Nowy numer 20/2024 Archiwum

Poza prawicą nie ma zbawienia?

Poparcie dla Palestyny – lewactwo. Krytyka wojny w Iraku – lewactwo. Sprzeciw wobec kary śmierci – lewactwo. Otwarcie na imigrantów – lewactwo… Czy myślenie po chrześcijańsku to naprawdę czyste lewactwo?

Tutaj niektórzy chcą widzieć zbieżność z nauczaniem Kościoła i jego wrażliwością na biednych. Ewangelia jednak nie mówi o zabieraniu komuś uczciwie zdobytych pieniędzy, ale wzywa do dobrowolnego podzielenia się owocem swojej pracy z tymi, którym z różnych powodów powiodło się gorzej. Więcej, katolicka nauka społeczna bardziej akcentuje stwarzanie warunków, w których biedny będzie mógł o własnych siłach (jeśli to możliwe) stanąć na nogach niż pompowanie w niego coraz większych pieniędzy. To jest demoralizujące, bo rozleniwia człowieka, który „i tak dostanie zasiłek”.

Kościół w lewej nawie

Jednocześnie, trudno nie zauważyć, że pewne intuicje ludzi lewicy i wrażliwość na określone problemy, mogą być tożsame z wrażliwością chrześcijańską. W pewnym sensie nie ma racji Marek Jurek, kiedy mówi, że prawica, a przez to także Kościół, zawsze nastawiony jest pozytywnie do rzeczywistości, a tylko lewica podejmuje walkę o zmianę porządku rzeczy. Ewangelia też przecież jest wyzwaniem rzuconym ospałej religijności i obojętności społecznej. W taką obojętność łatwo popaść na prawej stronie, jeśli indywidualizm wygra z zaangażowaniem na rzecz społeczeństwa. Można spocząć na laurach, mając już wygodną pozycję społeczną i materialną. Można stać się wygodnym w Kościele, kiedy wydaje się, że już bardziej wierzyć się nie da i bardziej moralnym być nie można. Coś jest w lewicowej wrażliwości, że może być zgodna z tą postawą chrześcijan, którzy nie są spokojni, dopóki ktoś z zewnątrz, nawet nieprzyjaciel, cierpi niedostatek. Przypowieść o miłosiernym Samarytaninie jest takim modelem łączącym obie wrażliwości.

Niestety, drogi lewicy i Kościoła muszą się rozejść, jeśli dochodzi do bardziej systemowych rozwiązań uzdrowienia chorób społecznych. Dla lewicy najczęściej lekarstwem jest państwo opiekuńcze, dla Kościoła – państwo pomocnicze. Opiekuńczość związana jest z typową dla lewicy nieufnością do wolności człowieka, nieufnością, że jest sobie w stanie sam poradzić w wielu sytuacjach (kolejna niekonsekwencja, bo jednocześnie lewica tak chętnie akcentuje wolność wyboru). Pomocniczość natomiast zakłada obecność państwa tylko tam, gdzie jest to absolutnie niezbędne.

Ostatecznie jednak to nie „lewicowość” lub „prawicowość” decyduje o chrześcijańskim duchu w naszym myśleniu, słowie i działaniu. Na szczęście Ewangelii Jezusa z Nazaretu nie da się zamknąć w mocno ograniczonym słowniku pojęć społeczno-politycznych.

 

 

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina

Zastępca redaktora naczelnego

W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.

Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny