Nowy numer 13/2024 Archiwum

Prawda się liczy

O godności i prawach dzieci, oczyszczaniu Kościoła z grzechu pedofilii i jego strategii na przyszłość opowiada o. Adam Żak SJ.

Ks. Rafał Skitek: Można odnieść wrażenie, że głównym problemem współczesnego Kościoła jest pedofilia. Mamy rzeczywiście aż tak duży kryzys?

O. Adam Żak: Kryzys na pewno jest, i to wcale nie mały. Jesteśmy świadkami jego kolejnej fazy. To próba zmierzenia się z tym, czego Kościołowi, niestety, nie udało się dokonać wcześniej, choć przecież już w 2002 roku Jan Paweł II zdiagnozował istotne elementy kryzysu wywołanego wykorzystywaniem seksualnym małoletnich. Mówił wtedy o dwóch elementach tego kryzysu. Pierwszy: dochodziło do wykorzystywania seksualnego dzieci i młodzieży. I drugi: sposób, w jaki do tych wykroczeń podchodzili przełożeni kościelni. Oba elementy zraniły mocno Kościół i całe społeczeństwo.

W kolejnym etapie chodzi o…

...stanięcie w prawdzie przełożonych Kościoła. Próba oczyszczenia Kościoła została podjęta dosyć rzetelnie. Eksperci mówią, że w USA staje się on najbezpieczniejszym środowiskiem dla dzieci i młodzieży. Dotychczas jednak, niestety, większą uwagę skupiano na przestępstwach, a za mało na drugim elemencie: na błędach przełożonych i na kulturze instytucjonalnej, jaką reprezentowali. Mocno w tej kwestii wypowiedział się papież Benedykt XVI, mówiąc, że Kościół przymknął oczy na odpowiedzialność swoich przełożonych. I dodał, że jednym z punktów tego kryzysu jest brak poszanowania godności ofiar z powodu ochrony instytucji i błędnego podejścia do sprawców. To dramatyczne wyznanie. W podobnym tonie utrzymany jest list do Ludu Bożego papieża Franciszka opublikowany po ujawnieniu raportu pensylwańskiego.

Adresatem tego listu jest cały Lud Boży, nie tylko duchowni.

Tak, bo to wspólna troska wszystkich członków Kościoła. Jako ochrzczonym ma nam zależeć na godności każdego człowieka i wiarygodnym stylu życia, zwłaszcza duchownych. Myślę też, że żyjemy w czasach, w których Opatrzność nie tylko wskazuje na grzech i przestępstwo wykorzystania seksualnego, ale również – a może przede wszystkim – upomina się o prawa dzieci. O ich prawo do szczęścia. Do godnego życia. Bo te prawa dzieci są gwałcone na całym świecie. Wystarczy spojrzeć, jak to wygląda na różnych kontynentach. Zarówno w krajach bogatych, jak i biedniejszych. Myślę tu np. o Ameryce Łacińskiej, Azji czy Afryce. To powinno nam dawać do myślenia. Wniosek jest jeden: na dzieciach dokonywane są straszne przestępstwa.

Handel organami dziecięcymi, eksperymenty na najmłodszych, wyzysk w pracy?

Tak. Weźmy na przykład sektor turystyki seksualnej z krajów bogatych do ubogich. Tak brutalnie są wykorzystywane dzieci w Kenii, Kambodży, Tajlandii, na Filipinach i w niektórych krajach Ameryki Łacińskiej. Są niewolnikami dewiacji seksualnych ludzi bogatszych. Za pieniądze.

Ale to raczej temat tabu. Nikt o tym głośno nie mówi. Podobnie zresztą jak o wykorzystywaniu seksualnym w rodzinach…

Mówi się, ale to nie przebija się do opinii publicznej. Nadużycia w dziedzinie seksualności w rodzinach są bardzo trudno wykrywalne. Jeszcze rzadziej dochodzi do ich ujawniania. Przeważa wstyd albo zmowa milczenia. I związek emocjonalny ofiary ze sprawcą. Często też strach. Dlatego nie dysponujemy dokładnymi danymi. Jednak tego typu przestępstw jest bardzo dużo. Także o te dzieci upomina się Opatrzność.

Kościół chyba jako jedyna grupa społeczna bije się w piersi i wchodzi na drogę oczyszczenia. Może być prekursorem w walce o godność i prawa tych dzieci?

Wprawdzie początkowy impuls dały media świeckie, ale Kościół bardzo się zmobilizował, by chronić dzieci. By być dla nich bezpieczną wyspą w świecie pełnym zagrożeń. I to naprawdę się udaje. W tym kierunku pracujemy. Są podejmowane bardzo intensywne działania. Tyle że znów wychodzą na jaw zaniedbania poczynione w przeszłości…

…które ciążą na współczesnym wizerunku Kościoła.

No tak. Jako Kościół – a zwłaszcza duchowni – w sprawie wykorzystywania seksualnego dzieci i młodzieży jesteśmy bardziej obserwowani niż jakakolwiek inna organizacja. Ale jest to w pełni uzasadnione. Bo przecież głosimy Ewangelię, nauczamy o godności każdego człowieka, upominamy grzeszników, zwracamy uwagę na kwestię wychowania, głosimy wymagającą moralność seksualną.

I boli, gdy tego typu nadużycia mają miejsce w gronie duchownych.

Z pewnością takie działania odbijają się w społeczeństwie szerszym echem niż podobne przestępstwa popełnione w innych środowiskach. Narażają też na szwank wiarygodność Kościoła instytucjonalnego. Osłabiają autorytet duchownych. Wszyscy to czujemy. Jest nie do przyjęcia, by Kościół zadowolił się rozwiązaniem połowicznym w swoich szeregach, ukrywając ciężkie błędy przełożonych.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy