Nowy numer 18/2024 Archiwum

Państwo niedokonane

Dziś Palestyna wystąpi formalnie o członkostwo w ONZ. Dlaczego nie cieszy to wszystkich misjonarzy wolności i demokracji?

Krok ryzykowny i desperacki zarazem. Ryzykowny, bo ciągle nie ma pełnej zgody świata demokratycznego w tej kwestii. Chociaż ponad 120 państw zapowiedziało już głosowanie za powstaniem państwa palestyńskiego, schody mogą zacząć się w Radzie Bezpieczeństwa. Tam najprawdopodobniej weto zgłoszą Stany Zjednoczone, które stoją tutaj po stronie Izraela, odmawiającego konsekwentnie Palestyńczykom prawa do samostanowienia. I będzie tak pomimo orędzia Obamy sprzed paru miesięcy, w którym wyraził poparcie dla aspiracji narodu palestyńskiego.

Krok jest ryzykowny także dlatego, że nawet jeśli jakimś cudem powiedzie się na forum ONZ, sam w sobie nie rozwiąże konfliktu z Izraelem. Więcej, można spodziewać się, że blokujący Strefę Gazy i okupujący terytoria palestyńskie Żydzi odpowiedzą środkami jak zwykle nieproporcjonalnymi. Bez dogadania się bowiem z Izraelem trudno spodziewać się pokoju tylko w oparciu o większość w ONZ. Tym bardziej, że – z drugiej strony – także  dla radykalnego Hamasu (który wcale nie jest popierany przez wszystkich Palestyńczyków) mogłaby to być okazja, aby „pójść za ciosem” i już jako członek ONZ wywołać kolejną wojnę z Izraelem.

Krok Palestyny jest jednocześnie desperacki, bo właśnie…nie widać szansy na dogadanie się z Izraelem. Nie tylko dlatego, że Hamas co jakiś czas wysyła rakiety na terytoria izraelskie. Rządząca obecnie w Tel Awiwie ekipa racją stanu uczyniła niedopuszczenie do powstania państwa palestyńskiego. Burzenie palestyńskich domów i budowa izraelskich osiedli na terytorium okupowanym, nieugięta postawa w sprawie blokady Strefy Gazy są tego dowodem. To między innymi sprawia, że Izrael jest coraz bardziej samotny na Bliskim Wschodzie. Do tradycyjnych wrogów dołączają dawni sojusznicy, jak Egipt (to bardziej w wyniku obalenia Mubaraka) i, co ważniejsze, wpływowa w regionie Turcja. A Arabia Saudyjska zapowiedziała nawet zerwanie sojuszu z USA, jeśli te zawetują niepodległość Palestyny.

– Żaden kraj arabski nie będzie chciał z nami pokoju, jeśli nie dojdziemy do porozumienia z Palestyńczykami – mówił mi w maju tego roku Szewach Weiss, były ambasador Izraela w Polsce. – Państwa arabskie, nawet demokratyczne, nie będą obojętne na los Palestyńczyków – podkreślał Weiss.

Nie wiem, dlaczego tej prostej prawdy nie rozumie większość elit Izraela. Głosowanie nad wnioskiem Palestyny w ONZ będzie też testem wiarygodności „amerykańskiej misji wolności” na Bliskim Wschodzie. Trudno będzie zrozumieć, dlaczego USA poparły trzy lata temu niepodległość Kosowa, integralną część suwerennej i nie okupującej nikogo Serbii, a nie poparły teraz niepodległości narodu okupowanego przez Izrael.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina

Zastępca redaktora naczelnego

W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.

Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny