Bywa tak, że człowiek zna jakiś tekst i on nigdy nie robił na nim wrażenia, a nagle ma uczucie, jakby widział go po raz pierwszy. Zupełnie jakby znalazł się w bijącym z niego strumieniu światła. To właśnie zdarzyło się Augustynowi.
Pewnego dnia roku 386 skumulowało się w nim całe dotychczasowe życie. Miał dość. W desperacji rzucił się na ziemię pod jakimś figowcem. Czuł skruchę i płakał. „Jak długo, jak długo jeszcze? Ciągle jutro i jutro? Dlaczego nie w tej chwili? Dlaczego nie teraz już kres tego, co we mnie wstrętne?” – powtarzał. Po latach on sam tak będzie wspominał tamtą chwilę: „I nagle słyszę dziecięcy głos z sąsiedniego domu, nie wiem, czy chłopca, czy dziewczyny, jak co chwila powtarza śpiewnie taki refren: Weź to, czytaj! Weź to, czytaj!”.
Dostępne jest 24% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.