Nie był to papież idealny. Popełnił z pewnością wiele błędów. Była to naturalna część tego bardzo ludzkiego pontyfikatu. I ostatecznie to właśnie jego ludzka twarz, której nie bał się pokazywać, pozostaje najważniejszym przekazem i inspiracją, jaki zostaje w moim sercu po tym pontyfikacie. Bogu dzięki za naszego brata Franciszka!
21.04.2025 16:18 GOSC.PL
Pierwszy rok w naszym jezuickim nowicjacie w Starej Wsi. Trwa konklawe. W końcu pojawia się wyczekiwany komunikat: biały dym! Gromadzimy się w auli telewizyjnej i w napięciu oczekujemy na „Annuntio vobis gaudium magnum...!" i słyszymy „cardinalem Bergoglio". Jeden ze współbraci krzyczy z niedowierzaniem: przecież to ten nasz z Argentyny…! Zaczynamy doczytywać, kim jest, po internecie zaczynają krążyć zdjęcia kardynała jezuity jadącego tramwajem. Pierwsze przemówienie jako papież rozpoczął od prostych słów: „Drodzy bracia i siostry, dobry wieczór". Rozpoczęła się zupełnie zaskakująca era w dziejach Kościoła, którym miał odtąd kierować nasz współbrat, w pełnym tego słowa znaczeniu.
Moje powołanie rodziło się za Benedykta XVI, jego teologia i styl mnie karmiły i kształtowały sposób myślenia, więc zwłaszcza na początku pontyfikatu – przy całej braterskiej miłości – budził moje wątpliwości. Dopiero w miarę mojego własnego dojrzewania, nabierania pokory wobec własnych słabości, konfrontowania się ze złożonością tajemnicy, jaką jest drugi człowiek w jego życiowym kontekście i osobistą historią, zacząłem odkrywać jak mądre, głębokie i wizjonerskie są działania Franciszka. Wielkie tematy podejmowane przez papieża stały się też dla mnie samego punktem odniesienia w mojej refleksji nad światem i Kościołem.
Zobacz też:
Gdybym miał wymienić wątki, które zostaną ze mną po tym pontyfikacie, z całą pewnością na pierwszym miejscu byłby motyw na wskroś ignacjański, czyli znaczenie rozeznawania duchowego. Pamiętam moje pierwsze osobiste spotkanie z Franciszkiem podczas Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. Zgodnie ze swoim pielgrzymkowym zwyczajem, papież jezuita spotkał się za zamkniętymi drzwiami ze swoimi współbraćmi. Najważniejszy przekaz, jaki nam zostawił, dotyczył właśnie tego tematu. „Bądźcie specjalistami od rozeznawania i pomagajcie w tym ludziom, bo rzeczywistość nie jest czarno-biała". Franciszek wielokrotnie przypominał, że życia człowieka nie da się wcisnąć w uproszczone schematy. Czasami nie da się podjąć w pełni dobrej decyzji. Ale w każdej sytuacji można być blisko Boga, w Kościele jest miejsce dla każdego i każdy powinien czuć się w nim mile widziany.
Inny ważny element, jaki Franciszek zostawił Kościołowi, jest zwiększenie troski o osoby skrzywdzone. Choć do zrobienia jest jeszcze ciągle bardzo dużo, to m.in. dzięki jego motu proprio „Vos estis lux mundi" wraz z aktualizacjami w Kodeksie Prawa Kanonicznego udało się wyciągnąć konsekwencje wobec wielu sprawców przestępstw seksualnych w Kościele i tych, którzy ich chronili, dokrzywdzając tym samym ofiary. Całokształt jego działań z pewnością był jednym z elementów, które przyczyniają się do powolnej przemiany mentalności w społeczeństwie i Kościele.
Zapewne przez swoją osobistą historię kontaktu z najuboższymi, Franciszek był szczególnie wrażliwy na los osób marginalizowanych oraz na „nasz wspólny dom". W swoim nauczaniu podkreślał znaczenie braterstwa i ekologii, w ten sposób biorąc na serio wątki biblijne, w których JHWH zaprasza człowieka do troski o stworzony przez Niego świat. Nieprzypadkowo zresztą wybrał imię odwołujące się do Biedaczyny z Asyżu. Prostota, bezpośredniość, podkreślanie roli ewangelicznego ubóstwa były tego naturalnymi konsekwencjami.
W końcu rozpoczęcie procesu synodalnego w Kościele. Choć same obrady synodalne nie przyniosły żadnych rewolucyjnych zmian, to obudzenie poczucia podmiotowości i sprawczości wśród wiernych jest procesem, którego nie da się zatrzymać. Kościół rozpoczął wielką podróż do źródeł Ewangelii.
Nie był to papież idealny. Popełnił z pewnością wiele błędów. Była to naturalna część tego bardzo ludzkiego pontyfikatu.
Ostatecznie, chyba właśnie jego ludzka twarz, której nie bał się pokazywać – od pierwszego "dobry wieczór", po ostatnią wizytę w bazylice św. Piotra, gdzie został zawieziony na wózku inwalidzkim i w zwyczajnym, świeckim ubraniu – pozostaje najważniejszym przekazem i inspiracją, jaki zostaje w moim sercu po tym pontyfikacie. Bogu dzięki za naszego brata Franciszka!
Zobacz też:
Dominik Dubiel SJ
Jezuita, muzyk. Absolwent filozofii na jezuickiej Akademii Ignatianum, Edukacji artystycznej na Akademii Muzycznej w Krakowie i teologii na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Obecnie mieszka i pracuje w Krakowie.