Zapisane na później

Pobieranie listy

Neofitka w wielkim mieście

Z Dawn Eden – nowojorską dziennikarką, autorką książki „Dreszcz czystości”, rozmawia Agata Puścikowska

Agata Puścikowska

|

GN 18/2009

dodane 06.05.2009 01:14

Dawn Eden - Dziennikarka muzyczna z Nowego Yorku. Z pochodzenia Żydówka. Prowadziła swobodny styl życia singla. W wieku 31 lat nawróciła się na chrześcijaństwo. Obecnie studiuje teologię. Jest autorką książki „Dreszcz czystości”. W książce opisuje trudną drogę do czystości, dzieli się z czytelnikami odkrywaniem sensu czystości w życiu każdej kobiety.

Agata Puścikowska: Byłaś, delikatnie to ujmijmy, kobietą wyzwoloną. Dlaczego żyłaś tak ostro?
Dawn Eden: – Z wielu powodów. Moi rodzice się rozwiedli. Ojciec wyjechał, a matka nawiązywała wiele znajomości. Z domu wyniosłam głód miłości i przeświadczenie, że mężczyźni przychodzą i odchodzą, a ci najlepsi – są dla mnie nieosiągalni… Przekaz, że seks nie musi się wiązać z małżeństwem, otrzymywałam również z mediów, kultury. Mieszkam w Nowym Jorku, wokół mnie wiele osób tak żyje. Nie rozumiałam czystości. Wciąż szukałam uczucia, bardzo chciałam założyć szczęśliwą rodzinę, ale żeby to osiągnąć, stosowałam zasadę, którą nazwałam „seks w wielkim mieście”. Uważałam, że seks jest siłą napędową każdego związku. Myślałam wtedy: ludzie podobają się sobie, więc idą do łóżka. Potem podobają się sobie coraz bardziej, więc coraz częściej idą do łóżka, i zacieśnia się między nimi wieź. I miałam nadzieję na szczęśliwe zakończenie, jak w bajce lub komedii romantycznej: pobierają się, żyją długo, i szczęśliwie.

„Pretty Woman”...
– Na przykład... Tylko że poczucie więzi, które nie rodzi się na trwałych fundamentach, a wynika z działających hormonów, jest ulotne. Po przygodnym seksie czułam się związana z partnerem, cieszyłam się, że „coś” wytwarzało się między nami. To „coś” okazywało się nietrwałe. Rozstawaliśmy się prędze czy później. W wieku 25 lat miałam za sobą więcej związków niż kobiety z filmu „Seks w wielkim mieście”… Jednocześnie, czułam już wtedy wielki lęk przed bliskością. Wiedziałam, że jeśli znów zwiążę się z nieodpowiednim człowiekiem (a z takimi się wiązałam) i zbyt mocno się zaangażuję, to potem znów będę cierpieć. Wytworzyłam więc wokół siebie rodzaj „emocjonalnej skorupy”. I działało to tak: im więcej seksu, tym więcej bariery wewnętrznej we mnie. To, co było motorem moich działań: chęć wyjścia za mąż, pragnienie bycia kochaną, paradoksalnie oddalało się. Stałam się cyniczką, która wykorzystuje innych ludzi, traktuje ich przedmiotowo. Nie chciałam być złym człowiekiem, ale to, co robiłam – było złe.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..