Ale gdy się wczytać w tę opowieść, można dostrzec wiele treści. Apostołowie odwiedzają miejsca, w których wcześniej byli prześladowani. W Listrze, po entuzjastycznym przyjęciu, Paweł został nawet ukamienowany, ale cudem przeżył. Ryzykanci? Niekoniecznie. W tych miastach już nie występują przed tłumami. Pisze św. Łukasz, autor Dziejów Apostolskich, że „umacniali dusze uczniów”, czyli tych, którzy uwierzyli. Nauczać zaś będą dopiero w Perge, przez które w pierwszej fazie swojej wyprawy tylko przeszli. Podejmują ryzyko, godzą się na nie, bo przecież „przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego”.
Charakterystyczne też, że ustanawiają tam „starszych”, czyli księży – dziś powiedzielibyśmy. Dość szybko, prawda? Tak, ale widać uznali, że bez nich, bez ich gorszego czy lepszego prowadzenia, a przede wszystkim bez sprawowanej przez nich Eucharystii Kościół nie może istnieć. A odbywa się to „wśród modlitw i postów”. To nie są działania czysto administracyjne. To słuchanie Boga. Podobnie jak i oni wyruszyli na wyprawę, bo Kościół w Antiochii (Syryjskiej) taką wobec nich wolę Bożą odczytał.
I temu Kościołowi w Antiochii Syryjskiej Paweł i Barnaba zdają po powrocie sprawę ze swojej działalności. Bo mają świadomość, że głoszenie Ewangelii to nie jest ich prywatna misja, ale misja Kościoła, który reprezentują. I który ich osiągnięciami jest żywo zainteresowany.
Jakie przesłanie dla nas płynie z tego czytania? Przede wszystkim, że do królestwa Bożego niekoniecznie wiedzie droga łatwa i przyjemna, bywa ona raczej „pełna ucisków”. Nie trzeba tych „ucisków” jakoś specjalnie szukać, warto, jak apostołowie, zachować roztropność, unikając niepotrzebnej konfrontacji. Warto też zapamiętać podkreślenie roli starszych, prezbiterów w Kościele i wskazanie, że ich wyboru trzeba dokonywać z Bogiem oraz że praca misjonarza to nie jego prywatne hobby, ale sprawa Kościoła.
1. Dwa ostatnie rozdziały Apokalipsy są jak coda w muzyce – potężne zamknięcie muzycznego utworu, które ma poruszyć nasze serca i utrwalić główne przesłanie. Coś się kończy, coś się zaczyna. Kres jest zarazem początkiem. „Ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły, i morza już nie ma”. Dlaczego nie ma morza? Bo w Biblii, a zwłaszcza w Apokalipsie, morze jest symbolem Otchłani, śmierci, sił demonicznych, jest obszarem zamieszkiwanym przez Bestie walczące z Bogiem i z człowiekiem. Ewangelizacja jest łowieniem ryb z morza – wydobywaniem ludzi ze środowiska śmierci i wprowadzaniem ich w obszar życia. Eliminacja morza oznacza zwycięstwo życia nad śmiercią.
2. Ten nowy świat zmartwychwstania, ku któremu zmierza historia ludzkości, ukazany jest za pomocą przenikających się obrazów. Pierwszym jest obraz miasta – Nowej Jerozolimy, drugim obraz wesela – zaślubin. Miasto, które jest jednocześnie oblubienicą zdobną w klejnoty dla męża. Oblubieńcem jest Baranek, zmartwychwstały Pan. Idea miasta ma znaczenie religijne. Miasto kryje bowiem w sobie ideę wyjścia człowieka ze stanu natury w przestrzeń kultury. Człowiek nie żyje jak zwierzę w świecie przyrody, ale jego środowiskiem jest wspólne zamieszkanie w ludzkim świecie, które daje poczucie wspólnoty i bezpieczeństwa, także pewnego ładu i harmonii. Jerozolima była miastem świętym, bo w niej stała świątynia, czyli przybytek obecności Boga. Ludzkie miasto było więc także wspólnotą z Bogiem. Kiedy św. Jan pisał te słowa, nie było już miasta Jeruzalem, zostało zrównane z ziemią przez Rzymian, świątynia zburzona, a Żydzi wygnani. Przeciwieństwem miasta świętego jest w Apokalipsie Babilon – symbol miasta budowanego bez Boga i walczącego z wierzącymi.
3. Nowe Jeruzalem będzie miastem ludzi i miastem Boga, który nie będzie już mieszkał w świątyni, ale pośród ludu, razem z nim. „Oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi, i będą oni Jego ludem, a On będzie »Bogiem z nimi«”. To formuła przymierza Boga z ludem, która wielokrotnie pojawia się w tekstach Starego Testamentu. Jest to formuła nawiązująca do przysięgi małżeńskiej: „Ja będę twoja, ty będziesz mój”. Niebo to wypełnienie tej miłosnej bliskości, komunii, wzajemnej przynależności Boga i człowieka. Miasto ludzi i Boga, połączonych więzią oblubieńczą, więzią miłości. Wiemy, że nasze miasta bywają miejscami pełnymi samotności pośród ludzi. A nawet miejscami naznaczonymi grzechem, przemocą i niepokojem. Ale miasto nowe będzie wspólnotą zaślubionych Bogu i dlatego zostanie uwolnione od wszelkiego zła. Mówią o tym słowa obietnicy: „I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już nie będzie…”. Nadzieja chrześcijańska nigdy nie powinna być rozumiana w sposób indywidualistyczny. Zbawienie to z definicji rzeczywistość wspólnotowa. Obraz miasta to podkreśla. Otwarcie na innych i otwarcie na Boga łączą się ze sobą. Moje wieczne szczęście jest możliwe tylko z innymi.
Objawi się potęga miłości, jakiej świat nie widział. W takim momencie Jezus pozostawia swoim uczniom nowe przykazanie: Kochajcie się! Nie powtarza dawnego nakazu z góry Synaj, który nakazywał miłowanie innych „jak siebie samego”. Mówi: „Kochajcie się, jak Ja was pokochałem”. I dodaje: „W tej miłości inni poznają, że jesteście moimi uczniami”. W dawnym Izraelu powołanie się na kategorię ucznia nie było zaskakujące. Cały przekaz wiary i wiedzy opierał się na szczególnej więzi nauczyciela z uczniem. Aramejskie słowo talmidim jest zwykle tłumaczone jako uczeń, naśladowca. Jezus często swoich zwolenników nazywał uczniami. Więź ta zakładała coś więcej niż odsłuchanie lekcji. Wyrażała gotowość na całkowite utożsamienie się z mistrzem. Praktykant spędza lata z majstrem, a rekrut z żołnierzem, by przez obóz szkoleniowy przejąć styl i kompetencje tamtego. Po zmartwychwstaniu Jezus każe swoim apostołom iść na cały świat, by czynili Jego uczniami tych, do których zostaną posłani. Stać się uczniem – talmidim – oznacza porzucenie własnej tożsamości, by zyskać nową tożsamość – swego Mistrza. Motywem podejmowania trudu własnej przemiany jest miłość i dogłębne zaufanie, chęć dopasowania się do Tego, który bezgranicznie mnie pokochał – do Boga. Tylko wtedy będziemy w stanie zachęcić i namówić innych, by zrobili to samo. Ewangelia to styl życia. To coś więcej niż przystanie na niektóre poglądy i rytuały. Jest praktykowaniem obecności Boga w moim życiu: „jak On mnie pokochał”.
Ten uświęcający proces życia w roli ucznia zakłada ciężką pracę. Zwłaszcza na początku szczególnie bolesne jest „umieranie dla siebie”, przyzwolenie na wygaszanie dotychczasowych nawyków, reakcji i wzorców myślowych. Boli tylko początkowo, i to tylko wtedy, gdy opierasz się temu procesowi. Gdy go opanujesz, poczujesz się zsynchronizowanym z twoim Umiłowanym. W tym procesie odchodzenia od własnego „ja” wiesz, że nigdy nie zrezygnowałeś z niczego wartościowego. To coś o wiele więcej niż dwuwymiarowa koncepcja zwykłego zbawienia od piekła. Jest to droga całkowitego zaufania, by zyskać życie, w którym każda chwila jest nacechowana obecnością Boga. Ukrzyżowana miłość Chrystusa nie straszy, lecz inspiruje. Oddajemy Mu naszą tożsamość, a On daje nam swoją. Wspaniała transakcja.
Św. Stanisław Papczyński
brewiarz.pl
Czego może nauczyć nas dzisiaj syn zwykłego kowala z Podegrodzia koło Starego Sącza, urodzony według zapisów "w chłopskim domu 18 maja 1631 roku"? Są tacy, którzy odnajdą się w jego trudnościach z nauką czytania i pisania. I w tym, że pomimo tych przeciwności, zdobył wykształcenie i miał perspektywy na przyszłość. Do innych przemówi być może jego zdecydowanie w tym, by żyć w zgodzie z sobą samym. Choć rodzice znaleźli dla niego piękną i bogatą kandydatkę na żonę, on opuścił rodzinny dom i przyjął habit w zakonie pijarów, gdzie otrzymał imię Stanisław. Dla niektórych pouczające w życiu dzisiejszego patrona może być to, że nigdy się nie wie, kto stanie na drodze naszego życia. Oto ten młody zakonnik i kapłan poświęcił się bowiem kaznodziejstwu oraz posłudze w konfesjonale, a najsłynniejszym z jego penitentów okazał się nuncjusz apostolski Antoni Pignatelli, późniejszy papież Innocenty XII. Nota bene ten sam, który w 1699 roku zaaprobował nowe zgromadzenie zakonne założone właśnie przez bohatera tej historii, syna kowala z Podegrodzia, jako się rzekło. Zresztą warto również odnotować, że był to pierwszy męski zakon pochodzenia polskiego, a ów człowiek stał się tym samym pierwszym zakonodawcą w Polsce. A skąd w ogóle ten pomysł u pijara? To także może być dla niektórych z państwa inspirujące – niezgoda na letniość. A współbracia pijarzy takim się właśnie dzisiejszemu patronowi wydawali : byli za bardzo skupieni na tym co doczesne. On tymczasem chciał być tak blisko Boga, jak była pozbawiona grzechu pierworodnego Matka Boża. To dlatego poprosił swoich przełożonych o zwolnienie ze ślubów, przywdział biały habit mający symbolizować nieskalaną czystość Maryi i dołączył do kilku pustelników, żyjących w Puszczy Korabiewskiej koło Skierniewic. Miłośnikom survivalu ten fragment jego życia, też pewnie będzie bliski. Z tym, że ojciec Stanisław zamieszkał w puszczy nie po to by sprawdzić sam siebie, tylko by tak się wyciszyć, żeby usłyszeć głos Boga. Wraz z tym głosem przyszedł do niego również lament dusz czyśćcowych. I nagle modlitwa za zmarłych oraz oddanie się w niewolę Maryi pokazały mu drogę. Nie tylko drogę wyjścia z puszczy, ale też drogę, która jego i innych zaprowadzi do nieba. Dlatego, gdy dzisiejszy patron swoją pustelnię już opuścił, to nie sam, ale w nowej zakonnej wspólnocie, którą zatwierdził wspomniany już tutaj papież Innocenty XII. Bohater tej historii zmarł w 1701 roku. Czy wiecie państwo kogo dzisiaj wspominamy i jaki zakon założył ów człowiek? Mowa o św. Stanisławie Papczyńskim założycielu Zgromadzenia Księży Marianów od Niepokalanego Poczęcia NMP.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.