Nowy numer 17/2024 Archiwum

Smoleńsk bez prawdy

Żadna z dotychczasowych wersji na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej nie jest przekonująca.

W czwartą rocznicę smoleńskiej tragedii zadaję sobie pytanie, jaka była jej główna przyczyna i nie znajduję przekonującej odpowiedzi. Istniejące wersje oficjalne zawierają błędy i nieścisłości, które je podważają, z kolei nieoficjalne opierają się na hipotezach niepopartych faktami. Podobną opinię zdaje się podzielać blisko połowa Polaków. Z badania instytutu Homo Homini, przeprowadzonego kilka dni temu, wynika, że aż 48 procent naszego społeczeństwa uważa, że wciąż nie wyjaśniono przyczyn katastrofy smoleńskiej, a 30 procent, że nie poznamy ich nigdy. Taka opinia Polaków nie dziwi, gdyż dotychczasowe wersje przyczyn katastrofy budzą poważne wątpliwości. Rosyjski raport MAK zawiera propagandowe kłamstwa, więc nie warto się nim zajmować. Raport polskiej komisji państwowej pod przewodnictwem Jerzego Millera został podważony przez analizę fonograficzną czarnych skrzynek sporządzoną przez Instytutu Ekspertyz Sądowych. Analiza nie potwierdziła, że w kokpicie był obecny gen. Andrzej Błasik, a jednocześnie wskazała, że drugi pilot podawał prawidłową wysokość. Tymczasem według raportu Millera błędem przesądzającym o tragedii miało być korzystanie przez pilotów z wysokościomierza podającego błędną wysokość, a prawidłową miał podawać gen. Błasik, który ponoć był obecny w kokpicie. Okazało się to nieprawdą.  

Istnieją też wersje podawane przez naukowców i polityków związanych z parlamentarnym zespołem, na którego czele stoi Antonii Macierewicz. Z tego środowiska wychodziły liczne hipotezy dotyczące przyczyn katastrofy, których wspólnym mianownikiem było wskazywanie na działania osób trzecich. Formułowane były więc spekulacje o rozpyleniu sztucznej mgły czy bombie helowej, które ośmieszały ich autorów. Najnowsza teza mówi, że jeszcze w powietrzu doszło do wybuchu. Problem z tymi tezami polega na tym, że rzekome dowody na wybuch są jedynie przesłankami, które mogą budzić wątpliwości i trudno je uznać za przekonujące, dlatego wymagają weryfikacji. Na ostateczne ustalenia prokuratury musimy jeszcze poczekać.

W raporcie laboratorium kryminalistycznego znajduje się kilkaset zdjęć fragmentów samolotu, z których pobrano próbki do badania obecności śladów materiałów wybuchowych. Część z nich jest podpisana: „nieokreślony fragment samolotu”. To niewątpliwie symbol kompromitacji naszych prokuratorów i komisji Millera, bowiem jak można ogłosić, co było przyczyną katastrofy czy zamknąć śledztwo, nawet nie ustalając pochodzenia fragmentów wraku? Według mnie bez rekonstrukcji samolotu i bardzo dokładnej analizy jego szczątków nie można wydać wiarygodnej opinii o przyczynach katastrofy.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Bogumił Łoziński

Zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Polska”.
Pracował m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej jako szef działu krajowego, oraz w „Dzienniku” jako dziennikarz i publicysta. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”. Hobby: piłka nożna, lekkoatletyka, żeglarstwo. Jego obszar specjalizacji to tematyka religijna, światopoglądowa i historyczna, a także społeczno-polityczna i ekologiczna.

Kontakt:
bogumil.lozinski@gosc.pl
Więcej artykułów Bogumiła Łozińskiego