Zapisane na później

Pobieranie listy

Otworzyć układ

Film „Układ zamknięty” w dużym stopniu wyjaśnia, dlaczego dwa miliony Polaków wyemigrowało za granicę i pokazuje fatalne skutki braku dekomunizacji.

Bogumił Łoziński

dodane 05.04.2013 12:36
12

Najnowszy obraz Ryszarda Bugajskiego pt. „Układ zamknięty” jest filmem wstrząsającym. Nie tylko ze względu na mocne sceny, momentami drastyczne, ale dlatego, że pokazuje patologie obraz współczesnej Polski. Oto bowiem niewinni biznesmeni są niszczeniu przez polityka, prokuratora i szefa urzędu skarbowego przy pomocy policji i służby więziennej, a wszystko pod pretekstem przestrzegania prawa. Niszczeni nie tylko w wymiarze materialnym – ich fabryka zostaje doprowadzona do upadku, ale także w wymiarze fizycznym: sceny maltretowania w więzieniu są tak drastyczne, że aż trudne do zniesienia. Siła filmu polega na tym, że nie jest to fikcja, fabuła filmu jest osnuta na historii, która rzeczywiście miała miejsce.

Z obrazu Bugajskiego można dojść do kilku wniosków. Po pierwsze państwo polskie opiera się na wszechwładzy układu polityczno-urzędniczego. Zetknięcie się z tym układem jest przeżyciem bolesnym, często wręcz traumatycznym, rodzi bowiem poczucie, że nasz los nie zależy od naszego działania, lecz urzędników i polityków, którzy mają taką władzę, że w każdej chwili mogą nas zniszczyć. I być może właśnie takie poczucie jest jedną z przyczyn tak wielkiej emigracji przedsiębiorczych Polaków, którzy szukają nie tak opresyjnego państwa jak Polska.

Drugi problem dotyczy przeszłości. Główni „bohaterowie” filmu, którzy niszczą młodych biznesmenów, zaczynali swoje kariery w okresie komunizmu, i właśnie uwikłania z przeszłości i nabyta wówczas mentalność jest jednym z głównych motorów ich postępowania. Niektórzy pocieszają się, że już niedługo wymrą i problem będzie rozwiązany niejako naturalnie. Film pokazuje naiwność takiego myślenia, bowiem zepsuci komunizmem aparatczycy bez trudu zaszczepiają swoją zbrodniczą mentalność młodym następcom, bynajmniej nie uwikłanym w komunizm. I właśnie to jest koronnym argumentem za koniecznością przeprowadzenia dekomunizacji zaraz po 1989 r. I to nie tylko po to, aby odsunąć od życia publicznego skompromitowanych ludzi, ale aby oni nie przekazywali swojej mentalności nowemu pokoleniu. Film Bugajskiego pokazuje, że nieusunięcie z życia publicznego ludzi nie mających żadnych zasad etycznych sprawia, że „układ” będzie trwał nadal.

Niektórzy odnoszą film do sytuacji politycznej, interpretując go jako krytykę obecnego układu rządzącego. To nie jest cała prawda. Owszem, ten rząd nie zrobił nic, aby oczyścić nasze życie społeczne z licznych patologii, często mających swoje korzenie w PRL, ale taki zarzut trzeba postawić każdemu rządowi po 1989 r. Niestety. Pytanie, jakie trzeba zadać sobie po obejrzeniu tego filmu, brzmi: jak „otworzyć” ten układ, usuwając z funkcji publicznych ludzi, którzy nie mają kompetencji moralnych, aby je pełnić.

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Bogumił Łoziński

Zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Polska”.
Pracował m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej jako szef działu krajowego, oraz w „Dzienniku” jako dziennikarz i publicysta. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”. Hobby: piłka nożna, lekkoatletyka, żeglarstwo. Jego obszar specjalizacji to tematyka religijna, światopoglądowa i historyczna, a także społeczno-polityczna i ekologiczna.

Kontakt:
bogumil.lozinski@gosc.pl
Więcej artykułów Bogumiła Łozińskiego