„Drogę Krzyżową” Dietricha Brüggemanna można odrzucić i potraktować jako próbę ataku na katolików, a szerzej – na religię. Czy rzeczywiście reżyser miał takie intencje?
Brüggeman, wychodząc od własnego doświadczenia, poruszył w filmie kilka ważnych problemów związanych z religią i wiarą, o których rzadko we współczesnym filmie się mówi. Moim zdaniem to znakomity przykład filmu, który można wykorzystać w lekcjach katechezy w szkołach średnich. Tym bardziej że zadaje pytania, na które nie znajdujemy łatwych odpowiedzi.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Dziennikarz działu „Kultura”
W latach 1991 – 2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk. Jego obszar specjalizacji to film, szeroko pojęta kultura, historia, tematyka społeczno-polityczna.
Kontakt:
edward.kabiesz@gosc.pl
Więcej artykułów Edwarda Kabiesza