Szkoda, że autorka tekstów nie zamieszcza swojego adresu e-mail - chętnie bym podyskutował. Materiał zapewne zawiera trochę prawdy, napisany jest dobrym, mocnym językiem, ale ma jeden DUŻY minus. Autorka nie ma dobrej woli. Nastawiona jest na to, aby bohaterkę tekstu zmieszać z błotem. Zniszczyć. To taki tendencyjny paszkwil. Ja tu miłosierdzia nie dostrzegam. Jedyne, co można myśleć po przeczytaniu tekstu, to tej biednej kobiety jeszcze bardziej nienawidzić. Czy taki był zamysł? Czy o to chodziło pani Kopytowskiej? Czy ta strona to fakt.pl czy może gosc.pl ?
Po pierwsze mejl autorki jest na stronie Gościa. Tylko leniuszkowi nie chciało się zajrzeć do danych kontaktowych (całej!) redakcji. Po drugie Wisłocka sama swoje życie z błotem zmieszała, autorka tylko o tym opowiada. Po trzecie Twoim zdaniem autorka finałowymi słowami "I Jemu polecam jej umęczoną duszę." zachęca do nienawiści "tej biednej kobiety"? Wisłocka to smutny przykład osoby, która nie załapała o co w (szczęśliwym) życiu tak na prawdę chodzi i jej życiorys jest raczej smutnym ostrzeżeniem, a nie zachętą do naśladowania (jakby chcieli w GW) i o tym jest ten tekst.
"Jedyne, co można myśleć po przeczytaniu tekstu, to tej biednej kobiety jeszcze bardziej nienawidzić." Otóż nie. Do tej pory zdarzało mi się tylko przelotnie o niej słyszeć, i moje uczucia do niej były nieszczególnie ciepłe. Natomiast po przeczytaniu tego tekstu zrobiło mi się jej żal. Jeżeli Tobie jedyne co przychodzi na myśl to nienawiść, może to nie z tekstem jest problem?
Tekst tak prostacki i prymitywny, zdaje sie, ze pomylila Pani portal z gazetką szkolną, nie chce się nawet wchodzić w polemikę bo poziom Pani rzemiosła tak niski
Niesmak po przeczytaniu tekstu. Odnosi się wrażenie, że autorka nie sięgnęła wcale do "Sztuki kochania". Co prawda czytałam tę książkę strasznie dawno temu i tylko raz, ale nie odniosłam wrażenia, by był to podręcznik do cudzołóstwa. Wręcz przeciwnie, znając smutną biografię autorki, można było wywnioskować, że książka to próba uporządkowania tematu dla tych, którzy takiej wiedzy potrzebują. A to, jak ułożyło się życie Wisłockiej. Cóż, nie jestem święta, by rzucać na nią kamień. A Pani jest? Tekst odbieram jako krzywdzący, przepełniony wyższością, że nie jest się taką "niemiłą, złośliwą, nielubianą i brzydką". Słabo, Pani Ludwiko, słabo :/
nie ułożyło się, albowiem podchodziła do życia z d... strony, taką filozofię życiową wciska się nachalnie obecnie w mediach, na szczęście raczej u kobiet do tej pory takie podejście było rzadkie, raczej dotyczyło to panów, rolą kobiety raczej było odsiać ziarno od plew w kontaktach damsko-męskich, widocznie czas najwyższy u medialnych deprawatorów, aby kobiety zostały podobnie emocjonalnie "przekręcone"
Autorka nie "rzuca kamieniem" w nieszczęsną Wisłocką tylko w ideę promowania jej poglądów, jako dających ogólną szczęśliwość i wolność... Życiorys Wisłockiej pokazuje, że nie za bardzo miała pojęcie o tym jak żyć szczęśliwie i dzielić się tym szczęściem z innymi. A przecież właśnie w tym celu pisała swoje książki, bo chyba nie (tylko) dla kasy(?)...
To jeszcze spal książkę pani Wisłockiej, bo lansowała w niej fałszywe tezy. Np. taką że samogwałt uprawiają wszyscy młodzi chłopcy i jest on medycznie wskazany. Tak już niestety jest że lepiej spotkać niedźwiedzicę, której zabrano młode niż głupca z jego głupotą. Pani Wisłocka jak wiadomo zmarła jakiś czas temu ale ta głupota którą nazwała dobrem grasuje w dalszym ciągu.
W paru miejscach Pani chybiła, ale ogólnie kierunek dobry. Ludzie pokroju Wisłockiej, gdy trafi się w ich przekonania, reagują agresją i opluwaniem. To normalne u cudzołożników. Proszę się nie przejmować tymi obskurnymi wpisami. Należy robić swoje, nie patrząc na opinie ludzi tkwiących w grzechu po uszy.
To uczucie wyższości, niestety, emanuje z tego tekstu. Tego właśnie nie lubię u wielu katolików-ekshibicjonistów, którzy z dłońmi złożonymi do pacierza potrafią wylewać pomyje na innych. To jest taka fałszywa, propagandowa pobożność. Jestem zdania, że aby mieć moralne prawo do oceniania drugiego człowieka, trzeba przebyć podobną drogę jak on, znaleźć się w analogicznym położeniu z taką samą ilością zasobów ludzkich. Czuję odrobinę satysfakcji, że inni myślą podobnie jak ja - że ten tekst to taki tani pamflet, który miał przynieść glorię autorce, a poniżenie Wisłockiej, a w gruncie rzeczy stało się zupełnie odwrotnie.
To absurdalny pomysł by prawo do oceniania innych miał tylko ten kto przeszedł podobną drogę. Nikt z nas nie przeszedł drogi Hitlera czy pospolitego złodzieja więc nie mamy prawa ich oceniać. Nonsens. Wisłocka nie zasługuje na obronę, przyczyniła się do odczarowania seksu i oddzielenia go od miłości. Jej życie prywatne to antyprzykład tego, jak powinien żyć człowiek.
Porównanie Hitlera i Wisłockiej jest co najmniej nietaktem. Nie ten kaliber grzechu. Czym innym jest przykład osoby, która cudzołożyła, mając złe wpływy społeczne, a czym innym szaleniec dokonujący zagłady milionów ludzi.
Wobec kogo nietaktem? Szaleniec dokonujący zagłady milionów jest następstwem cudzołóstwa! Więc najpierw deprawatorzy i cudzołożnicy, a potem dopiero szaleńcy mordujący! No ale dla materialistów to jest za trudne!
@Wielki Gracz - inny kaliber grzechu Wisłockiej... To chyba ten sam grzech tak u Hitlera jak i pani Wisłockiej. Proszę zauważyć że oboje właściwie żyli dla siebie, a jeśli po drodze trzeba było kogoś zamordować to robili to zapewne bez mrugnięcia okiem. O ile Hitler już przestał mordować, o tyle wyznawcy głupot wypisywanych przez zmarłą już panią doktor mordują dalej. Może się okazać że pani Wisłocka ma znacznie więcej krwi na rękach od samego Stalina, przy którym Hitler był tylko amatorem. A taki tam niesławny Herod to już zupełnie wygląda na szalenie poczciwego człowieka, nie przymierzając kolejny okaz człowieka honoru z gabloty GW.
Pani Redaktor, widać, że nie czytała Pani ani "Sztuki kochania", ani wywiadów z Wisłocką. Jej książka nie jest bynajmniej o "brudnym seksie" i nie skupia się na pozycjach lecz uczy szacunku do drugiej osoby i uwrażliwia na jej potrzeby. Polecam ją Pani, bo to dobra książka, a seks (małżeński) nie jest niczym "nieczystym", wręcz przeciwnie. Na temat życia Wisłockiej się nie wypowiadam, bo ani go nie znam, ani nie ma ono znaczenia dla oceny dzieła. Tak się składa, że autorami arcydzieł bardzo rzadko są ludzie nieskazitelni i wspaniali, a spod pióra świętych częściej wychodzi grafomania niż wielkie dzieła.
Życie Wisłockiej ma zasadnicze znaczenie dla oceny jej dzieła, któreż to dzieło odpowiada na pytanie "jak żyć?", bo "Sztuka kochania" Wisłockiej to nie arcydzieło literatury pięknej tylko poradnik "fachowca". Po drugie gdzie autorka pisała, że "seks (małżeński) jest nieczysty"??? Chyba, że to wynika z opisu seksu małżeńskiego Wisłockiej. Ten faktycznie nie był "nieczysty". On był po prostu "brudny", żeby nie powiedzieć "poharatany"...
"Sztuka kochania" nie odpowiada (ani nie próbuje odpowiedzieć) na pytanie "jak życ?". Jest to faktycznie poradnik fachowca, dotyczący jednej sfery życia. Bardzo dobry poradnik. A "brudny", żeby nie powiedzieć "poharatany" to jest artykuł. Nie wiadomo nawet czy relacjonuje fakty z życia Wisłockiej czy filmową opowieść na motywach tegoż życia. Jeśli fakty z życia, to skąd autorka je zna (na jakich źródłach się opiera)? Jeśli filmową fantazję, to jak się ona ma do prawdziwego życia Wisłockiej (ile w filmowej biografii prawdy, a ile fikcji)? W dodatku artykuł napisany jest bez kszty miłości, za to z ogromnym poczuciem wyższości, waleniem się w cudze piersi i zwalaniem na kobietę winy za grzechy jej męża.
@NJ - Niestety nie ma pan racji. Sztuka Kochania jest pisana z pozycji fachowca znającego potrzeby normalnego człowieka. Problem w tym że lekarstwo mające być odpowiedzią na te potrzeby jest w istocie trucizną. Książka pani doktor kompletnie ignoruje doświadczenia kultury chrześcijańskiej, a lansując pozorną nowoczesność, spycha odbiorcę na pozycje barbarzyńcy. Miałem okazję doświadczyć na własnej skórze "dobrodziejstw" płynących z tego poradnika który przeczytałem wiele lat temu. Nauki z zakresu samogwałtu są fałszywe i prowadzą do deformacji zewnętrznych narządów płciowych. Książka wylansowana jako dzieło naukowe w istocie posługuje się niepełnym obrazem człowieka i przez to jest bardzo niebezpieczna, szczególnie dla młodych ludzi szukających łatwiejszych dróg zaspokojenia swoich potrzeb.
Gdybym cie nie kochał tylko zwiódł bym ciebie....To niebyłbym ja ,w to nie wierz ....Ja jestem światłością świata...i sama miłością.....Czy należy mieć miłosierdzie do siewców śmierci...możne do katów ..z Oświęcimia..a kim są ci ... słudzy diabla......Lepiej by im było kamień młyński na szyje zawiesić i w głębiny morskie rzucić....Dziękuję za odważny w wierze tekst.Prawda ma tylko jedno imię.
Myślę, że Wisłocka uratowała życie wielu małżeństw (w tym Katolickich) i dzięki niej wiele osób mogło wreszcie mieć planowanego potomka. O tym nie można zapominać. Kościół nie mówi, że cały seks jest tabu. Poznajcie coś zanim ocenicie.
No pewnie że uratowała. Tylko czasem potomek był z nieznanego ojca, bo ona ratowała metodą "maszynki do seksu". Wielu takich ratowaczy już było w historii. Obama też ratował małe dzieci przed chorobami, płacąc miliardy organizacjom aborcyjnym.
@Maluczki, odniosę się do wszystkich aspektów. Porównujesz Wisłocką do Hitlera, choć "przewinienia" są całkowicie nieporównywalne. Dalej - piszesz, że następstwem cudzołóstwa jest zabijanie. Podaj wiarygodne źródło, najlepiej naukowe - a są przecież ludzie, którzy profesjonalnie zajmują się behawioryzmem ludzi - wskazujące na taką zależność. Znam wiele osób, które cudzołożą, ale mają w sobie też potężną cząstkę dobra, której nie zauważam ani u pani Kopytowskiej, która wyprodukowała ten tekst, aby poniżyć jego bohaterkę, ani w Tobie, skoro jej wtórujesz. Czy krytyka chrześcijańska powinna się ograniczać poziomem do stwierdzeń, że zagubiona kobieta "zredukowała się do waginy"? Czy Jezus był tak okrutny? Sugerujesz w wypowiedzi, że reagujemy agresją i opluwaniem. Czym to się objawia? Najczystszy wyraz obydwu płynie z tekstu napisanego przez panią Kopytowską. Czy określenie: "Tylko to nas kręci! Seks, seks, seks, aż do porzygania" przystoi dziennikarzowi, a w szczególności dziennikarzowi gosc.pl? Co to jest w ogóle za poziom felietonistyki? Czy my sięgnęliśmy bruku? Czy należy stosować taką amunicję, aby pokazać komuś, jak bardzo zbłądził? Czy takiego ratunku dla tej osoby chce Bóg?
Domagasz się dowodów na powiązanie cudzołóstwa i dzieciobójstwa. Takie dowody są przynajmniej trojakiego rodzaju. Po pierwsze statystyki, bo mordowanych jest bardzo wiele dzieci osób niezamężnych. Po drugie, część środków antykoncepcyjnych ma działanie wczesnoporonne. Po trzecie, ludzie którzy podejmują współżycie seksualne poza małżeństwem, albo nawet w małżeństwie, dla przyjemności, a bez woli przyjęcia dzieci, które jest przecież naturalnym skutkiem współżycia, są bardziej skłonni do aborcji, bo nowego życia po prostu nie chcą. Z egoistycznych powodów decydują się więc na aborcję.
Cudzołóstwo i dzieciobójstwo tak, korelują ze sobą. Podobnie jak długość włosów koreluje z empatią. Ale to tylko korelacja :) Nie związek przyczynowo-skutkowy. Część środków antykoncepcyjnych ma działanie wczesnoporonne - no nie bardzo. Może spirala... Ale ona to raczej też ma działanie antyimplementacyjne. Zdecydowana większość metod antykoncepcyjnych nie skutkuje poronieniem. To trzecie to nie jest argument do tej tezy... BTW chciałam przypomnieć, że ludzie decydują się na dzieci z egoistycznych powodów.
Po pierwsze! Nigdzie nie porównałem Hitlera do Wisłockiej! Jeżeli chodzi o przewinienia: Większość zdarzeń ma swoje przyczyny, pierwotne, pośrednie i bezpośrednie. Zbrodnia też ma takie przyczyny. Hitler był zbrodniarzem pośrednim, bo bezpośrednimi byli wykonawcy, a on tylko wydawał rozkazy. Natomiast pierwotnymi sprawcami zbrodni hitlerowskich i innych, byli demoralizatorzy typu Wisłocka. Mam Ci podać naukowe źródła na temat zależności cudzołóstwa i zabijania. Nie ma takich! Bo tego nie wolno badać. Jest to zakazane przez sprawujących rządy materialistów. Wiedzę na ten temat możesz czerpać z otaczającego Cię świata. Obejrzyj się wokoło siebie i zobaczysz. Zastanów się też nad zależnością miłości i egoizmu. Zapewne nie wiesz co te słowa znaczą. Zapytaj kogoś, kto wie.Cząstka dobra nie wystarcza, aby w każdej sytuacji zachować sprawiedliwość wobec innej osoby. Do tego potrzebna jest pełna dobroć osoby. Cudzołóstwo wyrasta na egoizmie człowieka. Jest egoistycznym zaspokajaniem cielesnych żądz. To jest najlepszy wskaźnik egoistyczności danego człowieka.Jeżeli człowiek jest w stanie być najokrutniejszym wobec swojego dziecka, to cóż dopiero wobec obcych. W jaki sposób pani Kopytowska poniżyła Wisłocką? Czy mówienie o kimś prawdy jest poniżaniem? Wisłocka sama bez przymusu występowała w sprawach,, o których pisze pani Kopytowska, więc o co chodzi. Poza tym cudzołóstwo nie jest sprawą prywatną, bo dotyczy wielu osób w tym najbardziej dzieci. Jeżeli chodzi o Jezusa, to poczytaj sobie Pismo Święte. Tam jest nawet napisane, że Jezus bił. Na koniec: Rozumiem że boli Cię prawda o was materialistach , no ale dlaczego robicie to, czego potem się wstydzicie. Przecież Wisłocka nie wstydziła się, kiedy wypisywała te wszystkie świńtuszenia, to dlaczego teraz pisanie o tym miałoby być wstydliwe. W Piśmie Świętym też jest napisane: Znajdziecie prawdę, a prawda was wyzwoli. Prawda wyzwala, a kłamstwo zniewala!
Tu masz bardzo wysokie następstwo uprawiania cudzołóstwa: http://niezalezna.pl/92624-makabra-polak-chwalil-sie-ze-zgwalcil-i-zabil-dziecko-robi-interesy-w-rosji
Artykuł naprawdę słuszny z wymowy, ale dlaczego pisany w tak dosadny i wulgarny sposób? Przecież to samo można napisać nie używając wulgarnych wyrażeń? Przecież GN to pismo katolickie i przyzwoitość obowiązuje.
Pan Jezus mogl potraktowac Samarytanke jak autorka pani Wislocka,,ktora nawet sie obronic nie moze? Mogl. Mogl i zycie kobiety cudzoloznej przeanalizowac przed jej oskarzycielami, zeby wykazac, ze to nie ta droga do raju i szczescia. Ze by ja potem ukamienowano? No coz i tak jej sie nalezalo. I taka jest roznica miedzy chrzescijan as mi, ktorzy przypisuja sobie prawo do swietego oburzenia i upokarzania ludzi, bo nic z Ewangelii nie zrozumieli. A wystarczyloby sobie przypomniec swoje najgorsze grzechy i pomylki w zyciu od czasow mlodosci i pomyslec, czy chcielibysmy o nich czytac w czasopismie i to katolickim z podaniem naszego imienia i nazwiska.
co by do lepiej dotarło, m.in do ludzi niewiele mniej pokręconych od pani Wisłockiej co udają, że wszystko ok z nimi, postjudaistyczny permisywizm seksualny promowany przez usilnie w mediach nieźle ludziom mózgownice pierze, w sumie raczej nie mózgownice, a podświadomość i reakcje bezwarunkowe
Nie sądziłam, że felietonista takiego portalu, bądź co bądź katolickiego, a więc wydaje mi się zobligowanego do pewnej postawy wynikającej z owego światopoglądu, może w tak okropny sposób wypowiadać się na temat drugiej osoby. Ciekawe jest też wyciąganie wniosków na temat czyjegoś życia, bez zasięgnięcia komentarza najbliższych tejże. Poziom wypowiedzi żenująco niski.
Wypowiedź na temat p. Wisłockiej wcale nie jest okropna! Rzeczowe, zgodne ze światopoglądem autorki i profilem portalu - więc "okropne" bo nie popierające tego wszystkiego co było niedobre? Z pewnością materiały pełne uznania znajdują się w stosownych mediach, popierających taki sposób przeżywania (wg. mnie - marnotrawienia) swojego życia. Pokazujemy swoim dzieciom przykłady postaw godnych naśladowania i takich, które takimi nie są. To nie jest okropne, napisać prawdę Do tego właśnie obliguje światopogląd.
Czyli, w ten sposób rozumując, nie wolno krytykować żadnej postawy żadnego nieżyjącego człowieka... osobliwe. I jeszcze... : co jest napastliwego w tym artykule? Autorka nie zgadza się z próbą gloryfikowania osoby powszechnie znanej, o poglądach i czynach niezgodnych z duchem wiary chrześcijańskiej. Napisała to na portalu chrześcijańskim. Napisała do chrześcijan... czy "wolność słowa" jest tylko dla wybranych?
Tekst jest poniżej pewnego poziomu. Nie wiem jak w piśmie katolickim można w tak obcesowy, wulgarny, agresywny sposób atakować druga osobę. Czuć jakby nie był to artykuł o filmie czy postaci historycznej ale o poglądach, z którymi kościół katolicki się nie zgadza.
podaj przykład: 1. Wulgarności - bo nie widzę, 2. obcesowości - bo nie widzę, 3. agresji - bo nie widzę. Niektórym się wydaje, że jak tylko poddajesz coś krytyce, to od razu jesteś "agresywnym, obcesowym i wulgarnym antagonistą".
No, Kościół się z nimi nie zgadza. Co jest wulgarnego i agresywnego w tym, że Kościół, ludzie żyjący według zasad wiary, miłości nie zgadzają się z takim podejściem do sprawy. Postać historyczna - to trochę przesada, nieżyjąca - lepiej. Pani redaktor pisze o wyższości Miłości nad seksem - to faktycznie brutalny, obcesowy atak.
Bo to jest właśnie tekst o poglądach!!! I to one są tutaj atakowane, nie OSOBA! Osoba (Wisłockiej) jest tutaj przykładem ofiary takich wyzwolonych poglądów. Ludzie nie kumacie tego? To takie proste...
Po co tacy "wyzwoleni" ludzie komentują ten tekst właśnie tutaj w GN.To jest dosadny,ale wartościowy tekst,a ci tu tak "wrażliwi" niech wracają na Onet.
może jakiś temat o ogólnospołecznych wypaczeniach dot. seksu w różnych kulturach http://www.bibula.com/?p=32335 żeby wiedzieć skąd się biorą różne wpływy, przed erą wolności gospodarczej i filmografii z hollywood za siermiężnego komunizmu deprawacja była mniejsza czy taka sama, ciekawe czy są nt. badania
Bardzo dobry, dosadny tekst. Niepochlebne opinie wg mnie mogą wynikać być może z niezauważona problemu wokół nas. Moim zdaniem wielu ludzi myśli dokładnie w taki sposób. Widzę to jaki nauczyciel - katecheta. A co do języka to myślę, że Ci którzy najbardziej są "dotknięci" formą niech wiedzą, że savoir-vivre nie zbawia, a prawda czasem musi wybrzmieć dosadnie. Poza tym odbiorcy doskonale rozumieją ten język - sami przecież poznali go do perfekcji. Pozdrawiam
Z całym szacunkiem ale autorka chyba nie czytała sztuki kochania, która jest w dużej mierze podręcznikiem higieny - bo jaki zaścianek w tej materii występował do czasu publikacji tej książki to się w głowie cywilizowanego człowieka nie mieści. Dodatkowo jeśli jakaś kobieta pod wpływem tego dzieła zaczęła odczuwać przyjemność z fizycznego obcowania z mężem (w miejsce spełniania tzw "małżeńskich obowiązków" - a ten potworny eufemizm w pełni musi oddawać nieumiejętność uprawiania satysfakcjonującej miłości fizycznej naszych przodków) to jest to chwalebne także z punktu widzenia współczesnej nauki Kościoła o małżeństwie. Atak na życie Wisłockiej jest za to obrzydliwy - to, że mąż okazał się draniem ciężko jest nazwać jej winą - bo w myśl tej teorii każda kobieta która zamiast podpory ma w małżonku utrapienie jest sama sobie winna.
od higieny jest higienistka nie trzeba pani omawiającej poszczególne pozycje, 5000 lat temu powstawały wartościowe opracowania nt. temat, ameryki odkrywać nie było trzeba, kłamstwo w jej podejściu polegało na tym, że sedno tego, że się "w związku", bo nie koniecznie w małżeństwie nie układało szukała w nieodpowiednich pozycjach czy co jej tam przyszło do głowy, podobna "tfórczość" i nadawanie temu POZORU naukowości dało w konsekwencji rozwój dalszych "odchyłów" np. powstanie gender studiów, płciowość w nauczaniu i kulturze masowej oderwano od wychowania do życia w rodzinie, seks zszedł do rangi mniej więcej zamiennika dla fitnesu, formy relaksu, jej podręczniki mogą być wartościowe dla Niemców i Szwedów podróżujących na urlopy w egzotycznych kierunkach w wiadomym celu, nie dla osób szukających wskazówek nt. życia rodzinnego
"Feministki-aborcjonistki mają swoją "świętą" - Michalina Wisłocka znów na czasie......" - pisze pani Kopytowska. Tyle i tylko tyle przeczytałem i piszę : Szanowna pani, potwierdza pani wiele opinii tu wypisywanych o komunistycznych tekstach Gościa Niedzielnego. Proszę zapoznać się z "historią" książki pani Wisłockiej a zorientuje się pani że komuniści tak samo mówili początkowo o kobietach jak pani w tym zdaniu ujęła. Szkoda czasu na pani teksty.
Z punktu widzenia mężczyzny, wydaje mi się, że Wisłocka chciała zaakcentować potrzeby seksualne kobiet, może po tych doświadczeniach z mężem, które opisuje pani Kopytowska? Może to pomogło zrozumieć mężczyznom , że kobiety również "coś czują", a życie seksualne - to "dawanie siebie nawzajem"? Nie mieszałbym do tego życia osobistego Wisłockiej, bo to jest osobna kwestia. Na bazie życiorysów autorów różnych dzieł, trzeba by większość zakwestionować...
żadna osobna kwestia, jedno się z drugim wiąże, kobieta nie miała pojęcia o sensie małżeństwa zanim się na nie zdecydowała, pomyliła chuć z miłością, nie wiadomo czy tylko u partnera czy również u siebie, nikt z nią nie odrobił lekcji przy temacie "skąd się biorą dzieci" w zakresie właściwych postaw społecznych i prorodzinnych czyli tzw. przygotowania do życia w rodzinie u pani Wisłockiej brało się to z tego, że miała ojca przyrodnika, czyli zafiksowanie zawodowe tatusia jakoś się odbiło na córce raczej to nie była częsta sytuacja wówczas, a na dziś coraz częstsza, wniosek, że chuć jest najważniejsza można wyciągnąć nie z obserwacji fauny tylko kultury masowej
Tekst jest prawdziwy i bardzo pouczający.Cała prawda o mirażu ludzi próżnych i zagubionych w uzależnieniach ,nie uznających naturalnych wartości prawd Bożych nie mających pokory wobec Boga Stwórcy i rozsiewających zło w sercach i umysłach tych najmnieszych , Nie potępiam ich bo sam jestem człowiekiem grzesznym . Kochani pomódlmy się za nich i pomódlcie się za mnie do Jezusa Młosiernego , Jezu Ufam Tobie.
I dlatego zapewne ta "prawda" została zablokowana: informacja o artykule (wraz z całą dyskusją) wycięta z Facebooka, a w serwisie - dostęp do artykułu zablokowany.
Na koniec chcę powiedzieć, bo nikt już o tym nie pamięta, cudzołóstwo jest praprzyczyną wszelkiego zła na świecie, ponieważ odbiera ludziom, a szczególnie dzieciom, zdolność do miłości. Powoduje że ludzie są egoistami, a egoiści są zdolni do wszelkiego zła. Praprzyczyną wszystkich wojen, zbrodni, złodziejstwa i wszelkiej przemocy, jest CUDZOŁÓSTWO!!!
Poniżej poziomu i żenada. I żeby nie było: światopoglądowo się zgadzam - lepiej mieć jednego męża, ważniejsza jest wierność i miłość - a przepis Kościoła katolickiego na szczęśliwe życie małżeńskie jest najlepszy. Mówię to serio i z przekonaniem. Ale Szanowna Pani, nie tak się pisze o drugim człowieku. A już na pewno nie chrześcijanin na katolickim portalu. To wstyd. Nie ważne co drugi myśli, nie ważne jak układa mu się życie - szacunek mu się należy tylko dlatego, że jest człowiekiem. A Pani tekst ocieka pogardą. Poza tym cóż to za rzetelność dziennikarska z kategorii, że nikt jej nie lubił w przedszkolu?? No żenada...
Zgadzam się- ton artykułu jest pogardliwy. Niestety. A przywołanie imienia Jezusa w takim kobtekście, w takim sposobie mówienia o ludziach, pełnym złośluwości i jadu, wydaje się nie na miejscu. Zwłasza, że wielu ludzi może to przeczytać. Na tej podstawie formulują potem jakieś opinie itd.itd.
Bardzo dobry tekst. Czytając go nie wyczułam ani grama pogardy dla śp Wislockiej a chrześcijańskie współczucie. Na tyle dobry że zmobilizował mnie do modlitwy za Jej duszę.
Wislocka cierpiala na Aspergera, to jest fakt i jak ktos pisze na temat jakiejs osoby powinien sie na tyle wglebic w temat zeby to uwzglednic w artykule.Dlatego uwazam ze jest on slabyWislocka wiedziala ze nie nadaje sie do wychowywania dzieci. Ona nie szukala szczescia, a przynajmniej nie tak jak czujemy to my-osoby nie dotkniete tym syndromem. Ona nie potrafila kochac. Po prostu tego nie umiala. Tak jak ludzie z autyzmem wszystko "brala na glowe" bo na uczucia nie umiala. Nie mierzy sie wszystkich wlasna miara. To ze ja czy Ty (przykladowo)mamy takie potrzeby nie zanczy to ze szczescie dla innych oznacza dokladnie to samo. Wislocka kochala samotnosc, najlepiej sie czula sama ze soba i swoja praca naukowa. To jej dawalo szczescie bez wzgledu na to czy to sie pani od felietonu podoba czy nie.
Również nie zgadzam się z modelem miłości i moralności, który prezentuje Pani Wisłocka. Lecz ten artykuł jest bardzo nie na miejscu. To jak Pani(autorka artykułu) potraktowała Panią Wisłocka, jest poniżej wszelkiej krytyki. Z pogardą, zniesmaczeniem i odrazą.. Tak nie powinien postępować katolik, ani żaden inny chrześcijanin. Chrześcijanin podchodzi do drugiego z miłością i miłosierdziem, a tego jakoś nie da się odczuć w Pani wypowiedzi. Jest tylko chłodna ocena i zrównanie z ziemią tej kobiety. Jest mi wstyd jako członkowi Kościoła, że Pani, jako członek mojej wspólnoty w taki sposób traktuje ludzi..
Nie wiem, czy Pan Jezus dal Pani milosc, ale zwyklej ludzkiej przyzwoitosci to ani za grosz. Za to duzo nienawistnej wscieklosci. Wspolczuje otoczeniu.
Szanownej autorce polecam zapoznanie z definicjami genderyzmu oraz argumentami feministek i aborcjonistow. Gdzie Pani wyczytała ze ludzie Ci każą współżyć wszystkim ze wszystkimi?! Nie dość, że przytaczane argumentu są tandetne to jeszcze obrzydliwe. Tak, seks jest fuj! Zaszywamy co trzeba i od dzisiaj pomoc, rozmowa i modlitwa. A jak małżonek nie daj Boże będzie chciał współżyć - przegonić w trzy diabły!!! Przecież seks to grzech!!! Jeden problem - jak nie będzie seksu dzieci trzeba będzie robić z invitro.
Cały tekst oskarżasz zmarłą już osobę a na końcu piszesz o Jezusie, modlitwie . Poważnie uważasz, że Jezus chce abyś tak oskarżała innych ? Czy szatan tego chce ?
Złośliwa satysfakcja (choćby "Patchworkowa rodzinka się nie udała.") aż leje się z ekranu. Tak jak osoba powyżej: światopoglądowo się zgadzam, ale tekst niestety na poziomie komentarzy na facebooku, i to jeszcze pełen pogardy. Nie takie artykuły chcę widzieć na katolickich portalach...
Pani Ludwiko, czytając artykuł czułem niesmak. Sens merytoryczny jak najbardziej zrozumiały i całym sercem jestem z Pani głosem, ale jako dziennikarka nie powinna Pani tak atakować drugiego człowieka, nie mówiąc już o cynizmie, czy krótko mówiąc chamstwie. Niestety nie dałem rady przeczytać całości. Pozdrawiam gorąco!
Szanowna Pani, na tyle na ile znam Ewangelię..., Pan Jezus na każdą napotkaną kobietę spoglądał z miłością. Bez względu na to, jaka historia jej życia by za nią nie szła. Czy to była Maria Magdalena, która "pobożni" i "prawi" już prawie kamienowali..., czy to była zagubiona w swojej samotności i bezradności kobieta przy studni..., czy też jeszcze któraś inna. Czyż zatem - tym bardziej - my maluczcy, ja sam, jak również i Pani, Pani Ludwiko, nie powinniśmy spoglądać na drugiego człowieka z miłością? Bez względu na to, jaki by on nam się nie wydawał? Myślę, że Pan Jezus patrzył/patrzy na Panią Wisłocką z wielką miłością!
co innego kobieta cudzołożna, na samym końcu społecznej mizerii, co innego ktoś kto się zajmuje deprawacją na większą skalę z tyt. prof. wiedząc, po sobie, że propaguje coś szkodliwego
"Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza", deprawacja w postaci permisywizmu w sferze seksualnej jak najbardziej pasuje do cytatu podobnie propagatorzy gender też wyrastają z "tfurczości" podobnych jaśnieoświeconych profesorów, o dzieciach, z rodzicami pod wpływem podobnych nauk nie wspominając, ostatni sprawa z Łodzi dobra ilustracja, kiedy dziecko przeszkadzało konkubentowi w budowaniu satysfakcjonującej relacji z jego mamusią
Serce rozdarte może też czasami wykrzyczeć, co je boli i co je rani. Nie rozumiecie tego? I przecież cała ta historia to jedna, wielka tragedia... zaprzeczenie kochania.
Brak słów co autorka nawypisywala w tym artykule .nie pochwalam stylu życia Pani wislockiej ale jako katoliczka nie mogłabym napisać tak haniebnego tekstu o drugim człowieku .lubiłam gościa ale teraz przestaje go czytać i kupować .
Tak straszne teksty tak wielu napisało pod telefonem p. red. Kopytowskiej. Chyba pani redaktor trafiła w sedno, że takie inwektywy ją spotkały! Przeczytałem ten tekst i choć nie jest miły jak jakaś herbatka u cioci na imieninach, to jest jednak uczciwy. Kto jednak jest wielkim estetą niech wie, że ten tekst na pewno by się nie pojawił, gdyby nie to, że w sprawie p. Michaliny Wisłockiej głos zabrali... filmowcy! - Za kilka dni w kinach wyświetlany przecież będzie film o p. Wisłockiej i jej słynnej książce. Film wybiela tę postać, wesoło wszystko uzasadnia, ale zupełnie nie przedstawia rzeczywistych ofiar wywołanej tą książką seksrewolucji! - Po co ten film powstał, po co...??? Myślę, że teraz gdy autorka wspomnianej "Sztuki kochania" jest już po drugiej stronie życia, zapewne żałuje swego "dzieła życia" i zapewne bardzo nie chce by je ktokolwiek jeszcze czytał... Redaktor Kopytowska ma rację - módlmy się raczej za duszę pani Wisłockiej...
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji,
w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu.
Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11.
Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w
Polityce prywatności.
Otóż nie. Do tej pory zdarzało mi się tylko przelotnie o niej słyszeć, i moje uczucia do niej były nieszczególnie ciepłe. Natomiast po przeczytaniu tego tekstu zrobiło mi się jej żal. Jeżeli Tobie jedyne co przychodzi na myśl to nienawiść, może to nie z tekstem jest problem?
Panie Wielki - taki Pan wielki, jak każdy z nas, niech Pan spuści powietrza trochę i dyskutuje merytorycznie, bo od zadęcia aż strach patrzeć.
Część środków antykoncepcyjnych ma działanie wczesnoporonne - no nie bardzo. Może spirala... Ale ona to raczej też ma działanie antyimplementacyjne. Zdecydowana większość metod antykoncepcyjnych nie skutkuje poronieniem.
To trzecie to nie jest argument do tej tezy... BTW chciałam przypomnieć, że ludzie decydują się na dzieci z egoistycznych powodów.
Pokazujemy swoim dzieciom przykłady postaw godnych naśladowania i takich, które takimi nie są. To nie jest okropne, napisać prawdę Do tego właśnie obliguje światopogląd.
Podaj przykład inwektywy w powyższym tekście.
1. Wulgarności - bo nie widzę,
2. obcesowości - bo nie widzę,
3. agresji - bo nie widzę.
Niektórym się wydaje, że jak tylko poddajesz coś krytyce, to od razu jesteś "agresywnym, obcesowym i wulgarnym antagonistą".
Niestety nie dałem rady przeczytać całości.
Pozdrawiam gorąco!
Czyż zatem - tym bardziej - my maluczcy, ja sam, jak również i Pani, Pani Ludwiko, nie powinniśmy spoglądać na drugiego człowieka z miłością? Bez względu na to, jaki by on nam się nie wydawał?
Myślę, że Pan Jezus patrzył/patrzy na Panią Wisłocką z wielką miłością!
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.