W naszych kierowanych do Boga błaganiach trzeba być wytrwałym.
W naszych kierowanych do Boga błaganiach trzeba być wytrwałym. To główna myśl pochodzącego z Księgi Wyjścia pierwszego czytania tej niedzieli. Historia, o której słyszymy, ma miejsce w czasie wędrówki Izraelitów z Egiptu do Ziemi Obiecanej. „Jeśli wiernie będziesz słuchał głosu Pana, twego Boga, i będziesz wykonywał to, co jest słuszne w Jego oczach; jeśli będziesz dawał posłuch Jego przykazaniom i strzegł wszystkich Jego praw, to nie ukarzę cię żadną z tych plag, jakie zesłałem na Egipt, bo Ja, Pan, chcę być twym lekarzem” – słyszy lud po cudownym przejściu przez Morze Czerwone i pierwszym cudzie na pustyni – uzdrowieniu gorzkich wód w Mara. I faktycznie, uciekinierzy z Egiptu zaczynają doświadczać na pustyni niezwykłych znaków Bożej opieki. Po tym wszystkim, co wydarzyło się w Egipcie, po tym, jak przeszli cudownie przez Morze Czerwone, po uzdrowieniu gorzkich wód mają miejsce kolejne wielkie cuda: Bóg karmi ich na pustyni manną i przepiórkami, a potem wyprowadza dla nich wodę ze skały. Spełnia obietnicę: jest lekarzem tego narodu. Leczy ich jednak nie z chorób, ale z braku wiary w Niego. Narzekają, skarżą się, że im źle, głośno podejrzewają Boga o złe intencje. A On przez kolejne cuda leczy ich z braku zaufania. Takie „terapeutyczne” znaczenie ma też pomoc Boga w zwycięstwie nad Amalekitami. Nie dzieje się to jednak bez udziału człowieka: przez całą bitwę Mojżesz musi trzymać ręce wzniesione ku górze. Wtedy Izrael ma przewagę. Gdy je opuszcza, szala zwycięstwa przechyla się na stronę Amalekitów. Dlaczego tak?
Bóg, uzależniając sytuację na polu bitwy od tego, czy Mojżesz trzyma ręce wzniesione, pokazuje, że faktycznie działa, że to nie ludzkie siły dają Izraelowi zwycięstwo. I że wytrwała modlitwa człowieka nie pozostaje bez odpowiedzi.
Bóg wysłuchuje, kogo chce i jak chce. Nie ma żadnego zaklęcia, które zmusiłoby Go do postąpienia zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Konieczność wytrwałej modlitwy jest jednak dla nas swoistą próbą: pokazuje nam samym, czy naprawdę zależy nam na tym, o co prosimy.
Andrzej Macura W I czytaniu