Nie korzystać, ale służyć

W święto Podwyższenia Krzyża czytamy tekst o uniżeniu (kenozie) Jezusa, Syna Bożego.

1. W święto Podwyższenia Krzyża czytamy tekst o uniżeniu (kenozie) Jezusa, Syna Bożego. Niezwykły hymn, który św. Paweł włączył do swojego listu. Ukazuje on misterium miłości Bożej, która schodzi na poziom zagubionego człowieka, aby go odnaleźć, uratować i podnieść na boski poziom. Hymn opiewa tajemnicę miłości pokornej, bezbronnej, ubogiej. Miłości, która daje siebie do końca. Są dwa stopnie, po których Syn Boży zstąpił w dół. Pierwszym jest Wcielenie. „Stał się podobnym do ludzi”. Ukrył swoje bóstwo za zasłoną człowieczeństwa. Zszedł z „boskich wysokości” i przyszedł na ziemię jako jeden z nas. Drugi stopień uniżenia – „stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej”. Przyjął postać sługi, dosłownie – niewolnika (gr. dulos). Jakie życie, taka śmierć. Ukrzyżowanie było karą śmierci zarezerwowaną głównie dla niewolników. Chodziło w niej nie tylko o zabicie i zadanie cierpienia, ale także o odczłowieczenie. Krzyż Chrystusa jest zaprzeczeniem wszelkich atrybutów kojarzonych z władzą, potęgą, boskością. Jaśnieje na nim tylko czysta Boża miłość.

2. „Nie skorzystał ze sposobności” – trudno dokładnie przełożyć oryginalne greckie wyrażenie. Jedno z możliwych tłumaczeń: „nie uznał za stosowne korzystać ze swojej równości z Bogiem”. To postawa idąca całkowicie pod prąd dominującym trendom naszej kultury: emancypacji i samorealizacji. Współczesny człowiek sukcesu chce wykorzystać każdą możliwość, każdą sposobność, aby realizować siebie. Nie chce służyć niczemu i nikomu poza sobą. Chce się wyzwolić od wszelkich zależności. Nasze społeczeństwa stają się zbiorowiskiem egotyków samotnie walczących o swoje, obsesyjnie broniących swojej wolności jako prawa do robienia wszystkiego. Krzyż uczy inaczej. Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki bardzo ukochał obraz Jezusa jako sługi. Uczył, że krzyż jest prawdziwą lekcją wolności i ukazuje drogę do wyzwolenia. Kochać kogoś oznacza związać się z nim, złożyć swoją autonomię na ołtarzu miłości. Ograniczyć siebie, aby zrobić miejsce Innemu. Jestem wolny po to, aby kochać.

3. „Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył”. Simone Weil pisze: „Krzyż jako waga, jako dźwignia. Zejście – warunek wstąpienia. Niebo schodząc na ziemię, podnosi ziemię do nieba”. Krzyż „stał się nam bramą” – powie Norwid. Klękamy dziś przed krzyżem Jezusa, aby się go uchwycić tak mocno, by nas pociągnął w górę. Jednoczymy się z tą tajemnicą nie tyle przez spekulacje, co przez naśladowanie. Być uczniem Jezusa oznacza godzić się z tym, co wydaje się poniżeniem, upokorzeniem, ogołoceniem. Nie trzeba być biczownikiem, a nawet nie wolno. Chodzi raczej o mądrą zgodę na cierpienie, które jest wpisane w nasz los, w powołanie, w misję, w miłość. Nieść swój krzyż razem z Nim. Nie porzucić krzyża ani ze strachu, ani w imię lajtowej wersji wiary, którą można pogodzić ze światem. Adorować niepojętą miłość Boga. Iść za Nim. A jeżeli kamień na drodze zrani ci nogę, będziesz wiedział, że kamienie są po to, żeby nogi nam raniły (por. „Wiara”, Czesław Miłosz).

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Ks. Tomasz Jaklewicz Ks. Tomasz Jaklewicz W II czytaniu