Nowy numer 17/2024 Archiwum

Ewangelia z komentarzem na każdy dzień

« » Styczeń 2023
N P W Ś C P S
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Niedziela 29 stycznia 2023

Czytania »

ks. Zbigniew Niemirski

|

GN 4/2023 Otwarte

Król po dwakroć naj

So 2, 3; 3, 12-13

Szukajcie Pana, wszyscy pokorni ziemi, którzy wypełniacie Jego nakazy; szukajcie sprawiedliwości, szukajcie pokory, może się ukryjecie w dzień gniewu Pańskiego.

Zostawię pośród ciebie lud pokorny i biedny, a szukać będą schronienia w imieniu Pana. Reszta Izraela nie będzie czynić nieprawości ani wypowiadać kłamstw. I nie znajdzie się w ich ustach zwodniczy język, gdy paść się będą i wylegiwać, a nie będzie nikogo, kto by ich przestraszył.

Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl

Są i tacy badacze historii Izraela, którzy temu panowaniu dodają 10 lat. Był następcą reformatora króla Ezechiasza, który starał się uchronić swe królestwo przed dominacją imperium asyryjskiego. Ale Manasses nie kontynuował tej linii. Okazał się najbardziej bezbożnym królem w Jerozolimie. Zaprzestał reform poprzednika. Niszczył jego duchowe osiągnięcia, przez co pogłębiał zależność państwa od Asyrii. Sprofanował jerozolimską świątynię, ustawiając tam ołtarze ku czci asyryjskich bogów. Popierał wróżbiarstwo i czary, nawet swego syna spalił w ofierze ku czci bożka Molocha. Po nim przez dwa lata panował jego syn Amon, obalony w wyniku buntu ludu, który czekał na sprawiedliwe rządy. Wówczas na tronie zasiadł Jozjasz. Miał tylko 8 lat, ale lud pokładał w nim nadzieję. To była słuszna decyzja, bo Jozjasz, gdy dorósł, stał się władcą reformatorem. Owocem jego reform miał stać się odnaleziony zbiór Prawa, najprawdopodobniej dzisiejsza starotestamentowa Księga Powtórzonego Prawa.

Zanim jednak ten król dorósł, pamiętając bolesne czasy rządów Manassesa i Amona, jako prorok wystąpił Sofoniasz, wieszcz związany z Jerozolimą. Miał w pamięci lata bezbożnych władców i czekał na wyzwolenie. Efektem była idea „dnia gniewu”, w którym Bóg osądzi wszystkich grzeszników i zbawi swych wybranych. Oprócz idei tego dnia prorokowi zawdzięczamy ideę ubóstwa jako wartości religijnej. To uboga część narodu wybranego, bez wątpienia ówczesna społeczna większość, jest w dzisiejszym pierwszym czytaniu grupą wybraną przez Boga.

Także i Chrystusowe błogosławieństwa z Ewangelii wskazują nie na społeczne elity, ale na prosty lud, który odpowiadał na Boże wezwania. To nie są – używając współczesnej terminologii – celebryci, ale: ubodzy w duchu, którzy się smucą, cisi, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, miłosierni, czystego serca, którzy wprowadzają pokój, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości. •

Przeczytaj Czytania na każdy dzień

Czytania »

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 4/2023 Otwarte

Pokorni budują Kościół

1 Kor 1, 26-31

Przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Według oceny ludzkiej niewielu tam mędrców, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nieszlachetnie urodzone według świata oraz wzgardzone, i to, co w ogóle nie jest, wyróżnił Bóg, by to, co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga. Przez Niego bowiem jesteście w Chrystusie Jezusie, który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i uświęceniem, i odkupieniem, aby jak to jest napisane, «w Panu się chlubił ten, kto się chlubi».

Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl

1. Chodzi o powołanie do bycia chrześcijaninem. Kościół tworzą przede wszystkim ludzie prości. Kościół nie rodzi się jako owoc wyrafinowanych intelektualnych dociekań, górnolotnych filozofii czy spekulacji. Kościół nie jest też klubem ludzi zamożnych i wpływowych. Kościół jest budowany z wiary ludzi, którzy zawierzyli siebie Bogu i Jego Wcielonemu Słowu – Jezusowi Chrystusowi. To wezwanie Pawła warto odnieść także do nas samych. Tak wiele dziś dyskusji o Kościele; o tym, czym on ma właściwie być, co trzeba w nim zmienić, aby był bardziej dynamiczny i atrakcyjny dla współczesnych. Jednak Kościół nie powstaje w wyniku debat, nawet najbardziej pobożnych i uczonych. Kościół rośnie, gdy ludzie pokorni przyjmują Bożą łaskę, gdy Chrystus staje się ich mądrością „i sprawiedliwością, i uświęceniem, i odkupieniem”. Kościół przychodzi jako dar dla ubogich, a nie jako owoc naszych żmudnych wysiłków i pomysłów.

2. To drugie czytanie współbrzmi dziś z Ewangelią. W słowach św. Pawła pobrzmiewa logika ośmiu błogosławieństw. W Bożych oczach nie liczą się ludzka mądrość, bogactwo, urodzenie, wpływy czy elokwencja. Błogosławieni są ludzie ubodzy pod każdym względem: słabi, nieszlachetnie urodzeni, wzgardzeni. Bóg wybrał i nadal wybiera to, co głupie w oczach świata. Historia świętych ukazuje to doskonale. Jezus powołał na apostołów prostych rybaków. Średniowieczny Kościół został odnowiony przez Biedaczynę z Asyżu. Jezus posłużył się św. Janem Vianneyem, który ledwo przeszedł przez seminarium, aby odnowić Kościół osłabiony przez rewolucję. Pan przypomniał światu o Bożym miłosierdziu, objawiając się skromniutkiej zakonnicy o najbardziej pospolitym z polskich nazwisk – Kowalska. Fundamentem świętości jest zawsze pokora, czyli otwarcie się na mądrość idącą z góry. Tak, „by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga”.

3. Logika błogosławieństw kłóci się radykalnie ze współczesną mentalnością, w której ludzka pycha osiąga wymiary niespotykane w dziejach. Benedykt XVI określał tę współczesną pychę słowem hybris. Owa hybris atakuje rozum w taki sposób, aby pozostał zamknięty na Boga. Rozum pyszny uważa się za samowystarczalny i dlatego jest zamknięty na szukanie Tego, który go przewyższa. Taki pyszny rozum zamiast kontemplacji Boga – Stwórcy otwiera drogę do adoracji własnego ego. Hybris przenika także do Kościoła. Dotykając duchownych, przybiera formę klerykalizmu, który piętnuje często papież Franciszek. Jak zauważa mój sąsiad z łamów, „tylko jedno jest gorsze od klerykalnego księdza – klerykalny świecki”. Prawdziwym chrześcijaninem niekoniecznie jest ten, kto podejmuje jakąś „kościelną” aktywność – zauważa Benedykt. „Może być tak, że ktoś żyje po prostu Słowem i sakramentem oraz praktykuje miłość wynikającą z wiary, a nigdy nie zaistnieje w radach, nie weźmie udziału w synodach i nie zagłosuje w żadnej sprawie, mimo to jest prawdziwym chrześcijaninem”. •

Przeczytaj Czytania na każdy dzień

Czytania »

ks. Robert Skrzypczak

|

GN 4/2023 Otwarte

Kod dostępu do Ziemi Obiecanej

Mt 5, 1-12a

Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył usta i nauczał ich tymi słowami:

«Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy wam urągają i prześladują was i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe o was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie».

Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl

Bella Dodd, amerykańska komunistka, tak wspominała spotkanie z abp. Sheenem: „Po wymienieniu kilku zwyczajowych uprzejmości, usłyszałam: – Pani Dodd, wygląda pani na osobę nieszczęśliwą. – Dlaczego ksiądz tak mówi? – zapytałam ze zdziwieniem. – No cóż, my, księża, w pewnym sensie jesteśmy jak lekarze, którzy potrafią ocenić stan pacjenta na podstawie wyglądu. Arcybiskup zaproponował, żebyśmy poszli do kaplicy i odmówili modlitwę. Kiedy klęczeliśmy w milczeniu, zaczęłam płakać. Nie spodziewałam się, że łaska tak szybko nadejdzie”. Nieraz ludzie płaczą, gdy zobaczą swoje grzechy i zrozumieją, że żyli bezsensownie.

Na pierwszy rzut oka Jezusowe błogosławieństwa wyglądają na niewiarygodnie idealistyczne. Może przeznaczone są dla wyjątkowych ascetów i ludzi oderwanych od rzeczywistości? Tymczasem nie. Ewangelia zwraca uwagę na wielkie tłumy otaczające Jezusa oraz na Jego zaskakującą reakcję. Nie zamierzał przejąć kontroli nad wszystkimi, ale zaczął wspinać się na górę, pociągając za sobą ludzi, których nazwał swymi uczniami. Błogosławieństwa są zatem kluczem wtajemniczenia w sekret stania się uczniem Boga na tym świecie. Uczeń winien odkryć skarb, który przekaże mu Mistrz – wizję innej rzeczywistości, królestwa Bożego. Tak bardzo odmiennego od tego, co możemy osiągnąć tu, na ziemi, że z tej przyczyny ktoś będzie gotów oderwać się od własnych bogactw, nie powstrzyma łez, będzie tęsknić za nową sprawiedliwością, zyska w sercu nowy pokój i jakąś nieznaną wcześniej przejrzystość spojrzenia. Dla tej nowej perspektywy szczęścia będzie gotów zderzyć się z krzywdą i znieść przykrości.

Na Górze Błogosławieństw Jezus, zamiast ustanawiać własne przykazania, zasiał w sercu uczniów obietnice. Odsłaniały one to, czego Bóg dokona w tych, którzy do Niego należą. Ukazały Tego, który nas kocha, ale stanowiły także wyzwanie i zaproszenie. Życie chrześcijanina wymaga trudu i ciężkiej pracy. Błogosławieństwa nie próbują lukrować żadnego wyzwania. Zauważmy jednak, że główne słowo, jakim Jezus się posłużył, brzmi: amakarioi, co znaczy „szczęśliwi”. Obietnice te składa nam najszczęśliwszy człowiek na ziemi, a zarazem Syn Boga. Katechizm wyjaśnia, że „Bóg wszczepił pragnienie szczęścia w serce człowieka, by przyciągnąć je do siebie, ponieważ tylko On może je zaspokoić” (KKK 1718). Nasze serce jest niespokojne, dopóki nie spocznie w Bogu. Szczęście jednakże jest paradoksalne. Błogosławieństwa nie mówią o bogactwie, dobrobycie i bezpieczeństwie, ale o ubóstwie, głodzie i prześladowaniach, czyli o rzeczach, których ze wszystkich sił staramy się uniknąć. Błogosławieństwa wiążą się z cierpieniem nie dlatego, że cierpienie jest dobre, ale dlatego, że zawsze towarzyszy miłości. Życie Jezusa było właśnie takim przeżywaniem wielkiej miłości – a także ryzyka i cierpienia z jej powodu. Bycie uczniem Chrystusa oznacza, że nasze życie zaczyna przypominać Jego życie. Błogosławieństwa kierują nasz wzrok ku obietnicy szczęścia w niebie, nazywając po imieniu próby, które czekają na nas po drodze. Ale Jezus towarzyszy nam na każdym kroku. •

Przeczytaj Czytania na każdy dzień

Najnowsze w serwisie

Zapisane na później

Pobieranie listy