Słowa Najważniejsze

Niedziela 6 lipca 2025

Czytania »

Andrzej Macura W I czytaniu

|

06.07.2025 00:00 GN 27/2025 Otwarte

Pocieszenie dla zawiedzionych

Pierwsze czytanie tej niedzieli to fragment proroctwa ostatniego rozdziału Księgi Izajasza. Powstał on pod koniec niewoli babilońskiej albo w pierwszych, trudnych latach wolności reszty Izraela. Atmosferę tamtego czasu można opisać słowem „ambiwalencja”. Radości z tego, że zrządzeniem Bożym czas niewoli się skończył i można wracać do ojczyzny, towarzyszyły niepewność i frustracja. Wygnańcy w ciągu kilkudziesięciu lat zdążyli jakoś zorganizować życie na obczyźnie. Powrót oznaczał porzucenie wszystkiego, co zbudowali. Na dodatek w dawnej ojczyźnie nie czekano na nich z otwartymi ramionami. Wręcz przeciwnie. Tymczasem trzeba było mieć gdzie i z czego żyć. I jednocześnie odbudowywać zarówno mury Jerozolimy, jak i jej największą świętość – świątynię. Ta ostatnia, gdy w końcu powstała, dla wielu stała się powodem nie radości, lecz płaczu, bo licho i niepozornie przedstawiała się wobec tej, którą wieki wcześniej zbudował Salomon, a o której opowiadali im ojcowie. W tym właśnie kontekście trzeba interpretować pierwsze czytanie: jako pocieszenie zawiedzionych powrotem do ojczyzny.

Co, wzywając do radości, zapowiada dla Jerozolimy i całej reszty Izraela prorok? Pokój jak rzekę, czyli stały, mocny, pewny. I chwałę: cześć, jaką będą oddawać Jerozolimie obce narody. A wszystko to za sprawą Boga, który w ten sposób rozraduje, ożywi i wzmocni swój lud. Proroctwo to spełniło się jednak inaczej, niż oczekiwali Żydzi. Obietnicę pokoju dla Jerozolimy spełnił Jezus, który swoim uczniom przyniósł pokój inny niż ten, który może dać świat – pokój prawdziwy, bo płynący ze świadomości, że dom dzieci Boga jest w niebie. A jak objawia się zapowiedziana chwała Jerozolimy? Miliardy ludzi na całym świecie co roku wspominają, co stało się dwa tysiące lat temu w Jerozolimie: zabity na krzyżu Jezus Chrystus zmartwychwstał. I przyniósł wierzącym w Niego nadzieję zmartwychwstania oraz życia wiecznego.

My czasami też czujemy się zawiedzeni Panem Bogiem. Że to wszystko, co obiecał Kościołowi, jakieś liche, mało efektowne, a drogi naszych starań pełne wybojów i wykrotów. Nie należy jednak się martwić. Tak widać, do czasu paruzji, musi być.

Czytania »

Ks. Tomasz Jaklewicz W II czytaniu

|

06.07.2025 00:00 GN 27/2025 Otwarte

Stygmaty

1. Czytanie pochodzi z zakończenia Listu do Galatów. Paweł kończy osobistym wyznaniem: „Co do mnie, to nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego, Jezusa Chrystusa”. Czytając pisma Pawłowe, poznajemy nie tylko Dobrą Nowinę, którą głosił, ale także jej głosiciela. Paweł był człowiekiem ambitnym, gorliwcem o dość cholerycznym charakterze. Zapewne pamiętał, że zanim poznał Chrystusa, „dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich” (Dz 9,1). Zatem wiedział, Komu zawdzięcza swoją przemianę. Wiele wycierpiał z powodu wiary w Jezusa. Głosząc zbawienie pochodzące z krzyża, potwierdził to nauczanie swoją ofiarnością. Znając swój charakter, Paweł nie chce się przechwalać dokonaniami, choć – przyznajmy – ponosi go w tę stronę. Chce chlubić się tylko z krzyża Jezusa. Czy ten sam krzyż jest powodem mojej chluby? Czy staję pod nim z wdzięcznością wobec mojego Zbawiciela? Czy to jest mój sztandar, pod którym wojuję i który noszę z dumą?

2. „Świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata”. Świat jest w tym zdaniu synonimem wszystkiego, co nieprzyjazne, obce Bogu albo czego nie da się pogodzić z wiarą. Nie ma tu zgody i być nie może. Na poziomie jednostki toczy się ta sama duchowa walka. Pisze o niej św. Paweł w tym samym liście: „Ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami” (5,24). Nie da się pogodzić Ewangelii z tym, co w tzw. głównym nurcie proponuje współczesny świat. Nie da się wierzyć bezkonfliktowo. Po Soborze Watykańskim II wydawało się, że Kościół i świat się pojednały, że stały się jednością. Ta radosna zgoda była jednak pozorna. Okazało się, że Kościół, który otworzył szeroko drzwi i okna na świat, wpuścił do swego wnętrza sporo trujących oparów. Wielu w dobrej lub złej wierze uznało je za tzw. ducha soboru. Świat, który wtargnął w ten sposób do Kościoła, zwrócił się przeciwko niemu. W tym sensie, że chciał podporządkować Kościół swoim założeniom. Jednak to św. Paweł ma rację – bez krzyża nie ma Kościoła. A ten będzie zawsze znakiem sprzeciwu zarówno wobec Piłatów, Herodów, Sanhedrynów, jak i wobec Piotra czy innych wystraszonych uczniów. Nie da się uzgodnić posłuszeństwa wobec reguł świata i posłuszeństwa wobec Jezusa Ukrzyżowanego. Wyłącznie nowe stworzenie, mówi Paweł, czyli tylko On, ukrzyżowany Zbawiciel, ma rację. Tylko On daje nowe życie dzięki swojej śmierci.

3. „Ja na ciele swoim noszę blizny, znamię przynależności do Jezusa”. Pada tutaj greckie słowo stigmata, od którego pochodzi polskie słowo „stygmat”. Czy św. Paweł miał stygmaty takie, jak św. Franciszek czy ojciec Pio? Tego nie rozstrzygniemy, ale pewne jest to, że miał blizny spowodowane prześladowaniami doznanymi z powodu Chrystusa. Stygmaty w starożytności oznaczały znak pana wypalony na skórze niewolnika. Paweł wie, że prawdziwym „dowodem osobistym” chrześcijanina jest komunia z krzyżem. Ile mnie kosztuje moja wiara? Czy jej stygmaty są wypalone na mojej duszy i na moim ciele?

Czytania »

Ks. Robert Skrzypczak Ewangelia z komentarzem

|

06.07.2025 00:00 GN 27/2025 Otwarte

Jak owce między wilki

Idźcie, posyłam was jak owce między wilki. Uczniowie paschalnego Baranka nie idą na pokojowe żniwa, w których sierpem ścina się dojrzałe snopki zboża. Idą do dusz przepełnionych nędzą i wzburzonych namiętnościami. Dusze zdeprawowane miewają w sobie coś okrutnego i przerażającego, a porównanie ich do wilków wydaje się trafne. Misja Kościoła to misja owiec wśród wilków – oznacza krzewienie wiary w świecie przesiąkniętym nienawiścią. Choć atak trwa nieprzerwanie, nie zawsze do jego prowadzenia używa się tej samej broni. W pierwszych stuleciach Kościół doświadczał ataku siłowego, w którym wykorzystywano prześladowania, tortury, miecz i dzikie zwierzęta. Potem aż do czasów nowożytnych atak na Kościół miał charakter intelektualny – walczono z nim nie ostrzem miecza, ale ostrzem intelektu. Wróg nie atakował z zewnątrz, lecz od środka. W XVII wieku Kościół był atakowany jako wróg Pisma Świętego; obecnie jest atakowany za staromodną wiarę w Biblię jako objawione słowo Boże. W XVIII wieku zarzucano Kościołowi, że jest wrogiem historii, ponieważ utrzymywał, iż jego pochodzenie jest Boskie. Teraz zarzuca mu się, że wierzy w historię i szanuje tradycję. Pod koniec XIX wieku Kościół był przedmiotem ataku jako wróg nauki i rozumu. Teraz jest atakowany za to, że wierzy w rozum i nie zgadza się, by podporządkowywano ludzi nieokreślonym mistycyzmom współczesnych piewców rewolucji seksualnej i transgenderowej. Kościół jawi się jako wróg współczesności. Zwolennicy futuryzmu potępiają go za przynależność do teraźniejszości; teraźniejszość potępia go za przynależność do przeszłości.

Kościół nie pasuje do żadnej konkretnej epoki ani do żadnego konkretnego miejsca, bo znajduje się poza czasem, czyli jest wieczny, „W każdej epoce – jak twierdził Romano Guardini – Kościół staje w opozycji do Tu i Teraz, opowiadając się za Wiecznością”. Kiedyś katolik mógł toczyć spory ze swym pobratymcem na gruncie Pisma Świętego i katechizmu, ponieważ obaj wierzyli, że tam jest zawarta nauka Boga. Dzisiaj katolik nie może być pewien, czy inny katolik uznaje Biblię za księgą bardziej natchnioną niż „Władca Pierścieni”. Dawniej wspólnym mianownikiem przekonań była historia jako nauczycielka życia, współczesny nie interesuje się swymi korzeniami. Ma na uwadze tylko postęp. Do niedawna wspólnym terenem porozumienia był rozum, dziś katolik nie może być pewien, czy spiera się z człowiekiem, który wyznaje wiarę w istnienie rzeczywistości obiektywnej. Bardzo niewielu ludzi znajdujących się poza Kościołem wierzy obecnie choćby w jedną dziesiątą chrześcijańskich prawd głoszonych jeszcze sto lat temu. Współcześni apostołowie Chrystusa muszą zmagać się z inwazją świeckiej filozofii życia. I głosić, nieraz pod prąd i wbrew nadziei, żywego i prawdziwego Boga tym, którzy od dawna oswoili się z myślą, że sami są bogami i innych nie potrzebują. Cóż to jednak za bogowie, którzy nie odnaleźli lekarstwa na śmierć i zło? Dlatego też zmartwychwstały Baranek przynagla swych uczniów: „Żniwo wielkie, proście o robotników”.

Czytania »

Radio eM Święty na dziś

Bł. Maria Teresa Ledóchowska

Jak można stać się Matką Afryki, nie postawiwszy ani razu przez całe swoje życie stopy na tym kontynencie? Jak można być arystokratką z krwi i kości, damą dworu wielkich książąt tego świata, a całe swoje życie poświęcić najuboższym mieszkańcom Czarnego Lądu? Jak w końcu można mieć wielki pisarski talent, a ograniczyć się do drukowania katechizmów i książeczek religijnych w językach Afryki? To niepojęte, ale się stało. Jednak nie stało się tak od razu. Żeby ów paradoks mógł zrealizować się w życiu Marii Teresy Ledóchowskiej, wcześniej musiała dopełnić się suma jej życiowych doświadczeń i poruszeń serca. Potrzebna była więc Marii Teresie Ledóchowskiej i przyrodzona wrażliwość pisarki, i długa choroba, i doświadczenie emigracji, i przede wszystkim świadectwo innych ludzi, by wsłuchując się w podszepty swojego serca oraz rozważając wszystko, co jej się do tej pory przydarzyło, odważyła się przejść od życia XIX-wiecznej arystokratki do całkowitego oddania się sprawom odległej Afryki. To wszystko zabrało czas, ale gdy już się dopełniło, wtedy Maria Teresa Ledóchowska porzuciła dworskie życie, zamieszkała w pokoiku u sióstr szarytek i rozpoczęła tę drogę, która z początkiem wieku XX zjednała jej miano Matki Afryki, misjonarki, zagorzałej przeciwniczki niewolnictwa, a co najważniejsze: błogosławionej.

Czytania »

Redakcja Na początku było Słowo

|

06.07.2025 00:00 GOSC.PL

Wezwanie do radości
Iz 66, 10. 12-14c

Zobacz cykl audycji Radia eM:

 

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.