Prorok w więzieniu

Jan Chrzciciel trafił do więzienia za napominanie Heroda i jego konkubiny, za bezkompromisowe głoszenie prawdy, za to, że zyskiwał coraz więcej słuchaczy, i za to, że kierował uwagę na Chrystusa jako jedynego Zbawiciela.

Jan Chrzciciel trafił do więzienia za napominanie Heroda i jego konkubiny, za bezkompromisowe głoszenie prawdy, za to, że zyskiwał coraz więcej słuchaczy, i za to, że kierował uwagę na Chrystusa jako jedynego Zbawiciela. Tego Bestia nie lubi. Prorok wpatrzony w ukochanego Mesjasza jest tak upokorzony i sponiewierany, iż targają nim samotność i wątpliwości. Jak wytrwać przy Chrystusie? Jak się Go nie wyprzeć w godzinie skrajnej próby? „W naszym stuleciu wrócili męczennicy” – pisał św. Jan Paweł II. „A są to często męczennicy nieznani, jak gdyby »nieznani żołnierze« wielkiej sprawy Bożej”. Korowód proroków poddawanych represjom wcale się nie wyczerpuje, nawet w naszych cywilizowanych czasach. Nie tak dawno media podniecały się sprawą kard. George'a Pella, trzymanego przez 404 dni w celi pod zaostrzonym rygorem. Użyto przeciw niemu oskarżeń o pedofilię. Gazety śledzące proces Pella nie miały wątpliwości: nie chodziło o osobistą winę, której nie było, ale o publiczną egzekucję przeprowadzoną na reputacji i wiarygodności Kościoła katolickiego.

Przez podobne próby przechodziło wielu innych świadków udręczonego i niechcianego Jezusa. Współczesna chrystofobia nie oszczędzała Jego wiernych reprezentantów. „Zaprowadzono mnie do pustej betonowej celi, w której były prycza, taboret, dzban wody z miednicą i kibel” – wspominał sekretarz ks. prymasa Wyszyńskiego bp Antoni Baraniak. W cieszącym się ponurą sławą więzieniu na Rakowieckiej duchowny był izolowany od kontaktów z najbliższymi. Nie pozwolono mu także sprawować sakramentów. Przesłuchiwano go łącznie 145 razy. Czasem po kilkanaście godzin dziennie. Przetrzymywano w karcerze. Prawdopodobnie wyrywano mu paznokcie. Jedna z lekarek opiekujących się ks. Baraniakiem w ostatnich dniach jego życia widziała ślady na jego plecach. Pomimo tortur i pogarszającego się stanu zdrowia nie złożył zeznań obciążających prymasa. Arcybiskup Nguyễn Văn Thuận przebywał w więzieniu bez procesu i wyroku przez 13 lat, w tym 9 lat w odosobnieniu. „W czasie mojej długiej udręki, w celi bez okien, czasami w świetle elektrycznym włączonym bez przerwy przez wiele dni, a czasem w zupełnej ciemności, czułem, że duszę się z gorąca i wilgoci. Czułem, że znajduję się na granicy obłędu” – wspominał. „Codziennie odprawiałem Mszę św., używając trzech kropli wina i jednej wody, dłoń stała się moim kielichem. Były to najbardziej intensywne chwile mojego życia”. Węgierski kardynał József Mindszenty bywał wielokrotnie aresztowany i więziony. Cierpiał, ale zachowywał godność. Aż do dnia, w którym wyciągnęli go z celi, rozebrali i zaczęli bić. Wtedy zdał sobie sprawę, że nikt nie będzie go traktował jak człowieka. Żaden z przyjaciół mu nie pomoże. Tak właśnie wygląda męczeństwo.

Czego się boimy? Trudności, cierpienia, porażki czy samotności? Najbardziej boimy się śmierci! Jezus mówi, że pokonał śmierć. On jest życiem wiecznym. Jan Chrzciciel jako pierwszy usłyszał od Jezusa: „Błogosławiony, kto we Mnie nie zwątpi”. Z pokolenia na pokolenie niezliczone rzesze bezbronnych nie bały się gróźb królów i nie ulegały pokusom świata. Wiernie uznawały Chrystusa za swojego jedynego Zbawiciela i przyjmowały Ewangelię jako zasadę życia. Zawsze trzymajmy się blisko tej zdumiewającej „drużyny zbawionych”.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Ks. Robert Skrzypczak Ks. Robert Skrzypczak Ewangelia z komentarzem