Czy obszar niedostępny, surowy i monotonny działa na naukowców jak magnes? Gołe skały, lód i porywisty wiatr. Co w nich jest interesującego? Kilka miesięcy temu brałem udział w ekspedycji naukowej na Arktykę i miałem okazję to sprawdzić.
Mieszkamy w miastach, codziennie śpieszymy się do pracy (albo szkoły), mamy wszystkiego za dużo, a już na pewno za dużo bodźców. To przysłania nam fakt, że Ziemia opleciona jest siecią uwarunkowań, od których zależy nasze życie. I nie mam na myśli tylko tych zależności, które związane są z organizmami żywymi. Nasze funkcjonowanie zależy też od prądów atmosferycznych czy od transferu energii w morzach i oceanach. Od temperatury wody, jej zasolenia i pH zależy to, czy i gdzie będą występowały najmniejsze i największe ryby i ssaki morskie. Gdy zaczynamy te sieci zależności rozciągać i bezrozumnie się rozpychać, sieć, którą mam na myśli, zaczyna się rwać. Niektóre z tych nitek potrafimy związać na nowo. Ale większości nie uda się już połączyć. O istnieniu wielu z nich w ogóle nie wiemy.
Paradoks dalekiej Północy polega na tym, że to właśnie na tym niedostępnym, niegościnnym i monotonnym (pozornie) lądzie widać te zależności znacznie wyraźniej niż w miejscach, w których żyjemy. Tam geologom łatwiej jest badać naszą planetę, bo nikt nie buduje dróg i miast. Astrofizycy mogą nasłuchiwać subtelnych kosmicznych szmerów, bo nikt ich nie zakłóca np. emisją fal elektromagnetycznych. Klimatolodzy, glacjolodzy mogą swobodnie badać coś, co nazywa się arktycznym wzmocnieniem. To zjawisko, które polega na wielokrotnie szybszym ocieplaniu się klimatu niż w innych miejscach na planecie.
Arktyka to także miejsce, którym coraz mocniej interesują się wojskowi i politycy. W jej kierunku coraz częściej spoglądają ci, którzy chcą tu wydobywać ropę, gaz czy metale ziem rzadkich. Już dzisiaj jest ona jednym z najgorętszych miejsc na geopolitycznej mapie świata. I to znowu spory paradoks, bo przecież należy ona w zasadzie do wszystkich, Norwegia tylko administruje tym obszarem.
Kilka miesięcy po powrocie z arktycznej ekspedycji, nabierając odpowiedniego dystansu, myślę, że to taka Ziemia w soczewce. Miejsce, w którym nadchodzące problemy związane ze zmianami klimatu, kształtowaniem się skorupy ziemskiej, zmianami prądów w oceanie i w atmosferze, ale także z międzynarodową polityką rozwijają się szybciej niż gdziekolwiek indziej. I dlatego działa na naukowców jak magnes.
Tomasz Rożek
Doktor fizyki, dziennikarz naukowy. Założyciel i prezes Fundacji Nauka To Lubię. Autor wielu książek o tematyce popularnonaukowej. Obecnie stały współpracownik „Gościa Niedzielnego”.