Nowy numer 18/2024 Archiwum

Bez solidarności

Jednym z powodów naszych niepowodzeń w Unii jest nieumiejętność stworzenia alternatywnego bloku wobec hegemonii Francji i Niemiec.

Szczególnie wyraźnie było to widać w czasie debaty nad paktem fiskalnym. Od początku było wiadomo, że będzie on rodził negatywne konsekwencje dla mniejszych państw unijnych, bez względu na to, czy są w strefie euro, czy nie. Wątpliwości wyrażali nie tylko Brytyjczycy, którzy grają w innej lidze. Niepokoiły się kraje skandynawskie, ale także Czesi, Węgrzy, a po cichu i Słowacy.  

Zamiast rozpocząć z nimi rozmowę o tym, jak zneutralizować negatywne dla nas skutki tego paktu, premier Tusk zaczął kibicować Niemcom, czyli krajowi najbardziej zainteresowanemu, aby pakt został przyjęty bez zmian. Dopiero na ostatniej prostej negocjacji, pojechał do Włoch i zaczął głośno rozważać możliwość zawetowania paktu, czego w końcu nie zrobił. Czesi paktu nie podpisali, a ich premier Petr Nečas powiedział, że traktat wprowadza tak istotne zmiany, że powinien zostać zaakceptowany przez naród w referendum.

Jak wyjaśnia Ondřej Krutíleka, redaktor naczelny czasopisma „Revue Politika” oraz ekspert w problematyce unijnej, wpływ na decyzję czeskiego premiera miały uwarunkowania krajowe, a przede wszystkim fakt, że ODS, partia premiera Nečasa, była przeciwna unii fiskalnej, podobnie jak prezydent Vaclav Klaus. Wątpi jednak, czy na czeskim wecie można budować szerszą inicjatywę regionalną, gdyż często interesy krajów Europy Środkowej są odmienne. Być może ma rację, ale skutki tego, że nie próbujemy budować regionalnej polityki unijnej są dotkliwe.

Chciałbym w tym kontekście zacytować maila od dra Bohumila Doležala, czeskiego politologa, niegdyś dysydenta i sygnatariusza Karty 77. Na początku lat 90., był jednym z doradców Vaclava Klausa. Komentując brak współdziałania krajów Europy Środkowej napisał m.in. : „Nasz problem polega nie tyle nawet na braku jedności europejskiej prawicy, ale braku jakiegokolwiek porozumienia krajów, znajdujących się w tym pustym obszarze, który powstał w Europie Środkowej po rozpadzie monarchii habsburskiej.

Gdyby między politycznymi reprezentacjami tych krajów istniało minimum porozumienia, bez względu na to, czy rządzi tam właśnie lewica, czy prawica, nigdy by nie doszło do tego, co się dzisiaj wyrabia z Węgrami, a kierownictwo Unii musiałoby się liczyć z interesami tego obszaru. Unia Europejska nie jest, jak twierdzi Klaus, kontynuacją RWPG, on potrafi pięknie przesadzać, gdyż jest w stanie uwzględnić dobrze uzasadnione regionalne interesy Europy Środkowej, jeśli będą odpowiednio silnie artykułowane”. Problem w tym, że my nie zrobiliśmy wiele, aby nasz regionalny głos w Unii był słyszany.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Andrzej Grajewski

Dziennikarz „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Świat”

Doktor nauk politycznych, historyk. W redakcji „Gościa” pracuje od czerwca 1981. W latach 80. był działaczem podziemnych struktur „Solidarności” na Podbeskidziu. Jest autorem wielu publikacji książkowych, w tym: „Agca nie był sam”, „Trudne pojednanie. Stosunki czesko-niemieckie 1989–1999”, „Kompleks Judasza. Kościół zraniony. Chrześcijanie w Europie Środkowo-Wschodniej między oporem a kolaboracją”, „Wygnanie”. Odznaczony Krzyżem Pro Ecclesia et Pontifice, Krzyżem Wolności i Solidarności, Odznaką Honorową Bene Merito. Jego obszar specjalizacji to najnowsza historia Polski i Europy Środkowo-Wschodniej, historia Kościoła, Stolica Apostolska i jej aktywność w świecie współczesnym.

Kontakt:
andrzej.grajewski@gosc.pl
Więcej artykułów Andrzeja Grajewskiego