Dziennikarz działu „Polska”
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.
Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej
A problemem nie jest pokora wiernych, lecz pokora instytucji kościelnych wobec wiernych.
Czasu jest o tyle mało, że proces odejść z Kościoła już trwa, a kryzys związany z pedofilią zapewne ten proces przyspieszy. I nie, nie jest to żadne tchórzostwo. Jest to konsekwencja tego co Kościół dziś czyni.
I przy okazji, czy strażak podpalacz prowadziłby zajęcia z zapobieganiu podpaleniom?
że w swojej hojnej miłości przyjmuje nas takimi, jakimi jesteśmy.
Bóg wychodzi do nas, nie pytając się, czy najpierw się nawróciliśmy./
/bp Grzegorz Ryś/
Mówimy o konsekwencji? Gdyby taka sytuacja dotyczyła Straży Pożarnej, to raz dwa by ją rozwiązano, winni podpaleń dostaliby zarzuty prokuratorskie, a jednostki musiałyby płacić gigantyczne odszkodowania.
Jedyna różnica polega na tym, że Straży Pożarnej nie postrzega się w kategoriach boskich.
W obliczu konieczności wypłaty odszkodowań nagle by się pewnie okazało, że Komendant nie musi mieszkać w złotym pałacu. Pod młotek poszłyby także luksusowe auta, którymi jeździli strażacy, choć ślubowali, że będą wsiadać jedynie do wozów bojowych.
Sądzę, że takie "zrujnowanie" przyniosłoby trochę dobra.
Ale jest inna droga - droga przyjęcia że ksiądz, biskup jest człowiekiem, że jak każdy z nas ma problem z grzechami. I jest droga modlitwy także za księży, choćby o ich nawrócenie. Solidarność z ofiarami można wykazać odchodząc z Kościoła, ale też można wykazać modlitwą, postem, byciem w Kościele i świadectwem własnego życia (ale nie chodzi tutaj o pychę gadania o własnym życiu).
Przestawienie myślenia, że kapłan jest tylko człowiekiem przychodzi niektórym naprawdę ciężko. A już koncepcja, że papież może grzeszyć przekracza możliwości poznawcze wielu osób.
Dziecinadą jest faktycznie odrzucenie Mszy sw. bo ksiądz, czy biskup....
Co do słów, że "Dobro Kościoła stoi ponad dobrami kościelnymi", to akurat nie moje słowa, tylko św. Piusa X. Widać on widział w tym dobro :)
Ale jeśli nadal nie widzisz sedna sprawy, to porównaj sobie wagę moralną czynu polegającego na świadomym morderstwie bezbronnego dziecka (złamanie 5 przykazania), a okazyjnym wypaleniem skręta marihuany (również złamanie 5 przykazania, bo szkodzisz sam sobie). Nadal uważasz, że jednorazowe spalenie gibona i bestialskie morderstwo mają tę samą wagę moralną?
Z całym szacunkiem do wielu dzieł ewangelizacyjnych, ale takie podejście i takie ocenianie innych nie jest ewangelizacją.
Zresztą tak samo jak bycie "tym lepszym" bo trwa się na modlitwie i się tym publicznie chwali.
Na zjawisko prywatyzacji wiary i pentekostalizacji wskazują nawet analizy Watykanu.
Do tego dochodzi proste doświadczenie rozmów z ludźmi wierzącymi ale z różnych powodów będącymi poza Kościołem. Ale ciekawe są też rozmowy z ludźmi kreującymi się na ateistów, ale de facto będącymi wierzącymi eufemistycznie nazywają obrażonymi na Kościół.
Jest też prawda w drugą stronę, wielu pobożnych i religijnych członków Kościoła nie jest wierzącymi co widać także w modnych wspólnotach.
Jeśli natomiast wiarę rozumiemy szeroko, to wierzącymi są przecież także protestanci, którzy Kościoła nie uznają. Odrzucając jeden element wiary (w tym przypadku prymat papieski) nie przestają oni wierzyć w Chrystusa, ale są poza Kościołem. Analogicznie za osoby wierzące uznajemy np. Świadków Jehowy, którzy nie uznają boskości Chrystusa.
Z punktu widzenia katolika definicją wiary będzie choćby podpisanie się pod Credo. Ale gdyby przyjąć takie założenie to ilość rzeczywiście i w pełni wierzących byłaby mała.
A jakby dodać do tego choćby wiarę w to, co odmawiamy w "Ojcze nasz" i postępowanie zbliżone do zalecanego w Kazaniach na Górze to już wierzących byłaby malutka garstka.
A jeśli nadal nie wierzysz, że poza Kościołem nikt nie praktykuje, to porozmawiaj sobie choćby z ludźmi biorącymi udział w pielgrzymkach. Bez trudu znajdziesz wśród nich osoby, które odrzucają praktyki mszy świętej. Mógłbym też podać przykład kilku moich znajomych, którzy do kościoła nie chodzą nawet na ślub własnych dzieci, ale chętnie podejmują się inicjatyw takich jak EDK.
Za przykład, dość jaskrawy niech posłużą meksykańscy gangsterzy, którzy uczęszczają na msze, a zaraz po nich idą zamordować innego współwyznawcę przy pomocy pistoletu ozdobionego wizerunkiem Matki Boskiej.
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który go uprawia. Każdą latorośl, która nie przynosi we Mnie owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Trwajcie we Mnie, a Ja w was będę trwać. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie – jeżeli nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie.
Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto nie trwa we Mnie, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. Potem ją zbierają i wrzucają w ogień, i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, to proście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami».
Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie – jeżeli nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. J 15,4
Analogia między Kościołem, a Oblubienicą Boga zaczerpnięta ze Starego Testamentu miała obrazować konieczność posłuszeństwa Bogu, jak żona jest posłuszna mężowi, a także miłosierdzie, jakie okazuje mąż niewiernej żonie (na wzór obrazu z Księgi Ozeasza).
To jest obraz zależności, a nie ukazania jedności, czy równorzędności między Bogiem i Kościołem.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.