Nowy numer 17/2024 Archiwum

PIOmania

Nie zabiegał o sławę, a jednak popularności mogą mu pozazdrościć największe gwiazdy rocka. Doczekał się gazety, którą kupuje 150 tys. Włochów, a nawet własnej telewizji. Jego grób szturmuje 8 mln osób rocznie.

Przyparty do muru
Jaki zapach? To samo pytanie dręczyło bp. Raffaello Carlo Rossiego, watykańskiego „inkwizytora”. Gdy niedawno ukazały się tajne zapiski z pierwszego przesłuchania Stygmatyka w 1921 roku, o ojcu Pio zrobiło się znów bardzo głośno. Książka „Przesłuchanie ojca Pio” z miejsca stała się bestsellerem we Włoszech i nad Wisłą. Inkwizytor, Toskańczyk z Pizy, przyparł kapucyna do muru. W jaki sposób ojciec pojawia się w dwóch miejscach naraz? Dlaczego stygmaty pachną liliami? Czy ojciec sam się nie okalecza? – pytał. W książce przeczytamy, jak ojciec Pio pod przysięgą opowiada (po raz pierwszy!), w jaki sposób rankiem 20 września 91 lat temu otrzymał stygmaty: „Dostałem nagle wielkich dreszczy po całym ciele.

Potem nastał spokój i zobaczyłem Naszego Pana w postawie jak na krzyżu, choć miałem wrażenie, że nie było krzyża, skarżącego się na brak wzajemności u ludzi, szczególnie tych, którzy mu się poświęcili i przez Niego bardziej są umiłowani. Widać było, że cierpi i że chce, by dusze ludzkie dzieliły z nim Jego cierpienie. Zapraszał mnie, bym przejął się Jego cierpieniem (…) i bym jednocześnie troszczył się o zbawienie braci. Na te słowa poczułem się przepełniony współczuciem dla cierpienia Pana i zapytałem go, co mógłbym zrobić. Usłyszałem głos: »Weź udział w mojej Męce«. Gdy wizja już się skończyła, wszedłem w głąb siebie i rozpamiętywałem, co się wydarzyło. Wtedy zobaczyłem te znaki, z których kapały krople krwi. Przedtem niczego nie miałem”.

Kapucyn a sprawa polska
Na krakowskie nabożeństwa do św. ojca Pio na ulicę Loretańską przychodzą co miesiąc tłumy. To właśnie figura stygmatyka zachęca wiernych do wejścia do kościoła. Jak wiele jej podobnych, ma wypolerowane przez dotyk tysięcy rąk dłonie. Jak grzyby po deszczu powstają nowe grupy modlitewne ojca Pio. Jest ich nad Wisłą już 240. Ich wspólna cecha? Umiłowanie Kościoła. – Grupy modlitewne zawsze muszą gromadzić się wokół kapłana – wyjaśnia o. Duszyc. – Są dwie drogi do założenia takiej grupy: albo
świeccy „męczą” księdza i proponują taką formację, albo ksiądz wychodzi do ludzi z propozycją założenia wspólnoty. Pierwsze grupy modlitewne założył sam stygmatyk. We wstępie do ich statutu czytamy: „Grupy modlitewne winno cechować pełne i bezwarunkowe przylgnięcie do nauki Kościoła katolickiego”. Dziś w świecie modli się ponad 2150 takich wspólnot. Bardzo ważną cechą ich duchowości jest zaangażowanie w działalność charytatywną – opowiada o. Tomasz. – Członkowie grup są często wolontariuszami w hospicjach i szpitalach. Czy nauczanie o przylgnięciu do krzyża powoduje, że do wspólnot należą jedynie osoby starsze? Nie. Przekrój wiekowy jest ogromny. W grupach ojca Pio modli się wielu młodych.
« 1 2 3 4 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Jakimowicz

Dziennikarz działu „Kościół”

Absolwent wydziału prawa na Uniwersytecie Śląskim. Po studiach pracował jako korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej i redaktor Wydawnictwa Księgarnia św. Jacka. Od roku 2004 dziennikarz działu „Kościół” w tygodniku „Gość Niedzielny”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem. Wywiady z tymi znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznają się do wiary katolickiej, stały się rychło bestsellerem. Wydał też m.in.: „Dziennik pisany mocą”, „Pełne zanurzenie”, „Antywirus”, „Wyjście awaryjne”, „Pan Bóg? Uwielbiam!”, „Jak poruszyć niebo? 44 konkretne wskazówki”. Jego obszar specjalizacji to religia oraz muzyka. Jest ekspertem w dziedzinie muzycznej sceny chrześcijan.

Czytaj artykuły Marcina Jakimowicza