Spojrzeć w niebo

Musiał być św. Jakub człowiekiem stąpającym mocno po ziemi.

Musiał być św. Jakub człowiekiem stąpającym mocno po ziemi. Jego wiara zdaje się prosta i gorliwa, pomaga mu dla Chrystusa znosić utrapienia. Zwraca uwagę fakt, że we fragmencie listu, który wybrano jako drugie czytanie tej niedzieli, aż trzy razy pada słowo „cierpliwość”, a dwa razy „wytrwałość”. Do takiej właśnie postawy w obliczu różnych przeciwności zachęca Jakub chrześcijan. Jakie konkretnie przeciwności ma na myśli? Nie chodzi mu o szykany ze strony wrogo nastawionych do chrześcijan Żydów czy pogan. Raczej o problemy z... sobą samym i z braćmi w wierze. Apostoł radzi, by modlić się o mądrość dla siebie, by nie wywyższać się z powodu bogactwa, chętnie słuchać, niewiele mówić, powściągać gniew, nie zwracać uwagi na godności, nie mówić o miłości, ale ją praktykować, powściągnąć własny język, unikać zazdrości czy kłótni... To w obliczu takich właśnie trudności chrześcijanin powinien być cierpliwy i wytrwały w dążeniu do tego, co dobre. Jak rolnik, który wie, że niczego w wegetacji roślin nie przyspieszy, i spokojnie czeka na jesienny i wiosenny deszcz, przekonany o tym, że na pewno przyjdzie, tak chrześcijanin powinien ze spokojem oczekiwać powtórnego przyjścia Jezusa. Albo jak prorocy, którzy „przemawiali w imię Pańskie”, a najczęściej nie oglądali skutków swojej misji. Robić swoje, żyć konsekwentnie po chrześcijańsku, bez tłumaczenia się, że to trudne, że może dopiero kiedyś, bo w dzisiejszych czasach tak się nie da.

Mocno aktualne wydaje się dziś zwłaszcza Jakubowe upomnienie chrześcijan, by nie uskarżali się jeden na drugiego. Najpewniej nie chodziło o to, by milczeć, gdy dzieje się wielka krzywda, ale o „modne” i dziś narzekanie na współbraci w wierze, krytykowanie ich i obwinianie nawet za własne niepowodzenia, błędy czy grzechy. Taka postawa pokazuje, że daleko nam do prawdziwie chrześcijańskiego ideału.

Najistotniejszą nauką, jaką pozostawia nam w tym fragmencie swojego listu św. Jakub, jest przypomnienie o mającym nadejść – być może już dziś – powtórnym przyjściu Chrystusa. To właśnie blask radosnego oczekiwania na ten dzień pomaga znosić cierpliwie i wytrwale słabości naszych bliźnich i własne. Tymczasem my, chrześcijanie Polski trzeciej dekady XXI wieku... czy nie za bardzo wpatrzeni jesteśmy w ziemię? Czy adwentowego oczekiwania nie sprowadzamy do przygotowań na obchody świąt Bożego Narodzenia? Warto na chwilę się zatrzymać i pomyśleć. A potem z uśmiechem spojrzeć w niebo. Tam przecież, wcześniej czy później, jest nasza przyszłość.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Andrzej Macura W II czytaniu