Dziennikarz działu „Kultura”
W latach 1991 – 2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk. Jego obszar specjalizacji to film, szeroko pojęta kultura, historia, tematyka społeczno-polityczna.
Kontakt:
edward.kabiesz@gosc.pl
Więcej artykułów Edwarda Kabiesza
Proaborcyjni Demokraci to Ci, którzy 150 lat temu doprowadzili do wojny secesyjnej w celu obrony niewolnictwa na plantacjach bawełny.
Antyaborcyjni Republikanie to ci, ktorzy razem z Lincolnem nawoływali i doprowadzili do zniesienia niewolnictwa.
Oczywiście Republikanie to prawica, a Demokraci to lewica.
Odnośnie aborcji, to podział na proaborcyjnych Demokratów i antyaborcyjnych Republikanów jest współczesny i wyjątkowo nieprecyzyjny. W tradycyjnej strukturze Ameryki aborcja była elementem praw założycielskich, sięgających czasów sprzed uchwalenia konstytucji. Warto dodać, że sytuacja w USA była na tyle ciekawa, że prawu do aborcji sprzeciwiały się pierwsze amerykańskie feministki, uznając je za element opresji tradycjonalistycznego środowiska wobec kobiet, głównie niezamężnych. Do połowy lat sześćdziesiątych istniały w Partii Demokratycznej dwa nurty, północny i południowy, różniące się diametralnie postawą wobec usuwania ciąży.
Również partia Republikańska nie jest jednolita w tej kwestii, z jednej strony mamy tu ruch tradycjonalistów, którzy o wiele częściej są pro-life, jak również wolnościowców, którzy uważają, że wszelkie ograniczenia praw jednostki są niedopuszczalne.
Podział amerykańskich Republikanów i Demokratów na prawicę i lewicę jest też sporym nadużyciem. U Republikanów znajdziesz poglądy zarówno typowe dla centroprawicy, jak i te skrajnie liberalne, które w realiach europejskich nazwane byłyby "lewackimi". Z kolei u Demokratów spotkać można przedstawicieli amerykańskiej lewicy, którzy w Europie byliby centrowymi chadekami, typową lewicę, z poparciem dla ochrony środowiska, praw gejów i aborcji, ale także u Demokratów znajdziemy przedstawicieli "trzeciej drogi", czyli państwa wolnorynkowego, kapitalistycznego, którego pomoc socjalna ogranicza się do minimum w celu wyrównania szans.
Stany Zjednoczone i ich system polityczny są zbyt skomplikowane, by wtłaczać je w proste schematy.
"Nie zabijaj" - zasada określona dwoma słowami. Oczywista, jednoznaczna, wyrażona tak prosto, jak to tylko możliwe. Prościej się nie da.
Skomplikowane systemy polityki zjednoczonych stanów nie mają tu nic do rzeczy.
Trzeba wyjątkowo złej woli, uporu i niezwykłej determinacji, żeby tak prostą zasadę komplikować niejasnościami. A wszystko po to żeby ją podważyć. Jednocześnie okłamując człowieka że czyni się to dla jego dobra. Maskowanie właściwego problemu na wszelkich możliwych płaszczyznach (społecznej politycznej, etycznej, moralnej, ekonomicznej etc.) nasuwa skojarzenie z próbą zamalowania brudu i w żaden sposób nie odnosi się do sedna zagadnienia.
Pozostaje pytanie czy użytkownik Dremor "Pisze te bzdury z przekonania, czy celowo szerzy dezinformację?" A innymi słowy, czy rzeczywiście coś człowiekowi przesłania widok sedna zagadnienia, czy widząc i znając go dokładnie, celowo podłącza się w nurt maskowania prób podważenia "nie zabijaj" gąszczem prawd oczywistych choć mniej ważnych.
Po drugie zarzuty czynione innym osobom nigdy dla mnie dobrem nie były, nawet jeżeli są drogą do ujawnienia prawdy (niezależnie pod czyim adresem wysuwane, dlatego wolę zadawać pytania niż precyzować tezy na podstawie swoich domysłów).
Po trzecie jeżeli chcę coś zmienić zaczynam od siebie, nie od innych.
Czwarty punkt będzie tylko powtórzeniem tego co napisałem już wcześniej. "Nie zabijaj" jest proste, ekstatycznie piękne i finezyjnie doskonałe. Określania przyczyn, motywów, powodów i "racji" jakie stoją za próbami złamania tej zasady, w ogóle nie postrzegam jako antidotum.
Pierwsze zdanie artykułu: "Czy jeżeli orzeczenie legalizujące aborcję zostanie obalone, to przemysł filmowy wyniesie się z USA lub ulegnie samolikwidacji?: Odbieram to zdanie jako pytanie o hierarchię wartości społecznych. Etyczne prawo naturalne kontra mamona płynąca ze świata iluzji.
Użytkownik Seitz zaczyna kreślić tło polityczno społeczne w jakim problem ten się uwydatnia w US. Użytkownik Dremor modeluje opis tego tła według swojego stanu wiedzy, skupiając się na swojej "racji" prawdy widzianej własnymi oczami. Dla mnie obaj gubią z oczu właściwy problem. Dzieje się to zresztą zgodnie ze świadomym zamierzeniem wszystkich, którzy chcą proste "nie zabijaj" zagmatwać, sztucznie skomplikować, zmętnić, odwrócić uwagę od sedna. Dla mnie w kwestii praw naturalnych żadne Okna Overtona, posługujące się zmianą nazewnictwa i wprowadzające dla słowa zabójstwo zamienniki typu eutanazja, aborcja ontologicznie nic nie zmieniają. Choć na poziomie społecznym pewnie mają jakieś określone znaczenie.
Ani Seitz, ani Dremor nie odnieśli się dla mnie do sedna zagadnienia.
Prawo naturalne czy jego modyfikacje?
Nie jest żadną tajemnicą że na przestrzeni dziejów prawo to było różnie interpretowane i łamane. Jeśli ktoś chce może nakreślić rys historyczny dzieciobójstwa i ojcobójstwa9czy matkobójstwa) oraz samobójstwa. Autor felietonu zwraca uwagę na problem w pewnym punkcie na mapie geograficzno historycznej. Rozmówcy skupiają się na tym punkcie a nie na problemie.
(przynajmniej dla mnie)
Twoja świadomość i postrzeganie aborcji zostało (najpewniej) ukształtowane przez filozofię tomistyczną, która miała wpływ na katolickie pojmowanie zagadnienia. W USA mamy podejście wynikające z nurtów oświeceniowych, które zupełnie inaczej nakazuje pojmować to zagadnienie. Zauważ, że Georgia wprowadza "heartbeat act", czyli aborcję dozwoloną do momentu zaistnienia bicia serca. Wcześniej, zanim zacznie bić serce, płodu nie uznaje się za człowieka. To zjawisko typowe dla realiów anglosaskich.
A jeśli chcesz, to mogę nakreślić rys historyczny dotyczący aborcji, czemu nie.
Zobacz, jak bardzo różni się Twoja postawa od postawy chociażby św. Pawła, który odważnie poszedł głosić Słowo Boże poganom. I jak najbardziej starał się ich zrozumieć, poznać ich przekonania, filozofię, a nawet w rzeczach mniej istotnych zrezygnować z "oczywistej oczywistości", jaką było dla niego obrzezanie.
Tu należy postawić pytanie zasadnicze - czy w temacie aborcji chodzi o rozwiązanie problemu, by aborcji było jak najmniej, czy o wygłoszenie swoich racji i okopanie się na swoich pozycjach, gdzie jedni będą krzyczeć o mordercach niemowląt, a drudzy że ich macica ich sprawa? Ja sądzę, że dialog może tylko pomóc. A bez choćby próby poznania motywacji drugiej strony o dialogu mowy nie ma.
A wracając do oświecenia, o którym wspomniałeś to bardzo spodobała mi się myśl zawarta w spostrzeżeniu pewnego pana fizyka specjalisty w zakresie cząstek elementarnych i bardzo wczesnego wszechświata, który zauważył że w dziedzinie ścisłych nauk teoretycznych a także społecznych, oświeceniowe opieranie nauki o badanie rzeczywistości metodą obserwacji wyrządziło tejże nauce więcej szkody niż wszystkie minione epoki razem wzięte. Parafrazując dosyć swobodnie tą myśl można ją rozszerzyć do twierdzenia, że ci którzy zbyt mocno utknęli w "oświeceniowych zdobyczach" zdają się pojmować rzeczywistość w sposób bardziej zacofany niż Arystoteles czy Platon ( mówiąc w ogromnym uproszczeniu i z sarkazmem, ale coś z prawdy w tym jest)
Demokrata przywódca Konfederacji z południa Alexander Stephens powiedział:
"Ideały Jeffersona były fundamentalnie błędne. Opierały się na założeniu o równości ras. Był to błąd. Nasz rząd jest zbudowany na dokładnie odwrotnej idei: jego fundamentem jest ważna prawda, że czarni nie są równi białemu człowiekowi; że niewolnictwo – podporządkowanie nadrzędnej rasie – jest stanem naturalnym i normalnym".
Republikanin prezydent północy Abraham Lincoln: "Uważacie, że niewolnictwo jest słuszne i powinno być rozszerzone; my uznajemy niewolnictwo za złe i wymagające ograniczenia. To jest jak myślę istota problemu. Jest to z pewnością jedyna istotna różnica pomiędzy nami"
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.