„Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Wyjście przed szereg czy uzdrawianie pamięci?

W najnowszym wydaniu „Historii Kościoła” znajdą Państwo wiele śladów dawnych i świeższych ran, do których mamy prawo i które domagają się solidnych badań, ale które wymagają też uzdrowienia pamięci. Nie amnezji, wyparcia, ale właśnie uzdrowienia.

To nie jest dobry czas dla takich rocznic. W spolaryzowanym jak nigdy społeczeństwie, w świecie zero-jedynkowych odpowiedzi (dawanych często nawet bez próby postawienia pytań), w sytuacji poczucia zagrożenia w tak wielu obszarach rzeczywistości – nie są dobrze widziane słowa i gesty, które wznoszą się ponad, owszem, nieraz słuszne, żale, poczucie krzywdy i niesprawiedliwości. „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”, napisali 60 lat temu polscy biskupi w liście do biskupów niemieckich. I wtedy także (ledwie 20 lat od zakończenia wojny!) to nie był „dobry czas” na takie słowa, czego wyrazem stała się nagonka władz komunistycznych na autorów listu. Dziś z innych powodów klimat społeczno-polityczny jest taki, że nie jest to najbardziej wyczekiwana rocznica, wokół której mogłaby koncentrować się pamięć zbiorowa – czy to narodowa, czy kościelna. A zwłaszcza ta druga jest tutaj kluczowa. Bo historyczny i przełomowy list z 1965 roku, przy oczywistych kontekstach politycznych, był przede wszystkim wydarzeniem religijnym, duchowym: wypływał z najgłębszych chrześcijańskich przekonań, że wyciągnięcie ręki do zgody jest gestem, który wykracza poza porządek zwykłej sprawiedliwości, kalkulacji czy nawet najsłuszniejszych oczekiwań. Także wtedy, gdy pierwsza odpowiedź adresatów okazała się rozczarowująca dla samych autorów listu (pisze o tym Rafał Łatka na stronach 16–23).

Czytamy w Księdze Izajasza: „Nie wspominajcie wydarzeń minionych, nie roztrząsajcie w myśli dawnych rzeczy” (43,18). Nie jest to bynajmniej zachęta do historycznej amnezji, palenia archiwów i rezygnacji z szukania prawdy. Kard. Grzegorz Ryś, który sam przez długie lata zajmował się historią naukowo i zbadał tysiące dokumentów w przeróżnych archiwach, tak mówił mi o tych słowach Izajasza w kontekście sporów o pamięć historyczną: – To jest obietnica, że człowiek nie jest uwięziony w historii. Czym innym jest ogląd historii, jaki ma historyk, a czym innym jest ogląd przeszłości i teraźniejszości, jaki ma prorok. Ufamy, że prorok z natchnienia Bożego ma inną i – ponieważ przychodzi ona od Boga – wiarygodniejszą (!) intuicję. Prorok potrafi, tak jak Ezechiel, stanąć nad doliną pełną wyschłych kości i powiedzieć, że z tego jeszcze powstanie wojsko, bardzo silne. Żaden historyk pewnie by tego nie powiedział – zaznaczył kardynał. Zapytałem go wtedy, czy w narodzie doświadczonym przez okupację jakakolwiek grupa społeczna ma prawo wybaczać winowajcy w imieniu tych, którzy oczekują najpierw przeprosin i zadośćuczynienia. A może i nie mają w ogóle zamiaru wybaczyć nawet po spełnieniu tych warunków. Nie mówiąc już o tym, że nie widzą powodów, by przepraszać za cokolwiek. Kardynał i historyk odpowiedział: – Biada nam, gdybyśmy sobie takiego prawa odmawiali. W roku 1965 cała masa ideologów wytykała polskim biskupom, że nie mają prawa mówić w imieniu narodu polskiego do narodu niemieckiego: „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Niektórzy mówią, że dzisiaj taki list byłby w ogóle niemożliwy. To są jakieś niewyobrażalne paradoksy. Przecież w 1965 roku żyło jeszcze mnóstwo ludzi, którzy wojnę znali z autopsji, a możliwe, że dzisiaj protesty przeciwko takiemu listowi byłyby równie mocne i wychodziłyby z ust i spod piór ludzi, którzy wojny nie widzieli i znają ją z filmów. Dialogowi najlepiej służy taka postawa, kiedy każdy bije się we własne piersi, a nie w cudze. Słowo „przepraszam” otwiera rozmowę. Nie musi zawsze się spotkać z pozytywnym odzewem, jest wypowiedziane bezinteresownie, nie zakłada więc, że koniecznie z drugiej strony musi paść takie samo słowo – mówił kard. Ryś.

W najnowszym wydaniu „Historii Kościoła” znajdą Państwo wiele śladów dawnych i świeższych ran, do których mamy prawo i które domagają się solidnych badań, ale które wymagają też uzdrowienia pamięci. Nie amnezji, wyparcia, ale właśnie uzdrowienia.

„Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Wyjście przed szereg czy uzdrawianie pamięci?  
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina Jacek Dziedzina Zastępca redaktora naczelnego, w „Gościu” od 2006 roku, specjalizuje się w sprawach międzynarodowych oraz tematyce związanej z nową ewangelizacją i życiem Kościoła w świecie; w redakcji odpowiada m.in. za kierunek rozwoju portalu tygodnika i magazyn "Historia Kościoła"; laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka; ukończył socjologię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie, prowadził również własną działalność wydawniczą.