Strony pornograficzne były częściej odwiedzane przez dzieci między 7 i 14 rokiem niż Wikipedia.
Możemy mieć do czynienia z epidemią uzależnienia dzieci od pornografii - ocenił w rozmowie z PAP pedagog seksualny Wojciech Ronatowicz, komentując raport, który pokazał, że strony pornograficzne były częściej odwiedzane przez dzieci między 7 i 14 rokiem niż Wikipedia.
Raport "Internet dzieci 2025/2" przygotowany przez Państwową Komisję do spraw przeciwdziałania wykorzystaniu seksualnemu małoletnich poniżej lat 15, Instytut Cyfrowego Obywatelstwa, Polskie Badania Internetu i Gemius przyniósł dane, że w II kwartale 2025 r. serwisy pornograficzne znalazły się w dziesiątce najczęściej odwiedzanych domen przez dzieci w wieku 7-14 lat.
W kwietniu przynajmniej jeden raz taki serwis odwiedziło 930 tys. dzieci, a w maju i czerwcu po około milion odbiorców w wieku od 7 do 14 lat. Z badania wynika, że to więcej niż liczba dzieci w tym wieku odwiedzających Wikipedię.
- Możemy mieć do czynienia z epidemią uzależnienia od pornografii - skomentował te dane w rozmowie z PAP pedagog seksualny Wojciech Ronatowicz. Jak wyjaśnił, pornografia pokazuje dzieciom złe wzorce zachowań poprzez fałszowanie obrazu kobiety i mężczyzny. Prezentowane są tam np. osoby o ciałach dobranych do roli aktorów materiałów pornograficznych. W tego typu materiałach - jak zauważył ekspert - bardzo często dochodzi do urzeczowienia kobiet lub ukazania ich w sytuacji, w których stosowana jest wobec nich przemoc.
We wrześniu Ministerstwo Cyfryzacji skierowało do ponownych konsultacji publicznych projekt ustawy o ochronie małoletnich przed dostępem do treści pornograficznych w internecie. Ustawa miałaby na celu nałożenie na właścicieli platform pornograficznych obowiązek weryfikowania wieku użytkowników.
Ronatowicz przypomniał, że pierwsze postulaty o wprowadzenie obowiązku weryfikacji wieku w celu korzystania z takich platform pojawiły się prawie 20 lat temu, kiedy to w 2006 r. ukazał się projekt ustawy o ochronie małoletnich przed szkodliwymi treściami prezentowanymi w środkach masowego komunikowania. - To my dorośli nie odrobiliśmy pracy domowej już z dwóch dekad - ocenił.
- Zgadzam się, że jeśli ktoś będzie chciał znaleźć tego typu treści, to je znajdzie - przyznał ekspert. Zwrócił jednak uwagę na badania Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, z których wynika, że ponad połowa dzieci (58 proc.), które miały kontakt z treściami pornograficznymi, twierdzi, że trafiła na nie przypadkiem. Do celowego szukania tego typu materiałów przyznało się 31 proc. badanych.
- Jesteśmy winni tego, że nasze dzieci mają zbyt łatwy dostęp do materiałów pornograficznych, gdzie wystarczy nacisnąć +tak+ przy pytaniu, czy masz 18 lat - powiedział pedagog seksualny.
Według eksperta dzieci, które mają kontakt z pornografią, dużo częściej wchodzą w ryzykowne zachowania seksualne, takie jak tzw. sexting czy web-cam sexting. Polegają one na wymianie wiadomości tekstowych, zdjęć, filmów o jednoznacznym charakterze seksualnym. - Zaczyna się to powoli robić pewną normą rówieśniczą - przyznał Ronatowicz.
Zwrócił uwagę, że rodzice mają problemy z rozmową na temat ludzkiej seksualności ze swoimi dziećmi i te same problemy mają dzieci. - Rodzice często dla dziecka są aseksualni i jest im trudno rozmawiać na temat zachowań seksualnych - wskazał. Jego zdaniem państwo powinno wesprzeć rodziców w temacie edukacji psychoseksualnej.
Od roku szkolnego 2025/26 tę rolę pełni edukacja zdrowotna, czyli przedmiot, który zastąpił wychowanie do życia w rodzinie - w szkołach podstawowych w klasach IV-VIII i w szkołach ponadpodstawowych. Ma on przygotować uczniów do dbania o zdrowie fizyczne, psychiczne, społeczne, cyfrowe i środowiskowe. Według MEN w zajęciach z tego nieobowiązkowego przedmiotu w tym roku szkolnym uczestniczy około 30 proc. wszystkich uprawnionych uczniów.
Poszukiwanie przez dzieci i młodzież informacji na temat ludzkiego ciała i rozwoju psychoseksualnego, zwrócił uwagę ekspert, jest naturalnym etapem rozwoju, potrzebnym do satysfakcjonującego życia społecznego. Ważne jest, aby przekazywać sprawdzoną wiedzę z zakresu biologii, seksuologii, psychologii a nie zostawiać młodych ludzi samotnych w poszukiwaniu zwulgaryzowanej i często nieprawdziwej informacji zawartej w internecie.
Jeżeli młodzi ludzie nie otrzymują w procesie edukacji wsparcia w zrozumieniu procesu rozwoju psychoseksualnego - zaznaczył Ronatowicz, kiedyś nauczyciel WDŻ - może dojść do negatywnych konsekwencji społecznych - zwiększenia ilości ciąż u małoletnich, nielegalnych aborcji, zwiększenia osób zakażonych infekcjami przenoszonymi drogą płciową czy też zwiększenia zjawiska świadczenia usług seksualnych przez młode osoby.