Gra o Instytut. Sprawne funkcjonowanie IPN jest częścią polskiej racji stanu

Wyboru w tajnym głosowaniu dokonało 9-osobowe Kolegium ukształtowane w czasie poprzedniej kadencji Sejmu, a więc zdominowane przez osoby pochodzące z szeroko rozumianego obozu PiS. Pięciu z nich rekomendował Sejm, dwóch prezydent RP, dwóch Senat. Wśród tych osób znajdują się historycy z dużym dorobkiem naukowym, a prof. Andrzej Nowak jest postacią dalece wykraczającą poza ramy życia naukowego. W składzie Kolegium ówczesną opozycję reprezentuje dwóch członków, wskazanych przez Senat RP. Są to prof. dr hab. Grzegorz Motyka, najlepszy w kraju badacz dziejów konfliktu polsko-ukraińskiego w XX wieku, obecnie dyrektor Centralnego Biura Wojskowego, wysunięty przez środowisko PO, oraz dr Bartosz Machalica, współzałożyciel Centrum im. Ignacego Daszyńskiego, reprezentujący lewicę. W sposób oczywisty więc faworytem wśród 9 zgłoszonych kandydatów był obecny zastępca prezesa dr hab. Karol Polejowski, najbliższy współpracownik prezesa Karola Nawrockiego. Nawrocki, zanim został zaprzysiężony na urząd prezydenta RP, wszystkie uprawnienia do kierowania Instytutem przekazał Polejowskiemu. Tajne głosowanie przyniosło jednak pewną niespodziankę. Polejowski wygrał konkurs, otrzymał nominację oraz zostanie poddany dalszej procedurze już w Sejmie, otrzymał jednak tylko pięć z dziewięciu głosów. To oznacza, że dwóch przedstawicieli desygnowanych do Kolegium przez szeroko rozumiany obóz PiS zagłosowało na innego kandydata.

oceń artykuł