Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Papież pop-kultury

Z Martą, Karoliną, Dominikiemi Tymkiem – uczniami Liceum im. St. Staszica w Sosnowcu – rozmawia

Karolina: – Śmierć Papieża pokazała, że to on jest i pozostanie dla nas największym autorytetem. Zachwycała mnie jego wiara w ludzi. Nikogo nie przekreślał, każdemu dawał szansę, przebaczył nawet Ali Agcy.

Dominik: – Papież przez ludzi mojego pokolenia postrzegany był jako człowiek w podeszłym wieku, schorowany, zmęczony. Świadomie przeżywam jego pontyfikat dopiero od 10 lat. Ale od wczesnego dzieciństwa spontanicznie byłem przy nim ze wszystkimi swoimi uczuciami. Cały szacunek młodych dla niego bierze się stąd, że on ich szukał całe życie i odnajdywał. A teraz myśmy go znaleźli. Od zawsze istniał dystans między młodymi a starszymi. Papież pokazał, jak cenni są starsi. Niekłamanym autorytetem jest też dla mnie mój wuj, filozof z wykształcenia i zamiłowania. Człowiek imponujący wiedzą, niezależny, niepoddający się modom. I legendarny już ks. Hlubek, były duszpasterz akademicki w Gliwicach, autorytet dla moich rodziców. Sam poznałem go na wyjazdach pokolenia „hlubkowego”. Jego myślenie, sposób bycia nie zatrzymały się, ale stale podążają za zmieniającym się czasem.

Marta: – Papież dokonał cudu zjednoczenia wszystkich pokoleń i wyznań. Nie pamiętam, żeby tylu ludzi naraz połączyło się w jednej intencji. Szkoda że jego przesłanie dotarło do nas po jego śmierci.

Tymek: – Paradoksalnie Ojciec Święty przypominał o tradycyjnych wartościach, a jednocześnie uczył nas otwartości na nowe. Kochamy go, bo nie zamykał się na nikogo, przypominał słowa Jana XXIII, że nie można gardzić nawet najmniejszym, bo przynajmniej jakimś jednym talentem bije cię na głowę. W przeciwieństwie do najznakomitszych polityków potwierdzał swoje słowa życiem, nie było w nim odrobiny hipokryzji. Tak też prowadził Kościół. Podziwiamy go za wytrwałość. Mimo utraty sił, choroby, nie poddał się. Gdyby ustąpił, jego śmierć nie dałaby tak wspaniałego owocu. Osobne znaczenie miał dla nas, Polaków – dowartościowywał nas, pogłębiał tożsamość, pobudzał religijność. Dzięki niemu pozostaliśmy najbardziej katolickim krajem Europy. Praktycznie nie miał rodziny, a był żegnany przez miliony jak ktoś bliski – ojciec, dziadek. Nie dawał przyzwolenia na nienawiść i nietolerancję. Nie zmieniał zdania, był konsekwentny w nauczaniu. A poza wszystkim był papieżem pop-kultury, zwłaszcza w ostatnich latach perfekcyjnie wykorzystującym media. Dzięki nim tak globalnie skupiliśmy się wokół przeżywania choroby i żałoby. Wokalista Bono z zespołu U2 powiedział, że to największy showman Kościoła.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Barbara Gruszka-Zych

od ponad 30 lat dziennikarka „Gościa Niedzielnego”, poetka. Wydała ponad dwadzieścia tomików wierszy. Ostatnio „Nie chciałam ci tego mówić” (2019). Jej zbiorek „Szara jak wróbel” (2012), wybitny krytyk Tomasz Burek umieścił wśród dziesięciu najważniejszych książek, które ukazały się w Polsce po 1989. Opublikowała też zbiory reportaży „Mało obstawiony święty. Cztery reportaże z Bratem Albertem w tle”, „Zapisz jako…”, oraz książki wspomnieniowe: „Mój poeta” o Czesławie Miłoszu, „Takie piękne życie. Portret Wojciecha Kilara” a także wywiad-rzekę „Życie rodzinne Zanussich. Rozmowy z Elżbietą i Krzysztofem”. Laureatka wielu prestiżowych nagród za wywiady i reportaże, m.innymi nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w dziedzinie kultury im. M. Łukasiewicza (2012) za rozmowę z Wojciechem Kilarem.

Kontakt:
barbara.gruszka@gosc.pl
Więcej artykułów Barbary Gruszki-Zych