Nowy numer 17/2024 Archiwum

Druzgotanie bożków

"Czego się boicie? Oni nam niczego nie mogą zrobić. Co najwyżej zabić" - powtarzał ks. Franciszek Blachnicki. Kiedy umierał, wpatrywał się w Maryję. "W Twoje ręce oddaję mojego ducha" - szeptał.

Jeszcze będąc w więzieniu, Franciszek Blachnicki czuje przynaglenie do życia kapłańskiego. Składa Bogu obietnicę, że jeśli przeżyje, wstąpi do seminarium. Obietnicy dotrzymuje. Jego kapłańskie życie oparte jest na mocnych filarach. To - obok wiary konsekwentnej - dar żywego Kościoła, jako wspólnoty, ale również "wszystko obejmującego programu życia i działania". Temat, który został podjęty w Kościele w ramach Soboru Watykańskiego II, ks. Blachnicki w sposób intuicyjny, czy wręcz proroczy, przeczuwał już o wiele wcześniej. Nauczanie soborowe było niejako potwierdzeniem tych przeczuć.

Na przykład od początku zależało mu, żeby Msza nie była odprawiana byle jak. Od Soboru Watykańskiego II dzieliła go dekada, a ks. Blachnicki już stawiał na liturgię piękną w sprawowaniu i zrozumiałą w odbiorze. To cecha i przywilej proroków, że zawsze są o jeden krok do przodu. Oficjalne dogmaty potwierdzają jedynie to, co ci pierwsi intuicyjnie czują i realizują.

Przywilej proroka

Liturgii uczył najpierw ministrantów. To oni są najbliżej ołtarza, mają zatem być świadomi, co się na nim dokonuje. Opiekun uszył dla nich jednolite stroje liturgiczne, prowadził ich formację duchową, tłumaczył każdy gest, słowo wypowiadane podczas Eucharystii. W domu parafialnym w Tychach ustawił stół i na tym prowizorycznym ołtarzu odprawiał Msze św. w języku polskim, twarzą do chłopców. To już było prawdziwe trzęsienie ziemi. Chłopcy czuli, że ktoś zajmuje się nimi na serio, że ich służba przy ołtarzu to nie tylko sposób na przetrwanie dzieciństwa i młodości. Z początkowo kilkunastoosobowej grupy w ciągu roku zrodził się potężny, ponad stuosobowy zespół ministrantów. To oni stanęli u podstaw rodzącego się Ruchu Światło-Życie, ruchu odnowy żywego Kościoła.

Wizji żywego Kościoła poświęcił ks. Blachnicki swoje działania naukowe i duszpasterskie. Ruch Światło-Życie, jako żywa wspólnota, jest polem, na którym urzeczywistniane są soborowe idee i reformy. Kard. Karol Wojtyła nazwał Ruch "eklezjologią Soboru przełożoną na język praktyki".

Poza tym ks. Blachnicki był skromny i prosty w kontaktach osobistych, nawet nieco szorstki, choć autentycznie zatroskany o dobro drugiego człowieka. Zwracał uwagę tą skromnością i minimalistycznymi potrzebami. Parafianie pytali: "Co to, wikary nie ma drugiej sutanny?", widząc go w wytartej księżowskiej szacie. Ano nie miał. Podobnie jak drugiej pary butów czy porządnego zegarka. Pieniądze z dziurawych kieszeni "wypadały" do rąk potrzebujących i na potrzeby duszpasterskie. Ks. Franciszek oczami proroka widział w Kościele potrzeby, których inni jeszcze nie dostrzegali, i natychmiast na nie odpowiadał. Ruch Światło-Życie, Krucjata Wyzwolenia Człowieka, wizja nowej ewangelizacji - to trwałe dzieła, które powstały z zawierzenia Chrystusowi  i Niepokalanej, ugruntowane błogosławieństwem Boga.

Być może najistotniejszym odkryciem, które w sposób doskonały przepracował w sobie ks. Franciszek Blachnicki, było uczynienie z siebie daru całkowitego. To było objawienie, które dokonało się za sprawą Konstytucji soborowej "Gaudium et spes" (Radość i nadzieja). W punkcie 24. czytamy, że człowiek "nie może odnaleźć się w pełni inaczej, jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie". Ks. Blachnicki często to powtarzał. I on tak naprawdę żył, w tym całkowitym oddaniu Kościołowi i człowiekowi aż do śmierci w Carlsbergu w Niemczech, 27 lutego 1987 roku.

Cuda ks. Blachnickiego

Tam mieszkał i pracował przez ostatnie lata życia. Tajemnica jego śmierci do dziś nie jest rozwiązana. Czy to było otrucie czy zator płucny? Pozostawił po sobie dzieło istniejące od ponad 60 lat i nadal przyciągające kolejne pokolenia ludzi w różnym wieku, różnego stanu, różnej profesji. Ci, którzy przeszli tę drogę, mówią: "Ruch Światło-Życie zmienił mnie na zawsze".

Toczy się proces beatyfikacyjny sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego. Wierni modlą się o cud za jego wstawiennictwem - uznany przez obiektywny świat medycyny. Jednak wielu już opowiada o łaskach, które Ojciec wyprosił: nawrócenia, powroty do Kościoła, odkrycie żywej wiary i relacji z Bogiem przez młodych ludzi. Gdyby za cud mogło zostać uznane uzdrowienie z alkoholizmu, uratowanie rodziny za przyczyną ks. Blachnickiego i dzięki Krucjacie Wyzwolenia Człowieka, to takich przypadków jest tysiące...

Przeczytaj o akcji Gosc.pl na 100. rocznicę urodzin sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego i weź w niej udział:

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zobacz także

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy

Sponsorowane

Https://Www.AUTOdoc.PL