Dziennikarz działu „Kościół”
Teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”. Zainteresowania: sztuki plastyczne, turystyka (zwłaszcza rowerowa). Motto: „Jestem tendencyjny – popieram Jezusa”.
Jego obszar specjalizacji to kwestie moralne i teologiczne, komentowanie w optyce chrześcijańskiej spraw wzbudzających kontrowersje, zwłaszcza na obszarze państwo-Kościół, wychowanie dzieci i młodzieży, etyka seksualna. Autor nazywa to teologią stosowaną.
Kontakt:
franciszek.kucharczak@gosc.pl
Więcej artykułów Franciszka Kucharczaka
No i, rzecz jasna, główny rozgrywający – odwieczny miłośnik śmierci. Właśnie, jak to maiła objawione i powiedziała polska mistyczka Wanda Malczewska, ciotka polskiego malarza Jacka Malczewskiego ( jego obraz omawiałem kiedyś na maturze :) ) >>> Wiara rzymskokatolicka to wiara zesłana przez Jezus Chrystusa z Nieba. <<< To kontekście tego powiedzenia i tej sytuacji, trzeba wyznać co mówią sami uczeni, że ideologia Nowej Lewicy to "wiara" zesłana przez szatana. Tę ideologię wymyślił osobiście i bezpośrednio sam szatan. Widać to nie w Apokalipsie ale w Księdze Rodzaju! A jak to powiedziała Matka Boża: >>> samobójcy nie idą po swoim czynie od razu na sąd szczegółowy, ale potamtej stronie życia, ich dusze przebywają w >specjalnym pomieszczeniu< i siedzą tam do tych dni, ile mieli żyć na ziemi i dopiero potem idą na sąd jszczegółowy. <<<
Biedna kobieta - teraz cierpi straszliwe, niewyobrazalne meki! Bede sie modlil za nia - zrobiła najgorsza rzecz jaka mogla uczynic...
http://nonamein.net/forum/printview.php?t=4404&start=0
Polecam goraco "Trafioną przez piorun" - niesamowita lektura.
Ale zmiana nazwy nie zmniejsza ich cierpien. Wspolczuje im, kiedys sam przezywalem straszliwa depresje i juz bylem bliski zabicia sie, dlatego wiem co znaczy rozpacz.
Polecam utwór Bednarek "Cisza" (Official Video) link:
https://www.youtube.com/watch?v=0SEg695ce3k
Eutanazja to samobójstwo, i nie dosc ze wplatujesz w ten grzech samego siebie to jeszcze i innych. Godne pohańbienia!
Co do drugiej czesci posta to kompletnie nie rozumiem tzn. zgadzam sie, co chyba w moim poscie calkowicie widac, ze eutanazja to samobojstwo - jak wiec wplatuje w nia siebie i innych, bo nie rozumiem?? Tym ze modle sie za tych, ktorzy jeszcze przed sadem szczegolowym cierpia meki, zeby Bog zmniejszyl ich cierpienia?
i
"Bóg jest Sędzią Sprawiedliwym który za dobro wynagradza, a za zło karze" z katechizmu.
a Sześć Prawd Wiary znasz?
2. Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze.
Czyli Pan Bóg za grzechy karze.
Czy rzeczywiście człowiek po śmierci sam wie, gdzie ma iść? Czy rzeczywiście nie potrzebuje wyroku Boga i sam z siebie idzie do nieba albo piekła? Czy rzeczywiście Pan Bóg nie karze piekłem?
Cóż więc znaczą te słowa:
"Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie. Wówczas zapytają i ci: Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie? Wtedy odpowie im: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili. I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego. " (Mt 25 : 41-46)
Eutanaziści to wystarczające i najlepsze sformułowanie - zastępujące komentarz - a ponieważ rozwiązanie to jest lansowane w UE, to może i Euronaziści...?
A kto dał Autorowi prawo wygłaszania tak kategorycznych sądów?
Autor zna miarę cierpienia tej nieszczęsnej kobiety? - Liczę, że, jakimmś niepojętym mi cudem, zna.
Bo inaczej musiałbym powiedzieć, że pisze jak pierwszy lepszy arogancki głupek. Niestety.
Decyzje w sprawie odebrania sobie życia są tak absolutnie intymne i niepojęte, że wszelkie wymądrzanie się jest tylko świadectwem pychy.
Jeśli kolega jest ciekaw skąd autor ma moralne prawo do tak kategorycznych stwierdzeń oraz osądów sumień i czynów innych ludzi to kolega Zygmunt Stary zna odpowiedź na to pytanie, mianowicie autora upoważniają do tego licznie przebyte rekolekcje (sic!!!) 😀
Gdybys jednak dokładniej poczytał, znalazłbyś w tekście coś dla siebie:
"Jeśli sprzeciwisz się eutanazji, zawsze możesz liczyć na „empatycznych”, którzy tonem znawców powiedzą: „Nie gadaj, bo nie wiesz, co to jest umierać w męczarniach”. Mówią to tak, jakby sami co najmniej kilka razy już umarli. Normalnie Łazarze.
I na tę „empatię” liczą też propagandyści eutanazji – bo leczenie kosztuje, a po co inwestować w drogie programy popychające medycynę do przodu, skoro można rozwijać grabarstwo. Wychodzi taniej. I wszyscy zadowoleni – zwłaszcza firmy ubezpieczeniowe. No i, rzecz jasna, główny rozgrywający – odwieczny miłośnik śmierci."
Oczywiście, że takie twierdzenie nie byłoby zbieżne z nauką Kościoła, tyle tylko, że przecież autor niczego takiego nie twierdzi.
Powiedz mi zatem dlaczego ludzie w biednych krajach nie mażą o samobójstwie tylko w bogatych?Przy dzisiejszym rozwoju medycyny większości osób można pomóc tylko środki materialne są kierowane nie tam gdzie trzeba.Protezy mogą być marne a mogą być dobrej jakości.Podobnie jest z lekami,myślę że w przypadku tej pani nie zadziałał system wsparcia,nie czuła się kochana lub uważała że ona ma zawsze rację.Również jestem niepełnosprawna i wiem że gdyby mi zapewniono częściej rechabiltacje,dali większą rentę itp.to moje życie było by łatwiejsze.Dlaczego muszę czekać ponad rok na wizytę do specjalisty?
W tym należy szukać problemu.Gdyby nam "pozwolono godnie umrzeć"budżet by zaoszczędził, a tak muszą w nas inwestować.Dziwne jest że gdy zachoruje ktoś kto jest "przy korycie" to jego kolejki nie obowiązują.Dodatkowego ubeczpieczenia sobie nie wykupie bo: 1 mnie nie stać 2 przy moim stanie zdrowia nikt mnie nie będzie chciał ubeczpieczyć.
Niestety @adas, Twój komentarz wygląda na pismactwo pierwszego lepszego aroganckiego głupka. I niestety ignoranta religijnego. Zatem Twoje "wymądrzanie się jest tylko świadectwem pychy."
Dla materialisty, to zakończenie życia bez sensu.
Drażnią mnie te głupie tłumaczenia materialistom w mediach, że mogła jeszcze pożyć i być szczęśliwa.
Katolik nie popełnia samobójstwa, bo chce swój krzyż donieść do końca, kiedy sam Bóg mu go zdejmie. Takie cierpienie człowieka, to wielkie rekolekcje dla ludzi z nim się stykających, a dla samego cierpiącego, możliwość odpokutowania za swoje grzechy.
Tak katolik powinien tłumaczyć materialistom zło samobójstwa, czy to zrozumieją czy nie.
Samobójstwo jest "wyrzutem" żyjących, czy widzieliśmy obok siebie cierpienie drugiego, czy zapatrzeni "w siebie", zaganiania za teraźniejszością (karierą, komfortem życia) nie dostrzegliśmy bliźniego.
Mówimy, że nie żyjemy w "próżni" czy na bezludnej wyspie lecz często okazuje się, że jest inaczej. Okazuje się, że są wokół nas ludzie, którzy czują się jak na bezludnej wyspie. W dobie "wszędobylskiej" komunikacji nie potrafimy "dostrzec" drugiego człowieka.
Mimo wielu facebooków, innych portali społecznościowych czy komunikatorów "czegoś" (dla mnie Kogoś) brak w współczesnych kontaktach międzyludzkich.
Dla jednych brak czasu, dla innych miłości a dla mnie brak w tej "komunikacji" Boga - Ducha Świętego (nomen omen Ducha Pocieszyciela).
Nikogo nie osądzam, dla mnie samobójstwo (eutanazja) jest cierniem dla społeczeństwa (lokalnego, rodziny, parafii). Zgubiliśmy, zapomnieliśmy o jednym z nas.
Wiele akcji społecznych (dobrych akcji) odnośnie "przemocy w 4 ścianach" doprowadziło, że powoli (kropla drąży kamień) zaczynamy zwracać uwagę na przejawy tejże przemocy.
Czy mamy akcję "cierpienie w 4 ścianach"? Co jako społeczeństwo proponujemy cierpiącym? Eutanazję! Środek za pomocą, którego my sami będziemy wolni od cierpienia innych.
Sami pchamy ich na drogę samobójstwa.
Sami ich pchamy w ręce "tego miłośnika śmierci". Przykre.
Tak się dzieje gdy zapominamy o pierwszym i drugim przykazaniu miłości.
Pozdrawiam
RaBi
rozumiem, ze tego lęku można nie podzielać, można go nie umieć sobie wyobrazić - ale to bywa.
trudne do wyobrażenia w tym tutaj środowisku - ale dla niektórych samobójstwo jest ostatecznym poświadczeniem osobistej godności.
bałbym się rozsądzać, co jest lepsze: każdy ma prawo do indywidualnych w tym obszarze decyzji i każda winna być przyjęta z szacunkiem.
w tym temacie ludzie nie żartują, nie postępują na niby.
a nikt z nas nie wie, jakby się zachował w podobnej sytuacji - w tym trzeba być, żeby mieć prawo do osądu.
Nie wiem w jakim środowisku się poruszasz, czy zostałeś wychowany.
Mam bujną wyobraźnie, ale masz rację, w moim środowisku (rodzinie, znajomych), trudne jest do wyobrażenia aby osoba umierająca czuła się jak zwierzę czy miała obawy, że tak będzie postrzegana.
Ty się boisz rozsądzać? Ale rozsądzać o czymś czy kogoś?
Ja nie osądzam samobójców, czy osoby poddające się eutanazji. Ja osądzam czyn i postępowanie samobójców i osób stojących "obok".
Osądzam cywilizację, która ma czelność na sztandarach pisać: HUMANIZM, HUMANITARYZM a osobom cierpiącym ma do zaproponowania "humanitarną śmierć" - eutanazję.
Eutanazję dziś dobrowolną, ale z historii ludzkości są przykłady eutanazji przymusowej (Spartanie - cywilizacja antyczna, III Rzesza - XX wiek).
Eutanazja nie jest wymysłem humanitaryzmu, czy humanizmu.
To hedoniści podczepili eutanazję, eugenikę pod hasło humanitarne pozbycie się cierpienia.
To "nowy, lepszy Świat"; Świat bez kalekich, starych, cierpiących; Świat "zdrowych, pięknych i wiecznie młodych"; szczęśliwy Świat.
Świat, gdzie fundamentem jest "pozbycie się problemu", a nie fundament Bóg* (Miłość, Godność, Sprawiedliwość, Prawda, Życie ect.).
Pozdrawiam
RaBi
* - wstaw sobie co uważasz (w co wierzysz) np. Matka Natura, Jahwe, Allah, czajniczek lub człowiek
Firmy ubezpieczeniowe w polisach ubezpieczeń na życie (twz. życiówkach) w Ogólnych Warunkach Ubezpieczenia (twz. OWU) zastrzegają klauzule wyłączenia działania polisy.
Zapewniam Ciebie, że jak przeczytasz OWU swojej polisy znajdziesz tam zapis mówiący, że polisa nie działa, gdy śmierć osoby ubezpieczonej jest w wyniku: wojny, terroryzmu ... samobójstwa.
Pozdrawiam
RaBi
Ludzie, to się po prostu trzyma kupy.
To właśnie tak działa. Teraz to chorym powinno być wstyd, że żyją. Czytaj: sprawiają kłopot zdrowym.
Fakt, że ciężka choroba to nie kaszka z mleczkiem, nie ma tu nic do rzeczy. Nikt wprawdzie do końca nie wie, z czym w przypadku na przykład raka przyjdzie się zmierzyć, nie daje to jednak pola do tego typu rozwiązań.
Decyzja samobójstwa, jeśli ktoś ją w takich razach podejmie, musi zawsze być przyjmowana z bólem i współczuciem. Nie zaś podawana za wzór, lub - o zgrozo - sankcjonowana prawnie.
Istotą CZŁOWIECZEŃSTWA jest życie a nie śmierć.
Ot taka mała różnica.
Pozdrawiam
RaBi
Istotą człowieczeństwa jest wolna wola i niewymuszona osobista DECYZJA.
Pozdrawiam.
Kolejny Twój popis ignorancji. Zatem powiedz nam tu głośno "inteligencie", w jaki sposób funkcjonuje wolna wola i niewymuszona osobista decyzja np. w martwym kamieniu?
cyt.: "UCIECZKA przed cierpieniem - odważna decyzja?"
A co MY o tym wiemy? Znamy skalę Jej cierpienia?
Jesteśmy uprawnieni do osądzania, czy to było odważne,czy nie?
Obyście nie musieli weryfikować na sobie tych radykalnych ocen, formułowanych z łatwością i lekkością pióra...
I jeszcze coś: bardzo zastanawiająca postawa osób bliskich. Tego też nie rozumiem. Ot tak dać zgodę na to, by ktoś kogo kocham odebrał sobie życie. No po prostu miłość jak z bajki!
Czytając o eutanazji młodej Amerykanki pomyślałam, że wpisuje się jej postępowanie w pewien utarty schemat myślowy, częsty u naszych pacjentów - "oto ja mam kontrole nad moim życiem. Nie pozwolę, by ktoś się mną opiekował, dotykał mojej fizjologii. Nie wyobrażam sobie siebie jako osoby niedołężnej, zależnej od innych, więc póki jeszcze mogę decydować, zrobię tak, by uniknąć tego stanu - ja tu rządzę"
A przecież Jezus powiedział do Piotra "Gdy byłeś młodszy, przepasywałeś się i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce i ktoś inny cię przepasze i poprowadzi, gdzie nie chcesz"
"w moim środowisku (rodzinie, znajomych), trudne jest do wyobrażenia aby osoba umierająca czuła się jak zwierzę czy miała obawy, że tak będzie postrzegana."
ja tylko chcę dać wyraz przekonaniu, ze człowiek w sytuacjach cierpienia i braku nadziei na poprawę może mieć różne odczucia - w tym także odczucie braku sensu kontynuowania własnego cierpienia. Niekiedy po prostu brak już sił.
nie zawsze myśl o zakończeniu swego życia jest wyrazem pójścia na łatwiznę. bywa po prostu wynikiem długotrwałej bezsilności w walce z bólem.
niestety, ból oddala nas od innych: prosty ból zęba powoduje, że staję się bardzo samotny - choćby wszyscy wokół bardzo mi współczuli i mnie wspierali. bólu fizycznego to nie zmniejsza (daję taki przykład z codziennego życia, żeby zobrazować, że nie zawsze chodzi tylko o brak wsparcia, bliskości i zrozumienia od innych - chodzi o ból, który człowieka sprowadza do pozycji cierpiącego biologicznego organizmu i niczego więcej - w takim stanie decyzje mogą być różne i o zrozumienie tego zabiegam...)
Drogi @adas
To wyrażaj się adekwatnie i przemyśl co piszesz nim naciśniesz "enter"
cytat z Twojego wcześniejszego wpisu:
"samobójstwo bywa też wyrazem lęku przed koszmarem umierania jak zwierzę..."
teraz piszesz też z pozycji osoby nierozumiejącej problem:
"niestety, ból oddala nas od innych: prosty ból zęba powoduje, że staję się bardzo samotny - choćby wszyscy wokół bardzo mi współczuli i mnie wspierali. bólu fizycznego to nie zmniejsza (...)"
dla ułatwienia udaj się do najbliższego hospicjum. Porozmawiaj z personelem medycznym oni wyjaśnią Tobie, że nie ma takiego bólu, którego medycznie (farmakologicznie) nie można uśmierzyć.
Jedyny ból, którego nie da się uśmierzyć w pełni to ból Duszy, ból samotności i odrzucenia, ból braku miłości drugiej osoby.
Pozdrawiam
RaBi
Przyjmuję do wiadomości, że wszystko wiesz lepiej.
Daj do gazet ogłoszenie, że "nie ma takiego bólu, którego medycznie "farmakologicznie) nie można uśmierzyć" i że to rozwiązuje sprawę tym, którzy żyją z bólem fizycznym na co dzień bez nadziei poprawy.
Nobel czeka.
ps. nie muszę udawać się do hospicjum na rekonesans - piszę o rzeczach, które znam.
zapewniam Cię, że ból o którym piszesz, że jest "jedyny" - jedyny nie jest. mimo miłości wokół (choć, nie przeczę, bardzo wielu osobom ciepiącym ta dookolna miłość daje wiele siły).
w tej materii sprawa jest tak indywidualna, że ja nie miałbym odwagi pisać i twierdzić, iż może być tylko tak, jak ja jestem w stanie sobie wyobrazić.
pozdrawiam.
Zamiast deklarować, że "nie muszę udawać się do hospicjum na rekonesans - piszę o rzeczach, które znam."
Zapraszam Cię do najbliższej placówki opieki paliatywnej. Porozmawiaj z lekarzami oni Tobie wszystko wyjaśnią.
Co do Nobla dla mnie, to spóźniona propozycja. Już wielu naukowców z dziedziny medycyny i chemii otrzymali takowe za badania nad bólem i chemicznymi środkami uśmierzania bólu. Przyznaję są na świecie dużo lepsi ode mnie fachowcy w tej dziedzinie.
Ja po prostu porozmawiałem na ten temat (bólu) z wojewódzkim konsultantem od opieki paliatywnej. Jest bratem mojego kolegi i prowadzi domowe hospicjum w moim rodzinnym mieście.
Wymądrzam się, ponieważ nie deklarowałem, że wiem lecz udałem się na rozmowy do osoby, która jest w tej dziedzinie specjalistą.
Adas odrobinę pokory Tobie życzę i otwórz się na wiedzę innych ludzi.
Pozdrawiam
RaBi
@RaBi
"Wymądrzam się, ponieważ nie deklarowałem, że wiem lecz udałem się na rozmowy do osoby, która jest w tej dziedzinie specjalistą.
Adas odrobinę pokory Tobie życzę i otwórz się na wiedzę innych ludzi."
sorry, nie podejmę dyskusji o tym, czego dowiedziałem się od kuzyna kolegi przyjaciela mojego brata - choć jest to osoba też wysoce kompetentna.
istota leży bowiem obok tego.
dla mnie sedno jest tutaj, że powtórzę:
zapewniam Cię, że ból o którym piszesz, że jest "jedyny" - jedyny nie jest. mimo miłości wokół (choć, nie przeczę, bardzo wielu osobom ciepiącym ta dookolna miłość daje wiele siły).
w tej materii sprawa jest tak indywidualna, że ja nie miałbym odwagi pisać i twierdzić, iż może być tylko tak, jak ja jestem w stanie sobie wyobrazić.
pozdro.
Pokory, pokory i jeszcze raz pokory.
Nigdy nie powiedziałem, że jestem autorytetem w tej dziedzinie ponieważ zajmuję się osobami cierpiącymi lub pracuję w hospicjum.
Dla Ciebie dyskusja na poziomie zdobycia wiedzy na dany temat jest nie na Twoim poziomie.
Rozumiem, że Ty swoją wiedzę na ten temat opierasz na własnych doświadczeniu bólu (zęba) lub wiedze tą wyssałeś z mlekiem matki, Gratuluję tej wiedzy.
Widzę, że mam do czynienia z Alfą i Omegą
Pozdrawiam
RaBi
myślę, że wyczerpaliśmy zasób argumentów.
dzięki za inspirującą (dla mnnie) wymianę poglądów.
pozdrawiam.
ps.(wytłuszczone zdanie z mojego poprzedniego postu oddaje najlepiej, co myślę w tej sprawie)
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.