–rząd.

Czytaj także:

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wojciech Teister Wojciech Teister Dziennikarz, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego” oraz kierownik działu „Nauka”. W „Gościu” od 2012 r. Studiował historię i teologię. Interesuje się zagadnieniami z zakresu historii, polityki, nauki, teologii i turystyki. Publikował m.in. w „Rzeczpospolitej”, „Aletei”, „Stacji7”, „NaTemat.pl”, portalu „Biegigorskie.pl”. W wolnych chwilach organizator biegów górskich.