Nowy numer 17/2024 Archiwum

Konstytucja jest do zmiany

Nawet środowiska wrogie PiS przyznają, że konstytucja wymaga zmian, jednak to nie nastąpi, bo opozycja nie chce współpracować z obozem rządzącym, a bez niej zmiany są niemożliwe.

Prezydent Andrzej Duda stwierdził, że w przyszłym roku powinno się odbyć referendum w sprawie konstytucji. Zapowiedział przy tym debatę konstytucyjną z udziałem całego narodu. Z konkretów wymienił konieczność określenia roli prezydenta, Senatu, wskazania najważniejszych praw obywatelskich i wolności. Nie ujawnił, jakie ma poglądy w tych sprawach, niczego nie sugerował.

Słowa prezydenta wywołały reakcje, których z góry można się było spodziewać. Propozycję poparł PiS, choć politycy tej partii nie kryli zaskoczenia, gdyż okazało się, że wcześniej Andrzej Duda nie konsultował jej z rządzącą partią. Pozytywnie odniósł się do niej także Ruch Kukiz'15, który ma w swoim programie zmianę konstytucji. PSL opowiedział się za zmianami, ulepszeniem obecnej. PO i Nowoczesna odrzuciły możliwość uczestniczenia w debacie, podkreślając, że nie ufają prezydentowi, a PiS będzie chciał wykorzystać zmianę ustawy zasadniczej do skupienia całej władzy w jednym ręku – Jarosława Kaczyńskiego.

W tej sytuacji ogólnonarodowa debata może się oczywiście odbyć, ale zmiany nie nastąpią. Można nawet przeprowadzić referendum, pytając o zagadnienia ustrojowe. Jednak zgodnie z obowiązującą ustawą zasadniczą bez głosów PO i Nowoczesnej konstytucji się nie zmieni. Mówi ona bowiem w rozdziale XII: „Ustawę o zmianie Konstytucji uchwala Sejm większością co najmniej 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów oraz Senat bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów". Ponieważ PiS, Kukiz'15 oraz PSL razem wzięci nie mają 2/3 głosów, w tej kadencji Sejmu zmiany konstytucji nie będzie. Można więc powiedzieć, że sejmowa arytmetyka kończy sprawę. A jednak problem pozostaje i nie chodzi tu o to, której partii propozycje będą na wierzchu, ale o realną potrzebę zmian. A ich katalog jest długi. Największym problemem jest nieprecyzyjne określenie kompetencji premiera i prezydenta, co prowadzi do napięć, szczególnie gdy są z innych obozów politycznych. Wejście do Unii Europejskiej nie ma odzwierciedlenia w ustawie zasadniczej, nie wiadomo, kto ma akceptować zmiany obowiązujących Polskę umów międzynarodowych, które wprowadzają instytucje Unii. Przejmowanie funkcji prezydenta przez marszałka Sejmu po nagłej śmierci prezydenta Kaczyńskiego pokazało, że brak jest przepisów szczegółowo regulujących tę kwestię, nie wiadomo na przykład, co ma być podstawą stwierdzenia przedwczesnego zgonu prezydenta. Obecna konstytucja nie zawiera mechanizmów, które chroniłyby przed panującym w Polsce chaosem prawnym, czego przykładem jest wciąż nowelizowana ustawa podatkowa. Ten pobieżny katalog problemów pokazuje, że debata konstytucyjna jest jak najbardziej potrzebna. Szkoda, że spór partyjny osiągnął taki poziom, że z udziałem wszystkich stron jest ona niemożliwa.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Bogumił Łoziński

Zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Polska”.
Pracował m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej jako szef działu krajowego, oraz w „Dzienniku” jako dziennikarz i publicysta. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”. Hobby: piłka nożna, lekkoatletyka, żeglarstwo. Jego obszar specjalizacji to tematyka religijna, światopoglądowa i historyczna, a także społeczno-polityczna i ekologiczna.

Kontakt:
bogumil.lozinski@gosc.pl
Więcej artykułów Bogumiła Łozińskiego