Nowy numer 17/2024 Archiwum

Niewdzięczne pomniki

Z polskich placów i ulic znikną ostatnie komunistyczne symbole – pomniki wdzięczności.

Na katowickim placu Wolności stoi pomnik: żołnierz Armii Czerwonej z pepeszą i towarzyszący mu żołnierz polski. Monument stał się ostatnio bardzo popularny – filmowała go nawet rosyjska telewizja TV Channel Rusia jako dowód, że taki symbol w polskim mieście nikomu nie przeszkadza. Inaczej niż w Estonii. Problem w tym, że katowiczanie od dawna zastanawiają się, co zrobić z niewygodnym pomnikiem.

Rada Miejska Katowic już w 2000 roku podjęła uchwałę o przeniesieniu pomnika na cmentarz żołnierzy radzieckich, jednak do tej pory tej uchwały nie zrealizowano. Kiedy zimą radni z PiS-u przypomnieli o sprawie, lokalny dodatek „Gazety Wyborczej” podniósł alarm, posługując się argumentami finansowymi. „Dekomunizacja za pół miliona złotych” – grzmiał tytuł w „Gazecie”, a osoby wypowiadające się w tekście zastanawiały się, czy nie lepiej przeznaczyć te pieniądze na imprezy kulturalne lub dożywianie głodnych dzieci. Kilka dni później okazało się jednak, że koszty usunięcia monumentu nie są aż tak wysokie i wynoszą 100–150 tysięcy złotych. Pieniądze te pochodziłyby z budżetu miasta.

Nowa władza – nowy pomnik
Teraz katowiczanie debatują, co miałoby się znaleźć na miejscu „pomnika wdzięczności”. Pojawiło się już wiele propozycji: od pomnika ku czci ofiar Tragedii Śląskiej z lat 1945–1947, przez nieco egzotyczny pomysł monumentu Ronalda Reagana, aż po – najbardziej chyba realny – projekt przywrócenia Grobu Nieznanego Powstańca Śląskiego. Ten ostatni pomysł związany jest ściśle z bogatą historią miejsca, w którym obecnie znajdują się kamienne figury dwóch żołnierzy. Przez lata kolejne władze zostawiały tutaj swoje symbole. Najpierw, na przełomie XIX i XX wieku, stanął tu pomnik dwóch cesarzy – Wilhelma i jego syna Fryderyka III. Jednak nieznani sprawcy obłożyli go ładunkiem wybuchowym i wysadzili w 1920 roku.

Po przyłączeniu Katowic do Polski prezydent Wojciechowski wraz z Wojciechem Korfantym odsłonili na placu symboliczny sarkofag z prochami bezimiennego powstańca, które prawdopodobnie nadal spoczywają w ziemi. Płytę rozwalili Niemcy na początku II wojny światowej i zastąpili ją obeliskiem z czarnym orłem i swastyką. W lutym 1945 roku stanął tu pomnik ku czci kolejnych zwycięzców, zaprojektowany – pod przymusem – przez katowickiego plastyka Pawła Stellera, działacza polskiego ruchu oporu. Sam autor miał wkrótce doświadczyć, czym jest wdzięczność nowej władzy: podzielił los wielu Górnoślązaków wywiezionych na Syberię. Kolejny, znacznie większy monument wzniesiono w 1947 roku. Widniały na nim litery: „Wyzwolicielom Armii Czerwonej – Polacy, 27 stycznia 1945 roku”. Napisu, co prawda, już nie ma, ale figury żołnierzy pozostały do dziś.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Szymon Babuchowski

Kierownik działu „Kultura”

Doktor nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa. Przez cztery lata pracował jako nauczyciel języka polskiego, w „Gościu” jest od 2004 roku. Poeta, autor pięciu tomów wierszy. Dwa ostatnie były nominowane do Orfeusza – Nagrody Poetyckiej im. K.I. Gałczyńskiego, a „Jak daleko” został dodatkowo uhonorowany Orfeuszem Czytelników. Laureat Nagrody Fundacji im. ks. Janusza St. Pasierba, stypendysta Fundacji Grazella im. Anny Siemieńskiej. Tłumaczony na język hiszpański, francuski, serbski, chorwacki, czarnogórski, czeski i słoweński. W latach 2008-2016 prowadził dział poetycki w magazynie „44/ Czterdzieści i Cztery”. Wraz z zespołem Dobre Ludzie nagrał płyty: Łagodne przejście (2015) i Dalej (2019). Jest też pomysłodawcą i współautorem zbioru reportaży z Ameryki Południowej „Kościół na końcu świata” oraz autorem wywiadu rzeki z Natalią Niemen „Niebo będzie później”. Jego wiersze i teksty śpiewają m.in. Natalia Niemen i Stanisław Soyka.

Kontakt:
szymon.babuchowski@gosc.pl
Więcej artykułów Szymona Babuchowskiego