Najnowsze [Wydania]

Andrzej J. Od 1999 roku żyje w całkowitej abstynencji, włącza się w działania ewangelizacyjne. Opiekował się chorymi rodzicami (tata tuż przed śmiercią przyjął Jezusa). Jest członkiem zespołu prowadzącego kursy Alpha. We wrześniu 2015 wziął ślub kościelny z Renatą.
Roman Koszowski /Foto Gość

Wielka rozróba

Wiele prób samobójczych. Rozboje, kradzieże, ściąganie haraczu od Ruskich, więzienie. Czarne msze, piekło narkotyków. Długo zastanawiałem się: dlaczego ja? dlaczego mnie uratowałeś? – opowiada Andrzej J. 

Spisał Marcin Jakimowicz 

|

17.03.2016 00:15 GN 12/2016

dodane 17.03.2016 00:15

0

Wiesz, jaką frajdą dla małego dzieciaka jest to, gdy starsi kumple z podwórka dają ci zapalić papierosa albo podają wino i mówią „pij”? Jaka to nobilitacja? Dają tobie, a nie twojemu koledze. Człowiek potrzebuje autorytetów. Imponowali mi starsi koledzy. Byli silni, pili, palili, mieli wyroki za rozróby i kradzieże. Zacząłem pić i palić w wieku siedmiu lat. Urodziłem się w rodzinie oficera Wojska Polskiego. Tata był w partii. Pilnowano, by dzieci wojskowych nie chodziły do kościoła, więc sam nie chodziłem na religię. Nie przystąpiłem nawet do Komunii Świętej. Mieszkaliśmy w Ustce. Mama pracowała, ciągle nie było jej w domu, a tata siedział cale dnie na poligonie w Drawsku Pomorskim. Czułem się bezkarny. Z dnia na dzień mocniej wsiąkałem w złe towarzystwo.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.