Nowy numer 17/2024 Archiwum

Pusty grób i my

Markowa perykopa o pustym grobie mówi o nas. Nie widzieliśmy Pana, ale otrzymaliśmy wszystkie znaki Jego zmartwychwstania. Otrzymaliśmy też wskazówkę, jak doświadczać Jego Tajemnicy.

Czytania Wigilii Paschalnej wieńczy perykopa z Ewangelii według św. Marka (Mk 16, 1-8). Perykopa ta zawiera najstarszą narrację poświęconą zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Starsze od niej są tylko pierwotne rezurekcyjne wyznania wiary (lub podobne teksty), zachowane w listach apostolskich począwszy od Pierwszego Listu do Tesaloniczan (1 Tes 4, 14), w tym słynna lista świadków Zmartwychwstałego w Pierwszym Liście do Koryntian (1 Kor 15, 1-11). Oczywiście, teksty te mają fundamentalne znaczenie dla rozumienia, obrony i praktykowania naszej wiary. Człowiek jest jednak istotą, która potrzebuje opowieści, czyli relacji, która pozwala mu niejako zobaczyć opisywane wydarzenie. Dlaczego więc najstarsza opowieść rezurekcyjna – opowieść, która najprawdopodobniej stanowiła pierwotne zakończenie Ewangelii Marka – nie zawiera opisu spotkania ze Zmartwychwstałym? Jej czytelnik lub słuchacz dowiaduje się o przerażonych kobietach przy pustym grobie, o siedzącym młodzieńcu w białej szacie, o nakazie pójścia do Galilei. „Tam Go ujrzycie” – mówi młodzieniec. Dlaczego zaraz po tych słowach narracja się urywa? Dlaczego ewangelista nie rozwija swej opowieści tak, byśmy mogli (za jej pośrednictwem) już ujrzeć Jezusa?

Znawcy tematu w różny sposób odpowiadają na to ostatnie pytanie. Jedni kwestionują jego założenie, sugerując, że dalsza część Markowej narracji zaginęła lub że była ona zbędna, gdyż pierwsi adresaci Ewangelii dowiadywali się o spotkaniach ze Zmartwychwstałym z ustnego świadectwa ich uczestników. Inni twierdzą, że Markowi chodziło o to, by podkreślić, że zmartwychwstanie jest tajemnicą („misterium tremendum et fascinans”), której nie potrafimy opisać. To, co możemy zrobić, to tylko przedstawić reakcje na jego fakt – przerażenie i zdumienie, które ogarnęły kobiety i które ogarniają nas, kiedy zbliża się do nas Bóg. Jeszcze inni uważają, że Markiem kierował specjalny zamysł hermeneutyczny. Pójdźmy tym ostatnim tropem.

Dobra narracja ma charakter uniwersalny i uczestniczący. Znaczy to, że każdy człowiek może odnaleźć w niej siebie. Rzeczywiście, każdy człowiek każdej epoki, w tym człowiek współczesny, może egzystencjalnie utożsamić się z kobietami przy grobie. Jesteśmy, jak one, w podobnej sytuacji: nie widzieliśmy Zmartwychwstałego, ale dotarły do nas znaki jego zmartwychwstania. Dotarła do nas wieść o pustym grobie, usłyszeliśmy oryginalny kerygmat paschalny, poznaliśmy rezurekcyjną wiarę Kościoła, czytaliśmy narracje o spotkaniach ze Zmartwychwstałym, dowiedzieliśmy się o powstaniu i rozwoju pierwszych wspólnot chrześcijańskich. Czy doszłoby do tego wszystkiego (a nawet czy w ogóle mogłoby do tego dojść), gdyby zmartwychwstanie nie było faktem? Jak mówi jeden z badaczy początków chrześcijaństwa, Markus Bockmuehl, gdyby po haniebnej śmierci Jezusa i po rozproszeniu jego uczniów nie zdarzyło się coś nadzwyczajnego, „nie mielibyśmy żadnej informacji o Jezusie z Nazaretu”. Nie widzieliśmy Zmartwychwstałego, ale – jak kobiety przy grobie – mamy dobre racje, by w Niego wierzyć. Bez zmartwychwstania trudno bowiem zrozumieć to, co zdarzyło się w dziejach religii po trzydziestym roku naszej ery. I to, co trwa do dziś – nie jako relikt znany tylko specjalistom, lecz jako żywa wiara – w tylu miejscach naszego globu.

Pójdźmy jeszcze jeden krok dalej. Pewna mniejszościowa, ale niebezpodstawna, interpretacja omawianej tu perykopy mówi, że jesteśmy w niej reprezentowani nie tylko przez kobiety, lecz także przez tajemniczego młodzieńca w białej szacie. Według tej interpretacji pierwotne zakończenie Ewangelii Marka było tekstem liturgicznym odczytywanym w Wigilię Paschalną podczas obrzędu chrztu. Właśnie podczas tego obrzędu katechumen otrzymywał białą szatę i niejako stawał się kimś na wzór młodzieńca z Ewangelii. Pamiętać przy tym należy, że w tej samej Ewangelii w opisie pojmania Jezusa pojawia się towarzyszący mu młodzieniec „odziany prześcieradłem”, który (porzucając je) ucieka przed zgrają aresztującą jego Mistrza. Niektórzy badacze uważają, że młodzieniec-uciekinier i młodzieniec przy grobie to ten sam człowiek (ukryty autor Ewangelii?). Musiało się stać coś niezwykłego, co sprawiło, że uciekinier stał się nagle pierwszym zwiastunem zmartwychwstania. Musiało się też stać coś niezwykłego, że ktoś wcześniej niewierzący stał się chrześcijaninem i przyjął białą szatę. Czyż takim młodzieńcem nie jest każdy człowiek, który doświadczył w swoim życiu przemiany mocą Zmartwychwstałego?

Pusty grób i my   Zmartwychwstanie. Fresk Romana Kalarusa Fot. Józef Wolny / Foto Gość

Ktoś zapyta: jak doświadczyć tej mocy, skoro dzisiaj nie możemy w dosłownym sensie zobaczyć Jezusa? Odpowiedź Ewangelisty jest prosta: idźcie do Galilei, „tam Go ujrzycie”! Słowa te znaczą dla nas to, że jest możliwe specjalne doświadczenie religijne. Jego warunkiem jest jednak egzystencjalne pójście za Jezusem – Jezusem, który zaangażował się w sprawy ludzkie aż po krzyż. Jezusem, którego uobecniają Ewangelie i sakramenty Kościoła. Kto pójdzie za Nim w zwykłej codzienności i w liturgicznej odświętności, doświadczy w sobie przemiany z zalęknionego uciekiniera w kogoś, komu dany jest przedsmak Bożej Tajemnicy.

PS. W okresie wielkanocnym warto posłuchać kompetentnych wypowiedzi, które mogą pogłębić poznawczy wymiar naszej wiary w zmartwychwstanie Jezusa. Oto kilka przydatnych linków:

https://www.youtube.com/watch?v=oU6Izv28m4g
https://www.youtube.com/watch?v=UQH1wb-mIl0&list=PLLjSurPDfwkVJrq75exhxoXhdKSBl3DKr&index=64
https://www.youtube.com/watch?v=NSLettlatfg

 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Wojtysiak

profesor filozofii, kierownik Katedry Teorii Poznania  Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Prywatnie: mąż Małgorzaty oraz ojciec Jonasza i Samuela. Sympatyk ruchów duchowości małżeńskiej i rodzinnej.  

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami ich autorów i nie odzwierciedlają poglądów redakcji